Każdy z ich głosów jest wart mniej więcej tyle, co cztery tysiące głosów w "normalnych" wyborach. W niedzielę w Wieruszowie (woj. łódzkie) odbędą się prawybory. Ważne z perspektywy polityków, bo przeprowadzane w mieście, które nazywane jest "Polską w pigułce". Czy słusznie? I co o swojej niezwykłej zwykłości mówią mieszkańcy? Sprawdziliśmy.
- Wieruszów jest specyficzny i niedostępny - mówi szybko Łukasz, nie odrywając się od skrzynek, które ładuje na samochód dostawczy. - A trzeci przymiotnik? - dopytuję. Łukasz przez chwilę się zastanawia i rzuca "małomiasteczkowy". Potem daje znać ręką, żeby już mu nie przeszkadzać. Więcej czasu ma Magdalena. - Piękny, zielony, otwarty - rzuca proszona o określenie miasta, w którym mieszka od dziecka.
Bogusław, pracujący w sklepie spożywczym na rogu też chwali swoje miasto. - Jest dostępne, spokojne i tolerancyjne. Niedawno mocno zwiększyła się u nas liczba cudzoziemców, ale - z tego co widzę - nikt nie robi im żadnej przykrości - opowiada. Wychodzimy i na wieruszowskim rynku prosimy kilkanaście innych osób o podanie trzech przymiotników, które najlepiej opisują miasto. Dowiadujemy się od miejscowych, że Wieruszów jest między innymi: brudny, zadbany, bezpieczny, obciachowy, europejski, dresiarski, szalony, kochany i zapomniany. Potem każdemu z naszych rozmówców zadajemy jeszcze jedno pytanie: czy tymi samymi przymiotnikami określiliby Polskę? Pytanie jest o tyle uzasadnione, że Wieruszów czasami nazywany jest "Polską w pigułce".
Czytaj też: Unijna debata w sprawie zboża. Kołodziejczak "z gradem pytań" do komisarza Wojciechowskiego
Rozmówcy są zaskoczeni, ale w zdecydowanej większości twierdzą, że coś jest na rzeczy. Bogusław - ten ze sklepu, który mówił o tolerancyjnym Wieruszowie - mówi, że cała Polska w obliczu wojny w Ukrainie musiała strać się bardziej gościnna. - Kraj zdał egzamin, tak, jak nasze miasto - mówi.
Sławek - akurat zatrzymał auto, żeby wypuścić pasażerkę do apteki - Wieruszów określił "sympatycznym, specyficznym i rodzinnym". - Jak pan zapytał, to coś w tym jest. Specyficzność polega na tym, że wśród znajomych napotykam na najróżniejsze opinie dotyczące świata czy polityki. Da się też odnaleźć wszystkie cechy narodowe - te najlepsze i najgorsze - śmieje się.
Miniatura
Doktor Marcin Kotras z Katedry Socjologii Polityki i Moralności na Wydziale Ekonomiczno-Socjologicznym Uniwersytetu Łódzkiego mówi, że utarte porównanie Wieruszowa do "Polski w pigułce" znajduje odzwierciedlenie w liczbach.
- Niedawno szukaliśmy miejsc, w których cechy statusowe odpowiadają cechom statusowym właściwym dla całej Polski. Mówimy tutaj o takich kwestiach jak wykształcenie mieszkańców, wysokość wynagrodzeń i sposób ich dystrybucji. Patrzyliśmy też na kwestie demograficzne: wiek i płeć mieszkańców. Okazało się, że - patrząc z perspektywy województw, to właśnie województwo łódzkie najbardziej przypomina Polskę - opowiada Kotras.
Trzeba jednak zaznaczyć, że to nie Wieruszów najdokładniej spełnia kryteria polskiego społeczeństwa w miniaturze.
- Najbardziej do tej roli pasował powiat zduńskowolski - mówi ekspert. Tam jednak prawyborów nie ma. Dlaczego? Zdaniem eksperta, wyniki wyborów w danej miejscowości uzależnione często są też od innych aspektów, które po prostu trudno zmierzyć. - Wpływ na podobieństwo do ogólnopolskich wyborów może mieć ogólny poziom zadowolenia mieszkańców, czy wartości, którymi kierują się w życiu. Tego z perspektywy socjologa nie można zmierzyć patrząc tylko na słupki Głównego Urzędu Statystycznego - zaznacza.
Marcin Kotras dodaje, że prawybory w Polsce to w jakiejś części zabawa i okazja do promocji miasta. - Nie każdy tę szansę wykorzystuje. Wieruszów ma już pewną markę. Przed wyborami, dzięki wypowiedzi Grzegorza Schetyny, są również Końskie, gdzie w 2020 roku zorganizowano dużą przedwyborczą debatę prezydencką, ale Końskie są większe od Wieruszowa i leżą w trochę bardziej konserwatywnym rejonie kraju - mówi dr Kotras.
W oddaleniu
Jaki jest zatem Wieruszów? Ma około 14 tysięcy mieszkańców. Miasto wciśnięte jest w południowo-zachodnie rubieże województwa łódzkiego. Do stolicy województwa jest stąd aż 126 kilometrów. Do Wrocławia nieco bliżej, ale ciągle ponad 100 kilometrów. Do Poznania trzeba jechać 180, a do Częstochowy - około 113 kilometrów.
- Pod tym względem przypominamy Polskę. Niby jesteśmy w Europie, ale tak naprawdę jesteśmy na uboczu - komentuje Waldemar i Zbigniew. Nie zgadzają się na publikację ich twarzy, bo - jak przekonują - nie ufają mediom. - Jakby dziennikarze się nie bali mówić prawdy, to byłoby inaczej. A przecież pan nie napisze, jak po komunie złodzieje rozkradli wszystko, co tylko się dało. Uczciwych ludzi skazali na biedę - mówi Zbigniew, Waldemar potakująco kiwa głową.
Panowie na prawybory się nie wybierają, bo - jak twierdzą - już dawno "przejrzeli na oczy" i "nie będą robić nic dla polityków". Przysłuchuje się naszej rozmowie Mateusz, na około dwudziestokilkuletni mężczyzna. Pracuje w okolicznym ogródku, gdzie można napić się piwa i zjeść lody. Mówi, że "Wieruszów jest dziwny i bojowy". W niedzielę pójdzie zagłosować. Czytaj też: PiS, KO i Lewica na podium oraz "głęboki pat w Sejmie". Najnowszy sondaż
- Jeden głos wieruszowianina waży tyle, co cztery tysiące głosów w prawdziwych wyborach. Może to zrobić różnicę - opowiada.
Po raz trzeci
Prawybory odbywają się w Wieruszowie po raz trzeci. Wcześniej zorganizowano jest w 2019 i w 1997 roku. - Mamy silną legitymację, żeby nazywać się Polską w pigułce, bo lokalne wyniki niemal zawsze pokrywają się ogólnopolskimi - opowiada Rafał Przybył, burmistrz Wieruszowa.
Opowiada, że uprawnionych do głosowania jest około 7 tysięcy osób. - Głosujemy od 8 do 18 w domu kultury. Wieruszowianie będą popierać poszczególne partie, a nie konkretnych polityków. Wyniki przedstawimy niedługo po zamknięciu głosowania - przekazuje burmistrz.
Dodaje, że w czasie głosowania na wieruszowskim rynku będą swoje stanowiska będą mieli przedstawiciele poszczególnych partii. - Nie ma u nas ciszy wyborczej - opowiada.
Na rynku, jak mówi, będą przez cały dzień trwały dyskusje na najważniejsze tematy - emerytur, szkolnictwa czy bezpieczeństwa.
- Jeżeli Wieruszów jest Polską w pigułce, to nie zazdroszczę - mówię burmistrzowi. Zaskoczonemu samorządowcowi tłumaczę, że polskie społeczeństwo jest bardzo silnie podzielone. Czyli Wieruszów pewnie też.
- Może politycznie jest, ale samorząd to nie Sejm. Ja nie jestem politykiem, ci mnie nie znoszą, bo wiedzą, że nie jestem ani od jednych, ani od drugich - przekonuje.
Faktycznie - wieruszowski burmistrz słynie z niestandardowych zachować. Po wybuchu pandemii, w reakcji na zapowiedzi przeprowadzania wyborów mimo wielu zachorowań, opublikował film, w którym leżał w trumnie. Pomysły związane z przeprowadzeniem głosowania skomentował słowami: "urna mać i do urny nędzy!".
- Dzisiaj martwię się o frekwencję. Dobrze, że akurat będą trwały Dni Wieruszowa. Jak ludzie dopiszą, to będzie fajna zabawa promująca demokrację - mówi Przybył.
Zabawa, w którą można tylko wygrać
Profesor Jan Garlicki, kierownik Katedry Socjologii Polityki i Marketingu Politycznego Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego podkreśla, że pomysł organizowania prawyborów w Polsce został zaczerpnięty ze Stanów Zjednoczonych.
Zwraca uwagę, że za oceanem prawybory są ważnym, przewidzianym w zasadach wyborczych elementem kampanii wyborczej. W ten sposób wyłaniani są kandydaci przed wyborami prezydenckimi. Jest to także dla dwóch partii swoisty test skuteczności prowadzonej kampanii. - Ocenia się dzięki temu skuteczność liderów, przygotowuje się poprawki na ostatnią prostą walki o głosy. U nas prawybory są bardziej zabawą - opowiada prof. Garlicki.
W Stanach Zjednoczonych tamtejsi socjologowie od lat 50. zajmowali się wyszukiwaniem miejscowości, które będą najlepiej reprezentowały strukturę całego USA i konfigurację poglądów. Czynili to nie na potrzeby kampanii wyborczej, tylko badania rozwarstwienia społeczeństwa. Analizowane były rożne aspekty, które sprawiają, że dane miejsce można określić mianem "Yankee City", czyli Stanami Zjednoczonymi w pigułce - opowiada ekspert.
Tradycje demokracji w Polsce są znacznie krótsze. Wyborcy są labilni, a podmioty na scenie politycznej się zmieniają. Trudno znaleźć takie "Polska City". Nie okazała się nim Września, gdzie prawybory odbyły się już w 1993 roku i kilka razy były powtarzane.
- Nie sądzę, żeby takim miastem stał się Wieruszów. Frekwencja zwykle w takich polskich prawyborach była niewysoka wahała się między kilka a kilkanaście procent mieszkańców. A wyniki nie odzwierciedlały późniejszych rzeczywistych rezultatów. Zatem wartość prognostyczna takich prawyborów jest znikoma - mówi ekspert.
To jednak nie oznacza, że prawybory można zignorować. - Odpuszczenie przez jakiś komitet wyborczy wydarzenia mogłoby sprawić, że bardziej aktywni oponenci zdobędą lepszy wynik, niż pokazują sondaże. Taki podmiot będzie mógł potem wykorzystać to w kampanii na poparcie tezy o rosnącej popularności, której nie dostrzegają sondaże - informuje rozmówca tvn24.pl.
Wskazuje przy tym, że prawybory raczej nie są i nie będą momentem przełomowym. – Komitety, które uzyskają gorszy wynik będą mogły takie wydarzenia dość łatwo zdyskredytować. Można zrzucić winę na niską frekwencję - mówi Jan Garlicki.
Jego zdaniem, przy dobrej organizacji może to być pożyteczna zabawa, która promuje wybory i zachęca do korzystania z instrumentów demokracji. - Dla komitetów wyborczych może to być swego rodzaju poligon doświadczalny przed zasadniczym "starciem" - kończy specjalista.
"Wiedzą, że istniejemy"
Na kwadratowym, wieruszowskim rynku spotykamy panią Alicję z mężem i małym dzieckiem. Kobieta z uśmiechem przygląda się przygotowaniom do konferencji prasowej jednej z partii politycznych. Ubrani w garnitury mężczyźni krzątają się przy statywach, za chwilę będą na żywo nadawać w mediach społecznościowych.
- To surrealistyczne. Na co dzień nikt się w Polsce Wieruszowem nie przejmuje. Prawie o nas nie słychać w dużych mediach, nie ma tutaj wizyt znanych osób. Ale przed wyborami stajemy się pępkiem świata. Chociaż dzisiaj wiedzą, że istniejemy - mówi ubawiona.
Jej mąż odpowiada, że "dobre i to". Ton jego wypowiedzi przypomina zdanie, które na koniec wywiadu wypowiedział burmistrz:
- Szkoda, że tej uwagi nie ma trochę więcej na co dzień. Jesteśmy Polską w pigułce, a nie w czopku - spuentował samorządowiec.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl