Wsiadając do windy warto trzymać kciuki, żeby sąsiedzi akurat nie odkurzali, nie suszyli włosów czy korzystali z tostera. - Jak jest za duże obciążenie sieci to winda się wyłącza. A pasażer staje się jej zakładnikiem - mówią mieszkańcy ośmiopiętrowego wieżowca w Łodzi. Prądu jest za mało od dwóch tygodni - kiedy uszkodzony został jeden z głównych kabli zasilających. Awaria sprawiła, że np. starsi mieszkańcy stali się więźniami własnych mieszkań.
Pani Ilona Kasprowicz od kilku tygodni świat ogląda tylko przez okno. Ze swojego mieszkania na ósmym piętrze nie wychodzi.
- O kulach nie dam rady wejść po schodach a windy się boję - przyznaje 66-latka.
Trudno się dziwić. Od 11 września mieszkańcy bloku przy ul. Tatrzańskiej mają z windą same problemy. Bo ta albo jest wyłączona, albo jazda nią kończy się w nieoczekiwanym momencie - pomiędzy piętrami.
- Jak telepie, to znaczy, że za chwilę się zatrzyma - mówi Marian Kasprowicz, mąż pani Ilony.
I chociaż on też jest schorowany, to czasami schodzi na dół po zakupy. Po schodach, żeby nie utknąć w ciasnej windzie. Taki los spotkał już dwa razy ich sąsiada. A w przeciągu ostatnich dwóch tygodni pomiędzy piętrami utknęło kilkanaście osób.
- Starsi mieszkańcy na górnych piętrach są jak w klatce. Niefajną sytuację mają też rodzice małych dzieci - kręci głową pan Adam, mieszkaniec.
Winda dobra, tylko prądu za mało
- Problemy mamy od momentu, w którym doszło do dużej awarii elektrycznej - opowiada administrator budynku, Anna Grzanek.
Tłumaczy, że jeden z trzech głównych kabli zasilających jest poważnie uszkodzony - stąd problemy.
- Co jakiś czas w gmachu spada napięcie. Wtedy wyłącza się winda - tłumaczy nasza rozmówczyni.
W gmachu przy ul. Tatrzańskiej są trzy windy - po jednej na klatkę. Największe problemy mają mieszkańcy środkowej. Ich dźwig jest najbardziej wrażliwy na wahania napięcia.
Czekając na naprawę
Prąd do gmachu dostarcza PGE Dystrybucja. Jej przedstawiciele tłumaczą nam, że jeden z trzech głównych kabli zasilających wieżowiec jest uszkodzony w kilku miejscach.
- To stary kabel. Trzeba go wymienić, ale to duża i skomplikowana operacja - tłumaczy Adam Janas z PGE Dystrybucja.
Jak się dowiadujemy, dostarczyciel prądu planuje w najbliższych dniach pomóc mieszkańcom i przeprowadzić prace ziemne, podczas których kabel zasilający będzie podmieniony na nowy. Kiedy? Na razie nie wiadomo.
- Już mamy tego dość. Złożyłam w imieniu wspólnoty mieszkaniowej pismo do dostarczyciela energii, w którym żądamy natychmiastowych działań - mówi administratorka budynku.
Obiadu nie ma
Nerwy mieszkańców są tym większe, że spadki napięcia wyłączają nie tylko windę. Właściciele płyt indukcyjnych mają problem z ugotowaniem obiadu.
- Oszaleć można. Płacimy prąd jak każdy inny mieszkaniec miasta. A co dostajemy w zamian? Losowanie. Albo będzie normalnie, albo nie - denerwuje się pani Kasia, którą spotykamy na klatce schodowej.
Rozwiązania doraźne
Serwisująca windę firma OTIS tłumaczy, że dopóki dostawca energii nie wymieni kabla, mieszkańcy nie mają szans na normalność.
- Chcemy wprowadzić rozwiązania doraźne. Nie wykluczamy, że nasz pracownik będzie stacjonował na Tatrzańskiej na stałe, żeby mógł na bieżąco uwalniać pasażerów, którzy utkną w windzie - mówi nam Ryszard Dziubiński, przedstawiciel firmy.
I dodaje, że inną opcją, która jest brana pod uwagę jest instalacja specjalnego zegara.
- Wyłączałby on windę w godzinach szczytu, kiedy jest największy popyt na energię. W ten sposób zmniejszymy ryzyko utknięcia mieszkańców pomiędzy piętrami - kwituje nasz rozmówca.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź