W Łodzi rozpoczął się proces Violetty G., dyrektorki Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 1 w Łodzi. Kobiecie grozi do 3 lat więzienia za przywłaszczenie 13 tys. złotych, w tym środków na obiady dla najbiedniejszych dzieci.
O sprawie dyrektorki pisaliśmy na tvn24.pl wielokrotnie. Niedawno jako pierwsi poinformowaliśmy, że kobieta pojawia się w szkole, mimo, że została zawieszona w pełnieniu obowiązków. Decyzję o odsunięciu Violetty G. od obowiązków podjął wydział edukacji, kiedy nagłośniliśmy sprawę jej problemów z prawem.
W czwartek ruszył proces oskarżonej dyrektorki. Przed rozpoczęciem procesu kobieta nie chciała rozmawiać z dziennikarzami. Rzuciła jedynie, że "to sąd wyda wyrok".
- Kobieta przyszła do sądu w towarzystwie rodziny, która nie pozwala dziennikarzom na zadawanie szczegółowych pytań - tłumaczy Marta Kolbus, reporterka TTV "Blisko Ludzi".
Zabierała pieniądze?
Zdaniem prokuratorów, Violetta G. przywłaszczyła 13 tys. złotych. W większości były to pieniądze z komitetu rodzicielskiego, ale też 800 złotych pochodzących ze środków przekazanych przez miejscowy kościół na obiady dla najbiedniejszych dzieci.
- Dyrektorka przychodziła do mnie i mówiła, że potrzebuje pożyczki. Tłumaczyła, że potrzebuje na drobne wydatki. W pewnym momencie przestała oddawać pieniądze - mówi tvn24.pl Joanna Fibich, pracująca w szkole jako referent.
To Joanna Fibich odpowiadała za pieniądze z komitetu rodzicielskiego. Ponieważ nie chciała odpowiadać za "bezterminowe pożyczki" Violetty G., zgłosiła sprawę do prokuratury. Pierwsze zarzuty w tej sprawie zostały postawione już w sierpniu 2013 roku. Po półrocznym śledztwie akt oskarżenia trafił do sądu.
"Wirtualne zawieszenie"
Violetta G., mimo problemów z prawem, mogła liczyć na przychylność łódzkiego magistratu. Dwa miesiące po tym jak usłyszała zarzuty, kobieta została.... nagrodzona przez wiceprezydenta Krzysztofa Piątkowskiego z okazji dnia Komisji Edukacji Narodowej. Później, podczas rozmowy z tvn24.pl urzędnicy tłumaczyli, że nie wiedzieli o zarzutach postawionych dyrektorce.
Kobieta od lutego była już formalnie oskarżona, ale wciąż szefowała szkole. Urzędnicy zawiesili ją dopiero w kwietniu, kilka dni po publikacji artykułu, w którym opisywaliśmy sprawę Violetty G.
- Zawieszenie niewiele zmieniło, kobieta i tak niemal codziennie pojawiała się w szkole - alarmowała nas Joanna Fibich.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: bż/r / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź