Żeby pójść do pracy 38-latek z Łodzi potrzebował zaświadczenia lekarskiego. Kiedy lekarz medycyny pracy stwierdził, że nie może go wydać, pacjent wpadł w furię. Pobił lekarza, kierownikowi przychodni złamał nos a potem zaczął demolować gabinet. Obezwładnił go jeden z pacjentów. - Było groźnie, musiałem działać - mówi tvn24.pl.
38-letni mężczyzna przyszedł do przychodni na łódzkich Bałutach. Chciał dostać zaświadczenie o zdolności do pracy w nocy. To nie było jego pierwsze podejście. Wcześniej lekarze tłumaczyli mu jednak, że dokumentu nie dostanie ze względu na zły stan zdrowia.
Krytycznego dnia lekarz medycyny pracy stwierdził, że może wydać zaświadczenie o zdolności do pracy w dzień, ale 38-latek o pracy w nocy musi zapomnieć. Pacjent wpadł w furię.
- Poderwał do góry blat biurka i pchnął nim w stronę lekarza, trafiając go w klatkę piersiową – informuje Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
I dodaje, że 38-latek próbował uderzyć lekarza w twarz, ale ten zrobił unik i wybiegł z gabinetu.
Złamany nos i palec
Za uciekającym lekarzem ruszył agresywny pacjent. Na drodze stanął mu kierownik poradni.
- Został jednak odepchnięty, a napastnik ponownie udał się do gabinetu - relacjonuje prokurator.
Kierownik poradni wszedł za nim. Tam rzucił się na niego pacjent. Złamał mu nos i palec dłoni. Pacjent po chwili go zostawił i zaczął demolować pomieszczenie.
- Zaczął kopać w drzwi i wywracać wyposażenie gabinetu - mówi Kopania.
"Krótki chwyt i tyle"
Wrzaski dobiegające z gabinetu usłyszał przyszły kierowca MPK, Cezary Kraszewski. Do poradni też przyszedł po zaświadczenie lekarskie. Wcześniej pracował jako pracownik ochrony, dlatego – jak nam opowiada – „wiedział co robić”.
- Usłyszałem, że ktoś woła pomocy. Wstałem i wbiegłem do środka. Sam nie wiem, jak to się stało. Krótki chwyt i tyle - opowiada tvn24.pl mężczyzna.
Po obezwładnionego już 38-latka przyjechała po chwili policja.
"Duża ilość substancji psychoaktywnych"
Agresywny pacjent usłyszał zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej badającego go lekarza i spowodowania obrażeń ciała u kierownika poradni. Grozi mu do pięciu lat więzienia.
Mężczyzna podczas przesłuchania przez prokuratorów powiedział, że "zdenerwowała go opinia lekarza".
- Podejrzany twierdzi, że nie pamięta tego, co działo się potem - wyjaśnia Kopania.
Do śledczych wpłynęła opinia biegłych psychiatrów, którzy stwierdzili, że napastnik był poczytalny.
- Dokonane ustalenia wskazują, że mężczyzna prawdopodobnie znajdował się pod wpływem dużej ilości leków psychoaktywnych - kończy prokurator.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, podejrzany przed wizytą u lekarzy brał leki na przeziębienie z pseudoefedryną.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock