- Doceniamy to, że kierowca respektował regulamin, który zabrania mu zatrzymywania się pomiędzy przystankami. Przepisy jednak nie mogą stać ponad dobrem pasażerów - mówią przedstawiciele MPK o historii siedmiolatki, która musiała gonić autobus, w którym odjechał jej dziadek. Przewoźnik rozważa zmianę regulaminu.
Siedmiolatka wysiadła, w autobusie został opiekujący się nią dziadek. Kiedy pojazd odjechał z przystanku - wystraszona dziewczynka zaczęła go gonić. O kierowcy, który - mimo próśb pasażerów - nie zatrzymał się i nie pozwolił wysiąść z autobusu dziadkowi dziewczynki, pisaliśmy na tvn24.pl w środę.
Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne poinformowało, że po przeanalizowaniu sytuacji rozważa zmianę regulaminu, który obowiązuje kierowców.
- Nasz pracownik nie może się zatrzymać pomiędzy przystankami. Chodzi o bezpieczeństwo pasażerów. Tym razem te przepisy nie do końca zdały egzamin - przyznaje w rozmowie z tvn24.pl Sebastian Grochala z łódzkiego MPK.
Zostawić furtkę
Na razie nie wiadomo, jak mają zmienić się przepisy obowiązujące w łódzkim MPK.
- Nasz regulamin jest niemal identyczny jak te obowiązujące w innych polskich miastach. Okazuje się, że przepisy nie są doskonałe - wyjaśnia Grochala.
Najprawdopodobniej kierowcy dostaną prawo zatrzymania się, jeżeli będzie zachodziła taka potrzeba. Na przykład jeżeli bezpieczeństwo któregoś z pasażerów będzie zagrożone - tak jak było w miniony wtorek na łódzkim Widzewie.
Wina kierowcy?
Łódzki przewoźnik wciąż nie podjął decyzji, czy i jak będzie ukarany kierowca, który nie chciał zatrzymać autobusu.
- Jego odpowiedzialność jest o tyle mniejsza, że duża wina leży po stronie opiekuna dziewczynki, który mało się nią interesował - tłumaczy Grochala.
Nie zmienia to faktu, że - zdaniem rzecznika MPK - nikt nie miałby pretensji do kierowcy, jeżeli ten nagiąłby regulamin do potrzeby sytuacji. Stąd też postępowanie wyjaśniające w MPK.
- Regulamin ma służyć ludziom, a nie im szkodzić. Dobro pasażera jest zawsze ważniejsze niż suche prawo - wyjaśnia rozmówca tvn24.pl.
"Tylko w ostateczności"
Marzanna Boratyńska podkreśla, że wysadzanie pasażerów w innym miejscu niż przystanek zawsze wiąże się z ryzykiem.
- Nie jestem przeciwko dostosowywaniu regulaminu do potrzeb pasażerów. Trzeba jednak pamiętać, że takie zatrzymanie pomiędzy przystankami powinno zachodzić tylko w naprawdę wyjątkowych sytuacjach - argumentuje Boratyńska.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź