Pracownicy "Pogotowia Dla Zwierząt" dostali zgłoszenie o zagłodzonym szczeniaku, który całe dnie przywiązany jest do budy. - Po przyjechaniu na miejsce otworzyliśmy puszkę Pandory - mówią uczestnicy akcji pod Kutnem (woj. łódzkie), podczas której organizacja chroniąca zwierzęta zabezpieczyła siedem psów i dziewięć koni. - Jedno z tych zwierząt wciąż walczy o życie - dodają obrońcy praw zwierząt.
Podczas odbierania zwierząt obecni byli funkcjonariusze policji.
- Musieliśmy działać, bo los tych zwierząt był po prostu porażający - opowiada Grzegorz Bielawski z "Pogotowia Dla Zwierząt".
Jak mówi, był przygotowany na interwencję w sprawie zaniedbanego szczeniaka.
- O złym stanie owczarka niemieckiego poinformowała nas anonimowa osoba. Na miejscu okazało się, że to pięcioletnie zwierzę, które było tak niedożywione, że było skarłowaciałe - mówi nasz rozmówca.
Potem jednak okazało się, że na terenie gospodarstwa znajdują się inne zwierzęta. Niestety, również w bardzo złym stanie.
- Kawałek dalej, pod blachami, leżał zwinięty w kłębek kundelek. Pies nie chciał wyjść, był przerażony - opowiada Bielawski.
Kilka metrów dalej było jeszcze gorzej.
- Na posesji leżał kolejny wychudzony kundelek. Obok leżała kilkuletnia suka w typie owczarka niemieckiego. Zwierzę było w stanie agonalnym. Wciąż walczymy o jej życie - opowiada.
"Mąż je zwoził!"
W jednym z pomieszczeń gospodarczych były jeszcze trzy charty.
- Na posiadanie tych zwierząt zgodę musi wyrazić starosta. Oczywiście właściciele o to nie zadbali - mówi nasz rozmówca.
Charty również były w bardzo złym stanie.
- Wszystkie psy trafiły pod opiekę weterynarzy. Ci podkreślali, że gdyby interwencja odbyła się kilkanaście godzin później, to kilka zwierząt już mogłoby nie żyć - dodaje Grzegorz Bielawski.
"Pogotowie Dla Zwierząt" zabezpieczyło też dziewięć koni.
- Te zwierzęta były poranione, odwodnione. Z pokrzywionymi kopytami, które wyglądały jak narty. Konie miesiącami stały w chlewie i wzajemnie się tratowały i raniły - wyjaśnia Bielawski.
Właścicielka gospodarstwa tłumaczyła, że zwierzęta zwoził mąż.
- Teraz mi się dostanie za jego czyny - wzruszała ramionami.
Życie po życiu
Pracownicy "Pogotowia Dla Zwierząt" apelują o kontakt osób zainteresowanych adopcją odebranych psów.
- Apelujemy też o wsparcie finansowe. Na leczenie psów i ich transport spod Kutna potrzebne są środki finansowe. Przy tak dużej liczbie psów i koni koszty te będą znaczne - wyjaśnia Bielawski.
W sprawie adopcji chętni mogą pisać na adres: adopcja@pogotowidlazwierzat.pl.
Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Pogotowie dla Zwierząt