Dzisiejszy tytuł to pozdrowienie gladiatorów wkraczających na arenę. Bo skoro w polskim Sejmie trwa walka na śmierć i życie, to i za sprawą nowego marszałka Ludwika Dorna obyczaje z areny trafiają do polityki.
W wypowiedzi dla tygodnika „Wprost” marszałek proponuje wprowadzenie w parlamencie podziału pracujących tam dziennikarzy na grupy – cytat – „patrycjusze, ekwici i plebejusze”. Dla mnie to wyjątkowo bolesny pomysł, bo jak nic czeka mnie degradacja społeczna. Nie wiem bowiem jakim cudem, ale jestem posiadaczem arystokratycznej przepustki do Sejmu z żółtym paskiem umożliwiającym wstęp w kuluary – czyli korytarz wokół Sali plenarnej. Przesadzam – wiem, skąd przywilej. Pamiątka sprzed dwóch lat, kiedy nieco częściej śledziłem dla tvn24 codzienne prace Sejmu. Coś w tym rzymskim pomyśle jest. Praca w Sejmie czasem rzeczywiście przypomina starcia gladiatorów na arenie, pełne podłożonych nóg, taranującej kohorty pretorian premiera i uwag o pogubionych butach. Czasem rzeczywiście na polityków czekają różni przedstawiciele lokalnych mediów, nieco pogubieni i wysłani z misją zadania jednego pytania. Czasem rzeczywiście po korytarzach biegają z mikrofonami redakcyjni stażyści i pomocnicy zaczepiający posłów w imieniu dziennikarskiej gwiazdy popijającej właśnie kawę w redakcji. Wprowadzają zamęt i zamieszanie jak na ulicy i poseł w swoim zakładzie pracy, jakim jest Sejm, pracuje z trudem. Bo co nie wyjdzie na korytarz to ciach! I już ktoś biegnie krzycząc „panie pośle!!!” Jak na ulicy. Będzie więc porządek. Dziennikarscy plebejusze popatrzą sobie na Sejm z wysokości galerii dla wycieczek, ekwici będą mogli przejść wyznaczonymi korytarzami i uprzejmie poprosić polityka o wywiad a patrycjuszy wpuszczą nawet do Hawełki (stołówka w Sejmie). I nie będzie już niepotrzebnego bałaganu i ciżby na korytarzach Wysokiego Sejmu. Oczywiście można postawić tu pytanie, czy ta małomiasteczkowa ciżba nie reprezentuje czasem jakiś tam wyborców, może nawet obywateli i może nawet ma ważne dla nich pytania albo chce zobaczyć, jak wybrany poseł ziemi zaściankowej sprawuje obowiązki? Można. Ale zamiast kłopotliwych pytań wznieśmy okrzyk na cześć Marszałka: morituri te salutant / pozdrawiają cię idący na śmierć. Bo mam wrażenie, że dla wielu dziennikarzy pracujących w Sejmie zamknięcie dostępu do posłów to śmierć. I nie mówię tu o sobie. Jedno w Sejmie będzie na pewno jak w Rzymie. Uczty. Zamknięte dla gladiatorów.