"Dziennik Polski" informuje: jeszcze rok temu na miejsce w jednym z krakowskich domów pomocy społecznej (DPS) czekało się około czterech miesięcy. Teraz trzeba czekać już ponad rok.
"Miejsca w tych domach zwalniają się w sposób naturalny, a standardy opieki i życia stale się podnoszą, więc mieszkańcy DPS-ów po prostu żyją dłużej" – wyjaśnia Marta Chechelska-Dziepak, rzeczniczka prasowa Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. "Poza tym jesteśmy starzejącym się społeczeństwem" - dodaje.
Z powodu dużej liczby studentów Kraków może sprawiać wrażenie miasta ludzi młodych, ale statystyki pokazują coś zupełnie innego. Wprawdzie w ostatnich latach rodzi się coraz więcej dzieci, jednak współczynnik tzw. dzietności (średnia liczba dzieci urodzonych przez kobietę w wieku rozrodczym) nadal jest na niskim poziomie.
Nasze społeczeństwo starzeje się. Nie bez znaczenia jest też fakt, że medycyna rozwija się, co pozwala na wydłużenie średniej życia. Żyjemy dłużej, ale wzrasta również liczba starszych ludzi przewlekle chorych.
W tej chwili - jak podaje gazeta - na terenie Krakowa w DPS-ach dla chorych przewlekle mieszka prawie tysiąc osób. Ponad 200 czeka w kolejce.
W krakowskich DPS-ach dla osób w podeszłym wieku mieszkają natomiast 243 osoby, a na wolne miejsce czeka kolejnych 50 chętnych. Dla wielu rodzin, które nie są w stanie zapewnić całodobowej opieki schorowanej cioci czy matce brak wolnych miejsc w DPS-ach, to ogromny problem.
"Ci starsi ludzie są zupełnie bezradni; czasem nawet jeśli są jeszcze sprawni fizycznie, mają problemy z pamięcią i też wymagają stałej opieki" – opowiada Barbara Wrona z Lisiej Góry (woj. małopolskie), która prowadzi prywatny Rodzinny Dom Spokojnej Starości. W domu państwa Wronów mieszkają cztery staruszki, ale pani Barbara myśli o rozbudowie, bo - jak tłumaczy - zapotrzebowanie na tego typu usługi rośnie.
Źródło: "Dziennik Polski"