Wystarczyło niewiele, żeby przez Krośniewice (woj. łódzkie) przeszła fala oburzenia. Ktoś "nakrył" strażaka, który wykorzystał samochód strażacki do prywatnej przeprowadzki. Wóz nie jest używany w akcjach gaśniczych, a strażak miał wolne. Mimo to skandal wybuchł. Socjolodzy komentują: - Jesteśmy zmęczeni "cwaniactwem", dlatego bywamy przeczuleni.
Zamiast w remizie - pod blokiem, zamiast do gaszenia pożarów - wykorzystywany do przewożenia mebli. Zdjęcie, które trafiło do jednego z lokalnych magazynów w Kutnie wywołało mnóstwo emocji. Widać na nim czerwony wóz strażacki zaparkowany przed jedną z klatek schodowych.
Do zdjęcia dołączono komentarz, w którym jeden z czytelników pyta: "jakim prawem ochotnicza straż pożarna wykonuje usługi transportowe?".
Sprawa zaczęła żyć swoim życiem - kutnowscy dziennikarze cytują mieszkańców miasta, w którym miało dojść do "skandalu".
- Czy policjanci powinni pożyczać radiowozy do przeprowadzek, a ratownicy karetki? - cytują mieszkańców Krośniewic dziennikarze portalu kutno.net.pl.
"Skąd to zamieszanie?"
Pewnie głosów oburzenia byłoby mniej, gdyby strażacy mogli w porę wyjaśnić całe zamieszanie.
- To strasznie przykra sprawa, która dotknęła jednego z naszych najlepszych strażaków. Miał wolne, pożyczył za moją zgodą wóz, który od dawna jest wycofany z akcji, dlatego nie uczestniczy w działaniach gaśniczych. Nie dostajemy żadnych pieniędzy na jego utrzymanie, nie do końca rozumiem skąd całe zamieszanie - kręci głową Sławomir Pałasiński, prezes OSP w Krośniewicach.
To tłumaczenie przekonuje kpt. Arkadiusza Makowskiego z wojewódzkiej straży pożarnej w Łodzi.
- Jeżeli tak faktycznie było, to nie ma mowy o nieprawidłowościach - kwituje kpt. Makowski.
"Straż ma pomagać"
Czy jednak do prywatnych celów może być wykorzystywany samochód w barwach straży pożarnej?
- Nie ma przepisu, który nakazywałby przemalowywanie pojazdów, które już nie pomagają w prowadzeniu działań. Ten pojazd nie musi być w ciągłej gotowości, stąd trudno doszukiwać się naruszenia procedur - tłumaczy kpt. Arkadiusz Makowski
Prezes ochotniczej straży pożarnej w Krośniewicach dopowiada, że samochód uwieczniony podczas "akcji przeprowadzkowej" zostanie niedługo przekazany innej jednostce OSP.
- My jesteśmy objęci krajowym systemem ratowniczo-gaśniczym. Samochód, o którym jest ostatnio tak głośno ma zostać przekazany kolegom z jednej z miejscowości pod Krośniewicami, którzy nie są objęci systemem alarmowym - mówi Pałasiński.
Na razie jednak pojazd jest wykorzystywany w "celach gospodarczych". I jak mówi nam nasz rozmówca - pomaga nie tylko strażakom.
- Jak komuś trzeba pomóc, to korzystamy z tego pojazdu. Ostatnio przywieźliśmy drewno jednemu ze starszych i schorowanych mieszkańców, bo zarząd OSP uznał, że trzeba mu pomóc. W ogóle straż ma pomagać, taka jest idea naszego istnienia. Ta pomoc dotyczy też innych strażaków, nie ma w tym niczego złego - komentuje prezes OSP.
"Strach przed cwaniactwem"
Socjolog, prof. Danuta Walczak-Duraj komentuje, że sprawa z Krośniewic jest przykładem na to, że społeczeństwo po prostu boi się cwaniactwa, dlatego bywa nadmiernie czułe.
- To konsekwencja zaniżania standardów społecznych - również przez przedstawicieli osób "ze świecznika". Trochę w myśl zasady: jeżeli politycy kombinują, to robią to też wszyscy inni – zaznacza Danuta Walczak-Duraj.
I dodaje, że często społeczeństwu łatwiej jest uwierzyć w czyjeś złe intencje.
- Prowadzimy społeczne polowanie na czarownice, co często jest po prostu krzywdzące – kwituje profesor.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź/ kutno.net.pl
Źródło zdjęcia głównego: kutno.net.pl