Na drodze ekspresowej S3, na odcinku Gorzów Wielkopolski - Zielona Góra, kierowca ciężarówki jechał pod prąd. Arkadiusz Kuzio, ekspert ds. bezpieczeństwa w ruchu drogowym, w rozmowie z tvn24.pl komentuje, że kierujący wykazał się skrajną nieodpowiedzialnością. - Pomimo świadomości popełnionego błędu nie wycofał zespołu pojazdu, lecz postanowił kontynuować jazdę - przyznaje.
Do tej niebezpiecznej sytuacji doszło w połowie lutego na drodze ekspresowej S3, na odcinku Gorzów Wielkopolski - Zielona Góra. Nagranie pojawiło się na kanale STOP Cham. Widać na nim, jak kierowca ciężarówki jedzie pod prąd, stwarzając ogromne zagrożenie.
Czytaj też: Jechał tirem pod prąd na S5 i chyba zawrócił, bo nie wpadł na policjantów. Już namierzony - Tak właśnie wygląda skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie kierowcy zawodowego, który pomimo świadomości popełnionego błędu nie wycofał zespołu pojazdu, lecz postanowił kontynuować jazdę. Aż strach pomyśleć, jakie niespodzianki mogą czekać nas na drogach wielopasowych - mówi Arkadiusz Kuzio.
Inny rodzaj znaków
Jego zdaniem dobrym rozwiązaniem mogłoby być zastosowanie znaków drogowych wyoblonych, które zdają egzamin na przykład w Niemczech. - To pozwoli na rozpoznanie znaku z większej odległości - podkreśla Arkadiusz Kuzio.
Za jazdę pod prąd drogą ekspresową lub autostradą grozi mandat karny w wysokości do 2 tysięcy złotych i 15 punktów karnych.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: STOP Cham