- Źle się z tym czuję. To bardzo mnie boli, bo nie jestem złą mamą - mówi reporterce TVN24 kobieta, która w miniony poniedziałek wyszła z domu i zostawiła w nim dwóch synków - starszy ma trzy lata, młodszy półtora.
Kobieta nie zamknęła za sobą drzwi. Niedługo potem na ulicę wyszedł trzylatek i chodził między budynkami wołając mamę. Tam zauważyły go dwie przechodzące w pobliżu kobiety, które zaalarmowały policję.
- Popełniłam błąd, ale nie potępiajcie mnie. Bardzo mnie to boli - płacze kobieta.
Ten "błąd" mógł skończyć się bardzo źle dla jej dzieci.
- Po otrzymaniu zgłoszenia o małym chłopcu włóczącym się po ulicy bez opieki na miejsce natychmiast został wysłany patrol policji. Chłopiec wskazał, gdzie mieszka - opowiada kom. Joanna Szczęsna z pabianickiej policji.
Funkcjonariusze weszli do kamienicy wskazanej przez trzylatka i... na klatce schodowej znaleźli kolejne dziecko.
- Na stromych schodach stał jego wystraszony braciszek. Kurczowo trzymał się poręczy. Był bosy, na sobie miał tylko kaftanik - mówi kom. Szczęsna.
Policjanci weszli do domu dzieci bez problemu, bo mieszkanie było otwarte. W środku jednak nikogo nie było.
Do pięciu lat więzienia
Kilkanaście minut później w lokalu pojawiła się pijana 44-letnia matka. Jak wyjaśnia kom. Szczęsna, w organizmie miała 1,2 promila alkoholu.
- Dzieci trafiły do szpitala, gdzie przebywają do dzisiaj. Matka została przewieziona do izby wytrzeźwień. W środę usłyszała zarzuty - mówi policjantka.
Kobieta jest podejrzana o narażenie swoich dzieci na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia bądź zdrowia.
- Ponieważ na matce spoczywał obowiązek opieki nad dziećmi, mówimy o kwalifikowanym typie tego przestępstwa, za co podejrzanej grozi do pięciu lat więzienia - wyjaśnia Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Straciła siódme i ósme dziecko
44-latka jest dobrze znana policji.
- Kobieta wcześniej straciła sześcioro swoich starszych dzieci - mówi kom. Joanna Szczęsna.
Jak informują nas przedstawiciele Miejskiego Centrum Pomocy Społecznej w Pabianicach, siódme i ósme dziecko również trafi pod opiekę państwa. Konkretnie do ośrodka wychowawczego w Piotrkowie Trybunalskim
- Decyzję o odebraniu prawa do opieki wydał sąd rodzinny - mówi Ewa Szczepańczyk z pabianickiego MCPS.
Dodaje, że zdarzenie, do którego doszło w poniedziałek "zostało przyjęte ze zdumieniem" przez pracowników społecznych.
- Ta kobieta ostatnio robiła wiele, żeby wyjść na prostą. Nie piła alkoholu i wszystko wskazywało na to, że wszystko będzie dobrze - podkreśla Szczepańczyk.
Autor: bż/i/jb / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź