Prokuratura zarzuca 41-letniemu Łukaszowi B. nielegalne wytwarzanie w garażu w Aleksandrowie Czwartym (Lubelskie) plakatów wyborczych z podobizną, startującego w 2023 roku w wyborach do parlamentu, Marcina Romanowskiego. Z ustaleń śledczych wynika, że komitet PiS nie zapłacił podejrzanemu za usługi poligraficzne z funduszu wyborczego partii. Co oznacza – jak wskazuje prokuratura - że Łukasza B. udzielił komitetowi PiS korzyści majątkowej. Podejrzany nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że pracował społecznie.
Zaczęło się od tego, że – jak informował Onet - jesienią 2023 roku, w trakcie kampanii wyborczej do parlamentu, Beata Strzałka, ówczesna posłanka PiS z Biłgoraja, zgłosiła kradzież banerów.
W październiku 2023 roku policjanci znaleźli kilka z nich w prywatnym garażu na posesji w Aleksandrowie Czwartym. Przy okazji okazało się, że w garażu drukowane były banery Marcina Romanowskiego, ówczesnego wiceministra sprawiedliwości z Suwerennej Polski, który wtedy ubiegał się o mandat posła.
Na początku zajmowali się sprawą niszczenia plakatów posłanki PiS
W garażu policja zastała dwie osoby - ówczesną pracownicę Ministerstwa Sprawiedliwości i asystenta sędziego przy Sądzie Okręgowym w Krakowie - które stwierdziły, iż w czasie urlopu pomagają kandydatowi w prowadzonej kampanii wyborczej, m.in. drukując banery.
Jak wynika z komunikatu Prokuratury Okręgowej w Zamościu, śledztwo prowadzone było w kierunku ujawnienia sprawców niszczenia i zaboru banerów wyborczych posłanki.
ZOBACZ TEŻ: Życie po audycie. Fundacja ma zwrócić miliony
W związku z tą sprawą, w maju 2024 roku policja znów weszła do garażu. Tym razem drukowane tam były – jak podał Onet - plakaty wyborcze Jana Kanthaka i Daniela Obajtka, którzy startowali w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
- Postępowanie w sprawie niszczenia i zaboru banerów wyborczych zakończyło się umorzeniem z uwagi na niewykrycie sprawcy. Posłanka zaskarżyła decyzję o umorzeniu postępowania. Decyzja nie jest więc prawomocna – mówi nam prokurator Rafał Kawalec, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zamościu.
Zainteresowali się plakatami, które były tam drukowane. Są zarzuty
Śledczy zainteresowali się jednak plakatami, które były drukowane w garażu. Zarówno tymi, które policja widziała w garażu w październiku 2023 roku (czyli te, na których był Marcina Romanowskiego), jak i tymi znalezionymi w maju 2024 roku (czyli z Janem Kanthakiem i Danielem Obajtkiem).
Jeśli chodzi o plakaty z Romanowskim prokuratura poinformowała we wtorek (18 marca) o przedstawieniu 41-letniemu Łukaszowi B. zarzutu wytwarzania banerów wbrew przepisom Kodeksu wyborczego. Z ustaleń wynika, że komitet wyborczy PiS nie zapłacił mu z funduszu wyborczego partii za usługi poligraficzne. Tym samym śledczy zarzucili Łukaszowi B. udzielenie komitetowi PiS korzyści majątkowej z innego źródła niż z funduszu wyborczego partii politycznej. Łukasz B. miał wydrukować co najmniej cztery tysiące banerów Romanowskiego. Wartość tych materiałów oszacowano na ok. 99 tys. zł. Podejrzanemu grozi do 100 tys. zł grzywny.
"Przesłuchany w charakterze podejrzanego Łukasz B. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i złożył wyjaśnienia, w których ustosunkował się do treści przedstawionego mu zarzutu, wskazując, iż pomagał ustalonemu kandydatowi społecznie jak też zakwestionował ilość faktycznie wytworzonych na jego rzecz banerów" – czytamy w komunikacie prokuratury.
Sprawa plakatów z Kanthakiem i Obajtkiem umorzona
Natomiast jeśli chodzi o wątki dotyczące banerów z Janem Kanthakiem i Danielem Obajtkiem, prokuratura umorzyła postępowanie. Jak ustaliła, spółka której prokurentem jest Łukasz B. wystawiała faktury, które były opłacane przez komitety wyborcze.
"Zabezpieczona w trakcie czynności procesowych ilość plakatów nie wykazała jednoznacznie na to, by zleceniobiorca wykonał większą niż zamówiona ilość banerów" – zaznacza prokuratura w komunikacie.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Paweł Supernak/PAP