37-letnia Anna A. usłyszała wyrok czterech lat pozbawienia wolności za napady na banki w Kurowie i Puławach (woj. lubelskie). Kobieta ukradła około 50 tysięcy złotych. W obu przypadkach wchodziła do placówek zamaskowana i miała przy sobie nóż. Była wtedy w ósmym miesiącu ciąży. Wyrok nie jest prawomocny.
Do napadów na banki doszło 25 października zeszłego roku w Kurowie i 10 listopada w Puławach. W obu przypadkach do banku weszła zamaskowana kobieta. Wymachiwała nożem i żądała pieniędzy od kasjerek, krzycząc "dawać kasę". Za drugim razem przystawiła nóż do szyi pracowniczki. Łącznie ukradła ok. 50 tys. zł.
Sąd Okręgowy w Lublinie przypisał 37-letniej oskarżonej Annie A. popełnienie dwóch rozbojów z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Przyjął, że czynów tych dopuściła się w warunkach "ciągu przestępstw".
Pieniądze przeznaczyła na zakup materiałów do budowy domu
Jak informuje rzeczniczka sądu sędzia Barbara Markowska, 37-latka została skazana na cztery lata pozbawienia wolności. Sąd nałożył też na nią obowiązek naprawienia szkody poprzez zapłatę instytucji finansowej w sumie 34,5 tys. zł i 2 tys. zł na rzecz jednej z pokrzywdzonych. Wyrok nie jest prawomocny.
Policja zatrzymała Annę A. 11 listopada zeszłego roku. Funkcjonariuszom udało się odzyskać ok. 21 tys. zł zrabowanych podczas drugiego napadu. Kobieta ukryła je w walizce w piwnicy. Policjanci znaleźli tam również nóż i pozostałości z ubrań, które spaliła po napadzie. Pieniądze z pierwszego napadu przeznaczyła na zakup materiałów budowlanych do budowy domu.
Wmówiła mężowi, że wygrała w totolotka
Prokuratura zarzuciła Annie A. dokonanie rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia i spowodowanie lekkich obrażeń ciała. Podczas śledztwa podejrzana przyznała się do winy. Wyjaśniała, że motywem jej działania były problemy finansowe. Twierdziła też, że oglądała kilka filmów, gdzie były dokonywane napady na banki.
Mówiła też, że działała samodzielnie, a mąż nic nie wiedział o jej planach. Schemat działania oskarżonej był podobny. W dniu przestępstwa prosiła męża, aby zawiózł ją do ośrodka zdrowia i przyjechał za jakiś czas po wizycie na umówiony parking, gdzie będzie na niego czekać. Potem miała mu wmówić, że wygrała milion złotych w totolotka.
- Zarówno syn, jak i mąż uwierzyli w to, co im powiedziałam – tłumaczyła.
W momencie napadów oskarżona była w ósmym miesiącu ciąży. Jest mamą trojga dzieci.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: KPP Puławy