Przestępczej szajce udało się autoryzować wpłatę blisko 20 milionów złotych w systemie informatycznym Poczty Polskiej, choć w rzeczywistości kasa nie przyjęła nawet złotówki. Wirtualne miliony rozesłano następnie do siedmiu różnych banków, a jeden z nich wypłacił przestępcom 3 miliony złotych w gotówce - wynika z informacji dziennikarzy tvn24.pl.
Agencja pocztowa na osiedlu Górna w Łodzi. Tutaj rozpoczęła się przestępcza operacja. Pierwszym etapem była fikcyjna wpłata 20 milionów złotych do kasy agencji pocztowej prowadzonej przez prywatną osobę, ajenta poczty. Fortuna została zaksięgowana w systemie informatycznym i już chwilę później przelana na siedem różnych rachunków bankowych w kilku bankach.
Trzy miliony na "słupa"
Bankowe konta zostały wcześniej założone. - W przypadku naszego banku okazało się, że właściciel konta jest klasycznym słupem, osobą do wynajęcia - mówi nam pracownik jednego z banków.
Po otworzeniu konta "słup" poinformował, że spodziewa się dużego przelewu, który będzie chciał wypłacić w gotówce. Tymczasem wypłata milionowych kwot w każdym z banków jest obwarowana licznymi procedurami bezpieczeństwa - nie można tego zrobić z dnia na dzień. Banki wymagają uprzedzającej informacji, gdyż muszą oddelegować pracowników, zorganizować konwój, ochronę.
Ustaliliśmy, że "słup" odebrał z banku Pekao SA 3 miliony złotych w gotówce w piątek, 17 kwietnia.
- Nie będziemy w tej sprawie udzielać komentarza - powiedział nam jeden z rzeczników banku Marcin Starkowski.
Z naszych informacji wynika, że w pozostałych bankach ten szwindel się nie powiódł. Choć przyszedł autoryzowany przelew z systemu pocztowego, to przestępcom nie udało się podjąć gotówki. Sygnał o podejrzanych operacjach przekazano także do łódzkiej policji, która rozpoczęła śledztwo razem z prokuraturą.
Prokuratura Regionalna w Łodzi informuje, że przestępcom skutecznie udało się także wypłacić 270 tysięcy złotych na szkodę Poczty Polskiej.
Czerpali chochlą
Z naszych rozmów z prokuratorami i policjantami wynika, że sam mechanizm przestępstwa nie jest nowością.
- Podobne oszustwa miały już miejsce wielokrotnie w całej Polsce. Tutaj uwagę zwraca skala przedsięwzięcia. Ktoś postanowił czerpać dużą łyżką, chochlą wręcz - komentuje łódzki karnista mecenas Bronisław Muszyński. Według niego ta metoda działania oszustów nie wymaga przełamywania zabezpieczeń teleinformatycznych.
- Ktoś współpracujący z przestępcami zaświadcza w systemie przyjęcie środków, których de facto nie przyjął do kasy - komentuje mecenas Muszyński.
Poszukiwania mózgu kradzieży
Właśnie takie poświadczenie sprawiło, że ogromna kwota pojawiła się w systemach bankowych. Tym samym mogła następnie zostać przelana do innych banków. Ustalony przez nas mechanizm potwierdziliśmy w Prokuraturze Regionalnej w Łodzi, która od wtorku przejęła nadzór nad śledztwem.
- W tej sprawie zatrzymane zostały cztery osoby, które usłyszały zarzuty oszustwa oraz usiłowania oszustwa - mówi Krzysztof Bukowiecki, rzecznik Prokuratury Regionalnej.
Prokurator poinformował także, że zatrzymani byli powiązani z agencją pocztową na łódzkim osiedlu. Ustaliliśmy, że były to m.in osoby, które usiłowały wypłacić gotówkę z banków.
Ze względu na dobro sprawy nie będziemy informować, czy czterech zatrzymanych podejrzanych przyznało się do winy. Sprawa jest rozwojowa, spodziewamy się kolejnych zatrzymań.
Dowiedzieliśmy się także, że wciąż nieuchwytna jest osoba, która rzekomo wpłaciła w agencji blisko 20 milionów złotych. - Szukamy mózgu przedsięwzięcia. Nie ma go wśród dotychczas zatrzymanych - usłyszeliśmy w Komendzie Głównej Policji.
"Wielka afera w Poczcie Polskiej"
Polityk napisał, że doszło do "przejęcia kodów wewnętrznych Poczty" umożliwiających przesyłanie pieniędzy. Wskazał, że Poczta Polska miała właśnie w ten sposób stracić 20 milionów złotych. Do wpisu Brejza załączył pismo skierowane do premiera Mateusza Morawieckiego.
W odpowiedzi na publikację senatora Poczta Polska wydała oświadczenie, w którym informowała, że do próby wyłudzenia 20 milionów złotych doszło, ale została ona "błyskawicznie udaremniona".
W oświadczeniu spółki znalazła się wypowiedź jej wiceprezesa Grzegorza Kurdziela. Zapewnił on, że systemy bezpieczeństwa poczty nie zostały złamane: "Nie doszło do przejęcia żadnych kodów, o których wspomina senator Krzysztof Brejza, ani tym bardziej kwoty 20 mln złotych".
Spółka chwaliła się, że powstrzymanie grupy przestępczej było możliwe "dzięki obowiązującym w Poczcie Polskiej sprawdzonym i skutecznym procedurom bezpieczeństwa obrotu pieniędzmi i przetwarzania danych".
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock