- Prawdopodobnie była to próba kradzieży, która skończyła się tragedią - mówi policja w Rudzie Śląskiej o okolicznościach śmierci 39-letniego mężczyzny. Jego zwłoki były w zbiorniku na opuszczonej stacji paliw.
O tym, że stało się coś bardzo złego, policjanci dowiedzieli się w środę wieczorem od bliskich zmarłego 39-latka.
- Zostaliśmy poinformowani, że mężczyzna chciał zabrać paliwo z opuszczonego zbiornika ze stacji przy ulicy Zabrzańskiej w Rudzie Śląskiej - mówi mł. asp. Roman Aleksandrowicz z miejscowej komendy powiatowej.
Okazało się, że na dnie kilkumetrowego, podziemnego zbiornika leży mężczyzna.
- Wydostali go strażacy. Na powierzchni okazało się, że nie daje on znaków życia. Reanimacja była nieskuteczna - opowiada mł. asp. Aleksandrowicz.
Strażacy zwrócili uwagę na to, że 39-latek mógł się udusić oparami.
- W środku było bardzo niskie wysycenie tlenem - mówi policjant.
"Świadome działanie"
Policja wszczęła postępowanie, które ma wyjaśnić, czy 39-latek wszedł do zbiornika, czy też do niego wpadł. Będą też sprawdzać, czy teren nieczynnej od roku stacji był dobrze zabezpieczony. Swoją wizję tego, co wydarzyło się wczoraj przy Zabrzańskiej ma Krzysztof Mejer, wiceprezydent Rudy Śląskiej.
- Stacja znajduje się na terenie prywatnym. Zbiorniki były zabezpieczone, ale zostały przez kogoś uszkodzone - opowiada samorządowiec.
Jego zdaniem, stoją za tym okoliczni mieszkańcy, którzy już wcześniej starali się pobierać resztki paliwa ze zbiorników.
- Odsunięcie włazu wymaga pracy wielu osób. To była zorganizowana akcja - uważa wiceprezydent. Dzisiaj wejścia do zbiorników zostały zabezpieczone za pomocą ciężkiego sprzętu.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź