Z redakcją Kontaktu 24 skontaktował się pan Patryk, który poinformował, że proboszcz parafii pod wezwaniem Świętej Anny w Wartkowicach publikuje w gablocie przed kościołem wizerunki osób, które zaśmiecają cmentarz parafialny. Jak napisał, "ksiądz proboszcz używa monitoringu zainstalowanego na cmentarzu i terenie parafii jako narzędzia do publicznego piętnowania. Działania te budzą paniczny lęk w małej, wiejskiej społeczności". Mężczyzna ocenił, że takie działania są naruszeniem godności parafian. Twierdzi, że próby kontaktu z Kurią nie przyniosły efektów.
Mieszkańcy publicznie nękani, szkalowani i zastraszani przez proboszcza
- Mieszkańcy są publicznie nękani, szkalowani i zastraszani przez proboszcza, ks. Janusza Szeremetę. Sytuacja zaczęła się we wrześniu tego roku. Wpisy pojawiają się między innymi na stronach parafii, gdzie wskazana została kobieta. Taki precyzyjny opis w małej parafii natychmiast wywołał publiczne upokorzenie i ostracyzm wobec wskazanej parafianki - relacjonował internauta. I rzeczywiście na stronie internetowej parafii, wśród ogłoszeń duszpasterskich z 14 września 2025 roku można przeczytać, że "mimo działania monitoringu zdarzają się osoby, które przerzucają śmieci przez płot. Niestety, śmieci te nie trafiają do kontenera, lecz obok. Kamera zarejestrowała takie osoby. Tożsamość ich jest nam znana. Jeżeli sytuacja się nie poprawi, to udamy się do osób tak postępujących i poprosimy ich o posprzątanie śmieci. Pozdrawiamy panią, która 8 września o godz. 14.02 przerzuciła wkład do znicza przez płot, który oczywiście nie trafił do kontenera" - czytamy na stronie. W kolejnych tygodniach pojawiały się kolejne podobne ogłoszenia.
Kuria poinformowana, ale nie komentuje
Rozmówca Kontaktu 24 przekazał też, że o sprawie zostali poinformowani przełożeni proboszcza. - Zwierzchnicy Kościoła w Łodzi, czyli Kuria Metropolitalna, pomimo posiadania wiedzy o sprawie od ponad miesiąca, pozostaje całkowicie bierna. Mój kolega zgłaszał tę sprawę mailowo już 26 września. Odpisano mu jedynie, że Kuria zajmie się sytuacją, jednak nic do tej pory się nie zmieniło. Nie sądzę także, by poszkodowane osoby zgłosiły sprawę na policję. Myślę, że bałyby się, że proboszcz upubliczniłby wtedy także ich nazwiska - poinformował internauta. - Uważam, że działanie proboszcza jest naruszeniem RODO i godności mieszkańców. Ta historia pokazuje, jak Kościół używa nowoczesnej technologii do nękania, zastraszania wiernych, a hierarchia wspiera go swoją bezczynnością - zakończył.
Nasz dziennikarz skontaktował się z rzecznikiem łódzkiej kurii metropolitalnej i usłyszał, że "nie komentują sprawy, a odnosi się do niej proboszcz".
Proboszcz: nie złamałem prawa
Pojechaliśmy do Wartkowic i potwierdziliśmy, że w gablocie przed kościołem są umieszczone trzy zdjęcia, na których widać osoby z zakrytymi twarzami, które wyrzucają odpady. Próbowaliśmy wejść do kościoła, był zamknięty. Księdza proboszcza też nie zastaliśmy, mimo kilkukrotnej próby nikt nie otworzył nam furtki.
Porozmawiać z księdzem udało się nam w piątek, odebrał od nas telefon i na dzień dobry przekazał, że to co robi, nie jest łamaniem prawa. - Gdybym łamał prawo, to by mnie ludzie do sądu podali - powiedział ksiądz Szeremeta. - Nie opublikowaliśmy zdjęć osób z twarzą, wszystkie są zakryte, albo zamglone, albo mają czarny pasek. Nikt też nie podaje żadnych nazwisk i nie wiadomo kto to jest na tych zdjęciach - przekonywał. - Wcześniej prosiliśmy, żeby nie wyrzucać odpadów poza kontener, lub nie przynosić swoich śmieci. To nie dało rezultatu, dlatego założyliśmy kamerę i to przyniosło skutek, jest mniej zanieczyszczeń na cmentarzu i powoli będziemy odchodzić od tego, chociaż są jeszcze osoby, które to ignorują lub nie wiedzą o tym - dodał duchowny.
Mieszkańcy podzieleni
Zapytaliśmy mieszkańców Wartkowic, jakie mają zdanie na temat tego co robi proboszcz. - Ja to popieram, bo nie raz mówiło się o tym, ksiądz mówił o tym w kościele i to nie przyniosło skutku - komentuje nam jedna ze spotkanych kobiet. Pytamy, czy chciałby zobaczyć swoje zdjęcia w gablocie. - Różnica jest taka, że ja nigdy nie wyrzucam śmieci w ten sposób i ludzie nie powinni tego robić - dodaje. - Ja się wcale nie dziwię proboszczowi, że to robi, jak nie trafia to do ludzi. Ja tu mieszkam 70 lat i to, co się dzieje ze społeczeństwem, to jest normalnie dno. Ja popieram to co zrobił ksiądz, ja nie śmiecę, nawet papierka bym nie wyrzuciła na jezdnie, a to, co się dzieje na cmentarzu to jest obłęd - komentuje kolejna mieszkanka. - Ja o tym nie słyszałam, nie widziałam tego. Ale to nie jest dobry pomysł, bo tam inni mogą być też na takich zdjęciach, co nic nie robią złego. Nie wiem, czy takie coś powinno być w kompetencjach księdza, straszne rzeczy - informuje kolejna spotkana przez nas mieszkanka Wartkowic.
Prawnik: niedopuszczalne
O to czy proboszcz parafii w Wartkowicach może publikować zdjęcia w gablocie zapytaliśmy mecenasa Marcina Górskiego z Katedry Europejskiego Prawa Konstytucyjnego na Uniwersytecie Łódzkim.
- Zacznijmy od tego, że księdza RODO dotyczy - zapewnia Górski. Szczególnie, kiedy chodzi o "prowadzenie cmentarza, czyli właściwie działalność gospodarczą".
- Druga rzecz jest taka: Przyjmijmy, że ksiądz może przetwarzać dane osobowe dla ochrony uzasadnionych interesów administratora, ale już publikowanie jakichkolwiek wizerunków, nawet blurowanych, czy paskowanych przecież jest niedopuszczalne. Absolutną racją jest to, że w warunkach małej miejscowości, jeżeli ktoś w określonym stroju chodzi, to jest doskonale rozpoznawalny. To naraża parafię na odpowiedzialność odszkodowawczą i - jakby prezes urzędu ochrony danych osobowych też może zechciał to zauważyć - także na odpowiedzialność administracyjną, na administracyjne kary pieniężne. Podsumowując, to jest bezprawne - przekazał w rozmowie z tvn24.pl mecenas Górski.
Autorka/Autor: Piotr Krysztofiak
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Piotr Krysztofiak tvn24.pl