- Ledwo się utrzymujemy, a przez urzędników toniemy w długach - załamuje ręce pani Beata, opiekująca się Krystianem, 21-letnim synem z zespołem Downa. Rodzina ma oddać blisko pięć tysięcy złotych – to alimenty razem z odsetkami, które zostały wypłacone już po śmierci ojca Krystiana. I chociaż o śmierci nie wiedzieli ani urzędnicy, ani Krystian, to tylko on ma ponieść konsekwencje.
Krystian prawie nie pamięta ojca. Ostatni raz go widział, kiedy miał pięć lat.
- Zerwał kontakty z rodziną. Sąd nakazał mu płacenie alimentów, ale on tego nie robił - opowiada pani Beata, matka 21-letniego dziś chłopaka z zespołem Downa.
Alimenty – 430 złotych miesięcznie – rodzina dostawała z funduszu alimentacyjnego. Ostatni raz pieniądze na konto rodziny wpłynęły we wrześniu 2015 roku. Potem do urzędników dotarła informacja, że ojciec Krystiana nie żyje niemal od roku.
- Na początku byłam wstrząśnięta, że on nie żyje. Drugi szok przeżyłam kilka tygodni później – mówi pani Beata.
Na początku grudnia 2015 roku Krystian dostał list z łódzkiego magistratu.
- Poinformowano nas, że mamy oddać alimenty za 10 miesięcy plus odsetki. Łącznie to prawie 4,5 tys. złotych. Czyli przez trzy miesiące musielibyśmy nic nie jeść i nie pić, żeby je oddać – podkreśla matka Krystiana.
„Bez winy, ale…”
Monika Pawlak, rzecznik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Łodzi przyznaje, że Krystian nie jest winny. Ale pieniądze i tak musi oddać.
- Fundusz alimentacyjny jest jednostką samorządową. Musimy trzymać się przepisów. A one jasno mówią, że w przypadki bezzasadnego wypłacenia świadczenia, musimy wystąpić o zwrot – mówi rzeczniczka.
Dodaje, że w tym przypadku nie ma znaczenia, że Krystian nie miał z ojcem żadnego kontaktu.
- Groziłaby nam wysoka kara, gdybyśmy nie zażądali zwrotu. Robimy jednak wszystko, żeby nie ograniczać się do bezdusznego egzekwowania prawa. Szukamy rozwiązań, które pozwoliłyby na umorzenie długu – opowiada Monika Pawlak.
Tyle tylko, że to „szukanie rozwiązań” trwa już 14 miesięcy. W tym czasie Krystian (poprzez pełnomocnika rodziny, mec. Marię Wentlandt-Walkiewicz) odwołał się od decyzji urzędników do Samorządowego Kolegium Odwoławczego i Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. W obu miejscach stwierdzono, że prawo jest prawem i 21-latek musi zapłacić.
Zniżka za to, co mu się należy
Monika Pawlak podkreśla, że urząd zgodził się na obniżenie kwoty długu o 2500 złotych.
- Wiemy, że jest to schorowany człowiek w trudnej sytuacji życiowej, dlatego podjęliśmy taką decyzję – tłumaczy rzeczniczka MOPS.
Potem przyznaje, że kwota, którą urzędnicy „odpuścili” Krystianowi to po prostu kwota, do której prawo miała matka 21-latka w ramach świadczenia dla samotnej matki. Ponieważ nie wiedziała, że były mąż nie żyje – pieniądze nie były jej przyznane.
- Klient (Krystian – red.) nie przystał na proponowane przez nas rozwiązanie. Ma zresztą do tego prawo – mówi Pawlak.
- Czemu miałby się zgodzić, żeby zapłacić za nie swój błąd? – dopytujemy.
- Wiem, że to nie jego wina. Ale nic na to nie poradzę – odpowiada.
Komornik wprowadził w błąd, ale to „wewnętrzna sprawa urzędu”
Jak to się jednak stało, że o śmierci ojca Krystiana urzędnicy dowiedzieli się dopiero po 10 miesiącach? Rzecznik MOPS twierdzi, że to komornik wprowadził urzędników w błąd.
- Świadczenie zostało przyznane, po tym jak komornik poinformował nas, że ściągnięcie należności z dłużnika jest niemożliwe. Komornik jednak nie wyjaśnił, że dług jest nieściągalny, bo dłużnik już nie żyje. O zgonie Centrum Świadczeń Socjalnych dowiedziało się po otrzymaniu zwrotu wysłanego listu z adnotacją „adresat nie żyje” – mówi Monika Pawlak.
- Skoro to komornik zawinił, to dlaczego niepełnosprawny 21-latek ma ponosić tego konsekwencje? – pytamy.
- Ja nie chcę rozstrzygać, kto jest winny. Od tego jest sąd – odpowiada rzeczniczka.
- Czy wyjaśniacie tę sprawę z komornikiem? Czy poniesie odpowiedzialność za całe zamieszanie?
- To już jest wewnętrzna sprawa urzędu – ucina Pawlak.
„Nie odpuścimy”
Mecenas Maria Wentlandt-Walkiewicz, która reprezentuje Krystiana i jego matkę mówi, że takie przedstawienie sprawy jest niedopuszczalne.
- Mamy urzędników, którzy bezpodstawnie wypłacili środki, bo nie mieli odpowiedniej wiedzy. Nie ma jednak żadnej podstawy do tego, żeby zmuszać niewinną rodzinę do płacenia za ich błąd. Nie odpuścimy – podkreśla.
W piątek sprawę po raz kolejny ma przeanalizować Samorządowe Kolegium Odwoławcze.
Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź