Sąd aresztował na dwa miesiące 29-letniego mężczyznę podejrzanego o atak na 44-letniego Pakistańczyka. Drugi z podejrzanych, 25-latek, spędzi za kratkami co najmniej trzy tygodnie. Trzeci z napastników - jedyny, który przyznał się do napaści - dostał policyjny dozór. Śledczy całej trójce zarzucają pobicie ze względu na przynależność narodową i wyznaniową.
Najsurowiej został potraktowany 29-latek, bo ten - jak się dowiadujemy - w ogóle nie był zainteresowany współpracą ze śledczymi. Dodatkowo, to on miał - zdaniem prokuratorów - ukraść telefon komórkowy 44-letniego Pakistańczyka. Dlatego sędziowie zgodzili się na umieszczenie go na dwa miesiące w areszcie.
- Wnioskowaliśmy o środki zapobiegawcze dla podejrzanych między innymi ze względu na obawę matactwa - wyjaśnia Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Na sądowym korytarzu był pytany przez dziennikarzy o to, dlaczego zaatakował.
- Ja nic nie zrobiłem. Lecz się! - odpowiedział.
Trzy tygodnie za kratkami spędzi 25-latek, drugi z podejrzanych. On również nie przyznał się do stawianych mu zarzutów.
Najłagodniej potraktowany został 37-latek, który złożył obszerne wyjaśnienia. Przyznał, że zadawał ciosy 44-latkowi z Pakistanu.
- Twierdził jednak, że motywem jego działania nie była nienawiść do innych nacji czy wyznawców innej religii. Swoje zachowanie tłumaczył alkoholem. Przeprosił poszkodowanego za swoje zachowanie - mówi Kopania.
W łódzkim sądzie, gdzie odbyło się posiedzenie aresztowe, pojawili się bliscy podejrzanych. Jedna z kobiet krzyczała do dziennikarzy, żeby "wypi******li".
"Osama!"
44-letni Asmat Ullah został zaatakowany w nocy z poniedziałku na wtorek.
- Chciałem tylko kupić papierosy, poszedłem do sklepu. Tam się zaczęło - opowiada 44-latek, który został dotkliwie pobity. Dlaczego?
- Od razu do mnie krzyczeli: "Osama, Osama!". Potem zapytali, czy jestem muzułmaninem - mówi. Kiedy potwierdził, dostał pierwsze ciosy. Mężczyzna był bity pięściami po głowie, a gdy upadł, kopany po całym ciele.
W wyniku zdarzenia odniósł obrażenia w postaci złamania nosa, wybicia zębów, ogólnych obrażeń głowy i klatki piersiowej. Stracił także telefon komórkowy.
Personel sklepu powiadomił policję, napastnikom jednak udało się uciec. Później zatrzymano cztery osoby. Pokrzywdzony trafił do szpitala w Zgierzu. Młodszy aspirant Magdalena Czernacka z Komendy Powiatowej Policji w Zgierzu poinformowała, że po udzielonej pomocy mężczyzna wrócił do domu.
"Nie mówi po polsku, to dlatego"
Redakcja TVN24 rozmawiała też z krewnym pobitego 44-latka.
- Wujek trafił na chuliganów. To nie jest tak, że każdy Polak jest rasistą. Niestety wujek nie potrafi mówić po polsku, to pogorszyło jego sytuację - opowiada Sharieel Ahsan.
Dodaje, że jego pobity wujek starał się o status uchodźcy, ale mu go nie przyznano. Odwołał się od tej decyzji.
Autor: bż//ec / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź