Nie udało się uratować rannego żubra, którego znaleziono w rowie przy drodze pożarowej w miejscowości Kaliłów niedaleko Białej Podlaskiej (woj. lubelskie). Zwierzę - które zauważono w sobotę - miało wyłamaną kończynę. - Sytuacja była trudna, bo wydarzyła się w weekend, kiedy urzędy nie działają - powiedział nam przedstawiciel gminy Biała Podlaska. Lekarz weterynarii pobierze próbki do badań, żeby ustalić przyczynę śmierci zwierzęcia.
Jak przekazała nam nadkomisarz Barbara Salczyńska-Pyrchla z Komendy Miejskiej Policji w Białej Podlaskiej, informację o rannym żubrze policja otrzymała w sobotę (25 listopada) po południu. Policję powiadomiła przypadkowa osoba, która znalazła zwierzę.
- Otrzymaliśmy informacje na temat żubra, który prawdopodobnie ranny znajduje się w lesie w miejscowości Kaliłów. Zabezpieczaliśmy to miejsce, dbając też o bezpieczeństwo zwierzęcia. Poinformowaliśmy również właściwe organy i instytucje i wczoraj (niedziela - red.) zgodnie z właściwością ta sprawa została przekazana wójtowi gminy Biała Podlaska, a miejsce zostało zabezpieczone przez strażaków - powiedziała nam nadkomisarz Salczyńska-Pyrchla.
Jak dodała, informacja został przekazana urzędnikom w niedzielę, bo w sobotę policjantom nie udało się z nimi skontaktować.
Czytaj też: Wojskowe auto potrąciło żubra, drugi nie opuszczał martwego kompana. "Może to świadczyć o odczuwaniu straty"
Strażacy zabezpieczali żubra, dali mu jeść i pić, okryli słomą
Czesław Pikacz, który w Urzędzie Gminy Biała Podlaska odpowiada za zarządzanie kryzysowe w rozmowie z tvn24.pl doprecyzował, że zwierzę zostało znalezione przy drodze pożarowej numer 12, kilometr od szosy z Białej Podlaskiej na Rokitno. - Zbieracz grzybów znalazł zwierzę i zgłosił to policji. Żubr się nie ruszał, nie wiedzieliśmy, czy jest chory, czy ranny - powiedział urzędnik.
Na miejsce wezwani zostali strażacy ochotnicy, którzy zabezpieczyli zwierzę, ogrzali je, nakarmili i napoili. - Pilnowali, żeby nikt podchodził i go nie stresował. Dali mu siana i jabłek, przykryli słomą, zwierzę jadło, widać było, że jest głodne - zrelacjonował urzędnik.
Urzędnik: sytuacja była trudna, bo wydarzyła się w weekend
Jak podkreślił Pikacz, "sytuacja była trudna, bo wydarzyła się w weekend, kiedy urzędy nie działają". - Udało nam się skontaktować z ekspertem od żubrów z Białowieży oraz z wiceszefem Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, która zajmuje się takimi zwierzętami. Wezwaliśmy też miejscowego lekarza weterynarii, ale nie był w stanie zbadać żubra i określić co dolega zwierzęciu. Odmówił wydania zgody na jego uśmiercenie - poinformował przedstawiciel gminy
Żubr miał wyłamaną kończynę. Zbada go weterynarz
Ustalono, że w poniedziałek na miejsce przyjedzie weterynarz z Białowieskiego Parku Narodowego. Jednak zwierzę nie doczekało pomocy. - O trzeciej w nocy dostałem telefon, że żubrowi opadła głowa i nie żyje. Wcześniej próbował się podnieść, wtedy strażacy zauważyli, że jedna z kończyn skręciła się o 180 stopni, była wyłamana przy łopatce - powiedział Pikacz.
Żubra cały czas zabezpieczają strażacy, w poniedziałek po południu na miejsce ma przyjechać firma, która zajmuje się utylizacją zwierząt. Wcześniej zostanie przebadany przez weterynarza, zostaną pobrane próbki do badań, aby ustalić przyczynę zgonu zwierzęcia.
Nie wiadomo, czy zostało potrącone przez samochód, czy samo doznało kontuzji. - W miejscu, gdzie zostało znalezione nie było żadnych śladów kolizji, ale nie można wykluczyć, że ktoś samochodem potrącił tego żubra. Być może kontuzji doznało, kiedy uciekało przed wilkami, wsadziło gdzieś kończynę i wyłamało. Trudno powiedzieć, co się wydarzyło, pozostaje to dla nas póki co zagadką - podsumował Pikacz.
Żubry są największymi ssakami Europy i znajdują się pod ścisłą ochroną.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24