Trzymiesięczna Lenka ma pękniętą czaszkę. Matka tłumaczy: uderzyła się grzechotką

Matka Lenki w drodze do prokuratury
Matka Lenki w drodze do prokuratury
Źródło: TVN24 Łódź
Znęcali się ze szczególnym okrucieństwem nad trzymiesięczną córką - ustalili śledczy, którzy przedstawili zarzuty małżeństwu z Łodzi. Grozi im do 10 lat więzienia. Dziecko ma siniaki i pękniętą kość czołową. - Uderzyła się grzechotką - tłumaczyła matka. Prokuratorzy zawnioskowali o areszt dla pary.

35-latek został przywieziony do łódzkiej prokuratury w piątek rano do łódzkiej prokuratury. - Mężczyzna jest podejrzany o znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad trzymiesięczną córką - informuje Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.

Dodaje, że u dziecka zdiagnozowano m.in. pękniętą kość czołową. Dziewczynka miała też sińce na główce i tułowiu.

- Pełna ocena skutków przemocy na zdrowie dziecka będzie możliwa dopiero po pewnym czasie - wyjaśnia Kopania.

"Uderzyła się grzechotką"

Lenka miała być też bita przez 25-letnią matkę. Kobieta usłyszała identyczne zarzuty co mąż, też grozi jej do 10 lat za kratkami.

- Mężczyzna przyznał się do stawianych zarzutów, w przeciwieństwie do jego żony - informuje Krzysztof Kopania.

Jak dowiedział się reporter Piotr Borowski, reporter TVN24, kobieta była niedawno karana za rozbój.

Śledczy zawnioskowali o tymczasowy, trzymiesięczny areszt dla podejrzanych. Sąd rozpatrzy ten wniosek w sobotę.

Cios chwilę przed

Matka Lenki w tym tygodniu przyszła z córką na szczepienie do jednej z łódzkich przychodni. Kiedy pielęgniarka zaczęła pytać o siniaki na ciele dziewczynki, kobieta odparła, że "dziecko uderzyło się grzechotką". Wtedy pielęgniarka zadzwoniła na policję.

- Czujność pielęgniarki sprawiła, że mogliśmy uniknąć kolejnej tragedii dziecka w ostatnim czasie - podkreślał Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury okręgowej.

Dodaje, że Lenka ojciec najprawdopodobniej uderzył córkę w głowę tuż przed wizytą w przychodni.

Śledczy przeprowadzili już wywiad środowiskowy wśród sąsiadów zatrzymanej pary.

- Otrzymaliśmy informacje, że w mieszkaniu dochodziło do awantur. Osoby postronne słyszały też płacz dziecka, który mógł być spowodowany przemocą ze strony dorosłych - kończy prokurator.

Kolejny dramat dziecka

To kolejny w ostatnich dniach dramat dziecka z Łodzi. We wtorek do gmachu łódzkiego pogotowia przyszła matka z czteroletnią, nieżyjącą od kilku godzin Oliwią.

Jak się potem okazało, dziewczynka była katowana od dłuższego czasu. We wtorek konkubent matki zadał jej śmiertelne ciosy. Grozi mu dożywocie za zabójstwo.

Matka Oliwii - podobnie jak partner - trafiła do aresztu. Śledczy zarzucają jej, że naraziła zdrowie i życie własnego dziecka. Podczas przesłuchania mówiła, że "smarowała sińce córki maścią". Wiedziała, że Oliwia jest bita, ale nic z tym nie zrobiła.

Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź

Czytaj także: