Specjalny zespół ABW sprawdza czy Ryszard Krauze dał politykom Samoobrony możliwość zakupu akcji Petrolinvestu przed lipcowym debiutem spółki na GPW – pisze tygodnik „Newsweek”.
Cena miała być korzystna, po wzroście kursu akcji na giełdzie do kieszeni polityków trafiłyby miliony. Miałaby to być łapówka za ochronę jego interesów - taką hipotezę bada Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Ale, jak wynika z ustaleń „Newsweeka”, te przypuszczenia się nie potwierdzają. Wśród około setki indywidualnych inwestorów, którzy kupili akcje Petrolinvestu, nie ma nazwisk ludzi z Samoobrony. Są ludzie blisko współpracujący z Krauzem i Prokomem, m.in. prezesi spółek zależnych, członkowie ich rad nadzorczych i znany warszawski prawnik z kancelarii Weil, Gotshal & Manges, który był doradcą prawnym przy emisji akcji. Szefostwo ABW było tak bardzo pewne, że uda się udowodnić tezę o skorumpowaniu Samoobrony przez Krauzego przy pomocy akcji Petrolinvestu, że kiedy się nie potwierdziła, poleciały głowy. - Niedawno zmuszony do odejścia został jeden z szefów zespołu, który "robi" Krauzego - mówi rozmówca „Newsweeka”. Oficjalnie jest na zwolnieniu z powodu choroby nerek. Naprawdę został zmuszony do dymisji, bo nie znalazł dowodów korupcji Leppera i jego ludzi.
Źródło: "Newsweek"