Konflikt między częścią parafian a proboszczem w Łaszczowie na Lubelszczyźnie. Wierni poskarżyli się kurii, która nie wyklucza kontroli. Duchowny ma zawyżać ceny za pogrzeby i sakramenty, a ostatniego namaszczenia udzielać w wyznaczone dni po wpisaniu się na listę. Proboszcz stanowczo zaprzecza tym informacjom. - Nie pozwolę na rozpowszechnianie oszczerczych treści - przekazał tvn24.pl.
Sprawę opisała jako pierwsza Gazeta Wyborcza. Chodzi o Parafię Rzymskokatolicką pw. św. Piotra i Pawła w Łaszczowie. Łaszczów to niewielkie miasteczko położone około 20 kilometrów od Tomaszowa Lubelskiego. Parafią od dziewięciu lat zarządza ksiądz Krzysztof Świta. Parafianie - jak informuje GW - mają do jego posługi sporo zastrzeżeń.
Reporter Gazety Wyborczej rozmawiał z kilkoma z nich. Jedna z kobiet - Marzena Stromidło, odważyła się mówić pod imieniem i nazwiskiem.
Jak umierać, to tylko w pierwszy piątek miesiąca
Marzena Stromidło w kościele na niedzielnej mszy w parafii w Łuszczowie jest w każdą niedzielę. Księdza Świtę do sierpnia ubiegłego roku znała jedynie z kazań i pobieżnych rozmów, kiedy zamawiała u niego intencje na rocznice śmierci bliskich.
W sierpniu 2024 roku mama Marzeny Stromidło ciężko zachorowała. Po udarze starsza kobieta podupadła na zdrowiu, a jej stan z dnia na dzień się pogarszał. Wiedziona złym przeczuciem pani Marzena poprosiła proboszcza o udzielenie mamie sakramentu ostatniego namaszczenia. "Ksiądz Świta tylko mnie zmierzył i oświadczył, że on namaszcza tylko w pierwsze piątki miesiąca, a poza tym muszę się wpisać na listę. I cierpliwie czekać trzy tygodnie. Zatkało mnie" - powiedziała pani Marzena reporterowi Gazety Wyborczej.
Za pogrzeb co łaska, ale nie mniej niż...
Sakramentu ostatecznie kobiecie udzielił ksiądz Krzysztof, wikariusz. Mama pani Marzeny zmarła 11 września. Kiedy kobieta chciała zamówić pogrzeb, ksiądz Krzysztof miał go wycenić na 400 zł. Jak zrelacjonowała pani Marzena reporterowi GW, proboszcz miał oświadczyć że "to jego cmentarz, a on bierze za pogrzeb od 1000 do 1500 zł". W tym samym czasie pochówek zmarłej katechetki wycenił na... 400 zł. Kiedy pani Marzena zwróciła mu na to uwagę, miał odpowiedzieć, że gdyby była zakonnicą, też by zapłaciła mniej. Ostatecznie - jak podaje GW mszę pogrzebową mamy pani Marzeny za 400 zł odprawił ksiądz Krzysztof.
"Proboszcz Świta zrobił sobie w Łaszczowie taką trochę prywatną parafię, swój folwark. A księża i parafianie to jego taki usłużny lud. Czy tak być powinno? Nie powinno. Ale kto to ma zmienić?" - cytuje Gazeta Wyborcza mieszkańców Łaszczowa.
Listy wiernych bez odpowiedzi
Pani Marzena na początku października opisała swoją sytuację w mailu do biskupa zamojsko-lubaczowskiego ks. Mariana Rojka. Otrzymała odpowiedź, w której to proboszcz Świta odpowiada na postawione przez nią zarzuty i zaprzecza, aby domagał się większej kwoty za pogrzeb. Winą miał obarczyć księdza Krzysztofa, który rzekomo chciał wyższej zapłaty. Ten miesiąc później został przeniesiony do parafii oddalonej o 70 km od Łaszczowa. W rozmowie z Gazetą Wyborczą nie krył żalu, że tak się stało. Uważa, że za przeniesieniem go do innej parafii stoi proboszcz Świta.
Ksiądz Krzysztof to czwarty wikary, który za kadencji proboszcza Świty pożegnał się z parafią. Na stanowisku wikariusza - jak informuje GW - zastąpił go ksiądz Andrzej T.
Duchowny w 2013 roku - to też wiemy z ustaleń Wyborczej - miał prowadzić samochód mając we krwi blisko promil alkoholu, Jechał do szkoły gdzie miał prowadzić lekcje religii. Mundurowym, którzy zatrzymali go do kontroli miał przyznać, że wypił poprzedniego dnia pół litra wódki. Sąd pierwszej instancji odebrał duchownemu prawo jazdy i skazał go na 1200 zł grzywny. Ksiądz Andrzej T. od wyroku się odwołał, a sąd drugiej instancji warunkowo umorzył sprawę.
Wierni pojechali ze skargą na proboszcza Krzysztofa Świtę do biskupa zamojsko-lubaczowskiego ks. Mariana Rojka, ale niczego nie wskórali. Zwrócili się też o pomoc do Nuncjatury Apostolskiej w Warszawie. Na odpowiedź czekają już trzeci miesiąc.
"Oszczercze treści"
Ksiądz Krzysztof Świta poproszony przez nas o komentarz do sprawy napisał: "Stanowczo zaprzeczam wszystkim zarzutom zawartym w publikacji Gazety Wyborczej. Są one nieprawdziwe, krzywdzące i oparte na niesprawdzonych informacjach. Opłaty w parafii są zgodne z obowiązującymi zasadami, sakramenty udzielane zgodnie z przepisami Kościoła, a wszelkie kwestie finansowe rozliczane rzetelnie".
Na dodatkową naszą prośbę o zrelacjonowanie przebiegu rozmów na temat namaszczenia, a później pogrzebu matki pani Marzeny Stromidło proboszcz już nie odpisał. Nie odpowiedział też na pytanie, czy wikary, który został kiedyś skazany za jazdę pod wpływem alkoholu jest odpowiednią osobą do piastowania tego stanowiska też nie odpowiedział.
Kuria nie wyklucza kontroli
O sytuację w parafii w Łaszczowie zapytaliśmy też rzecznika Kurii Lubaczowsko-Zamojskiej. W odpowiedzi od księdza Sylwestra Zwolaka, czytamy, że "Kuria Diecezjalna traktuje wszelkie sygnały dotyczące działalności duszpasterskiej i administracyjnej parafii z należytą powagą".
"Do kurii wpływają różne opinie i uwagi od wiernych, które są analizowane zgodnie z obowiązującymi procedurami. Każdy przypadek jest rozpatrywany indywidualnie, z zachowaniem zasady poufności, mając na celu zarówno dobro wspólnoty parafialnej, jak i poszanowanie godności osób, których sprawa dotyczy"- przekazał nam ksiądz Zwolak.
Duchowny przekazał też, że w związku z pojawiającymi się doniesieniami medialnymi, kuria rozważa "podjęcie odpowiednich działań wyjaśniających, zgodnych z prawem kanonicznym oraz wewnętrznymi procedurami Kościoła. Jeśli zapadnie decyzja o przeprowadzeniu wizytacji lub kontroli, jej zakres i harmonogram zostaną określone w sposób dostosowany do potrzeb sytuacji".
"Podkreślamy, że naszym priorytetem jest troska o dobro duchowe wiernych oraz utrzymanie zaufania do Kościoła. Wszelkie działania podejmowane są w duchu odpowiedzialności i zgodnie z zasadami prawa kanonicznego" - zapewnił rzecznik Kurii Lubaczowsko-Zamojskiej.
Źródło: Gazeta Wyborcza, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Google Street View