Obudziła się i miała sparaliżowane nogi. 70-letnia łodzianka przez trzy dni nie piła i nie jadła, bo nie mogła podnieść się z łóżka. Przed śmiercią uratowały ją jej trzy psy. Szczekały tak długo, aż zdenerwowani sąsiedzi naskarżyli straży miejskiej na nieznośne hałasy z domu starszej kobiety.
To miało być zgłoszenie jakich wiele. Strażnicy miejscy dostali informację o tym, że właścicielka kilku psów źle opiekuje się zwierzętami. Historię jako pierwsi nagłośnili dziennikarze "Expressu Ilustrowanego"
- Lokatorzy skarżyli się na hałas i nieprzyjemne zapachy - mówi Łukasz Berliński, dowódca Animal Patrolu straży miejskiej.
Strażnicy przyjechali pod wskazany adres. Nikt jednak nie otwierał drzwi. Słychać było tylko szczekanie psów.
- Mieszkańcy uprzedzili nas, że właścicielka zwierząt ma problemy ze zdrowiem. Dlatego zaczęliśmy dokładnie badać sprawę - wyjaśnia Berliński.
Strażnicy obeszli blok. Okazało się, że jedno z okien zamkniętego mieszkania jest uchylone. Funkcjonariusze zaczęli głośno wołać 70-latkę.
Uwięziona w mieszkaniu
Po pewnym czasie usłyszeli głos starszej kobiety. Powiedziała, że potrzebuje pomocy.
Na miejsce zostali wezwani strażacy. Postawili drabinę przy uchylonym oknie i tak dostali się do środka. Udało im się odgonić psy, które próbowały bronić chorej właścicielki.
- Strażacy otworzyli drzwi wejściowe. Okazało się, że lokatorka jest odwodniona, głodna i kompletnie wyczerpana - mówi Berliński.
Kobieta trafiła do szpitala, a psy do schroniska. Będą tam czekać na moment, aż ich 70-letnia pani wróci do zdrowia. Według weterynarza, zwierzęta były zadbane.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź/Express Ilustrowany
Źródło zdjęcia głównego: Łukasz Berliński