"Jasiu, zakręć butlę", chwilę później dom był już w płomieniach. Listonosz ratował rodzinę

Do pożaru doszło w ubiegłym tygodniu
Do pożaru doszło w ubiegłym tygodniu
Źródło: Poczta Polska

Przyszedł do domu w Miejskiej Wsi pod Jezioranami (woj. warmińsko-mazurskie), żeby wręczyć list polecony z urzędu gminy. Chwilę później listonosz Poczty Polskiej ratował życie - swoje, mieszkanki płonącego domu i jej syna.

Ireneusz Szymański jest listonoszem w Jezioranach. W zeszłym tygodniu, 4 grudnia, podjechał pod dom małżeństwa, z którym chcieli skontaktować się gminni urzędnicy.

- Ona (adresatka - red.) podpisywała odbiór, a jej mąż z butlą z gazem coś robił. Zmieniał butlę i coś nagle z tej butli zaczęło syczeć - opowiada listonosz na nagraniu opublikowanym na internetowym profilu Poczty Polskiej.

Chwilę potem doszło do nieszczęścia.

- Mówię "zakręć Jasiu", a on chyba z nerwów spanikował. W drugą stronę zaczął kręcić - opowiada listonosz.

Pożar

Z jego relacji wynika, że spanikowany gospodarz krzątał się z nieszczelną butlą po kuchni, przy czym cały czas ulatniał się z niej gaz. Chwilę potem dom stanął w płomieniach.

- W pewnym momencie gospodarz skierował butlę w stronę kuchni kaflowej, w której się paliło. Błyskawicznie wybuchł pożar, płomienie zajęły całą kuchnię - opowiada Ireneusz Szymański.

Gospodarz próbował wynieść płonącą butlę, ale mu się nie udało. Mężczyzna uciekł na zewnątrz. Jego żona i listonosz zostali w środku - w odrębnych pokojach. Ireneusz Szymański wybił okno i wyszedł na zewnątrz. Szybko jednak wrócił, kiedy zdał sobie sprawę, że bez jego pomocy może dojść do tragedii.

Listonosz wybijał okna i wyciągał wystraszonych domowników
Listonosz wybijał okna i wyciągał wystraszonych domowników
Źródło: Poczta Polska

Na ratunek

- W innym oknie zobaczyłem syna gospodyni. Krzyczał, że się pali. Wybiłem okno i kazałem mu wyjść - opowiada listonosz.

Potem wybił jeszcze jedno okno i w ten sposób znalazł się w pomieszczeniu, w którym siedziała zszokowana kobieta.

- Siedziała jak zamurowana. Powiedziałem jej "chodź, bo się spalisz cała". Wyszła - opowiada Ireneusz Szymański.

Po wyprowadzeniu z płonącego domu jego mieszkańców listonosz z Jezioran wezwał straż pożarną. Na zamieszczonym w internecie filmie widać, że dom uległ doszczętnemu spaleniu.

W województwie warmińsko-mazurskim tylko większe miejscowości są zgazyfikowane. Mieszkańcy wsi i miasteczek korzystają z butli gazowych, które najczęściej sami montują do kuchenek.

Budynek szybko zajął się ogniem

Budynek szybko zajął się ogniem

Autor: bż/ks/kwoj / Źródło: TVN24 Łódź/PAP

Czytaj także: