"Musieliśmy działać, bo los tych zwierząt był po prostu porażający"

Szukają nowych domów dla odebranych zwierząt
Szukają nowych domów dla odebranych zwierząt
Źródło: TVN24 Łódź
Pracownicy "Pogotowia Dla Zwierząt" dostali zgłoszenie o zagłodzonym szczeniaku, który całe dnie przywiązany jest do budy. - Po przyjechaniu na miejsce otworzyliśmy puszkę Pandory - mówią uczestnicy akcji pod Kutnem (woj. łódzkie), podczas której organizacja chroniąca zwierzęta zabezpieczyła siedem psów i dziewięć koni. - Jedno z tych zwierząt wciąż walczy o życie - dodają obrońcy praw zwierząt.

Podczas odbierania zwierząt obecni byli funkcjonariusze policji.

- Musieliśmy działać, bo los tych zwierząt był po prostu porażający - opowiada Grzegorz Bielawski z "Pogotowia Dla Zwierząt".

Jak mówi, był przygotowany na interwencję w sprawie zaniedbanego szczeniaka.

- O złym stanie owczarka niemieckiego poinformowała nas anonimowa osoba. Na miejscu okazało się, że to pięcioletnie zwierzę, które było tak niedożywione, że było skarłowaciałe - mówi nasz rozmówca.

Potem jednak okazało się, że na terenie gospodarstwa znajdują się inne zwierzęta. Niestety, również w bardzo złym stanie.

- Kawałek dalej, pod blachami, leżał zwinięty w kłębek kundelek. Pies nie chciał wyjść, był przerażony - opowiada Bielawski.

Kilka metrów dalej było jeszcze gorzej.

- Na posesji leżał kolejny wychudzony kundelek. Obok leżała kilkuletnia suka w typie owczarka niemieckiego. Zwierzę było w stanie agonalnym. Wciąż walczymy o jej życie - opowiada.

"Mąż je zwoził!"

W jednym z pomieszczeń gospodarczych były jeszcze trzy charty.

- Na posiadanie tych zwierząt zgodę musi wyrazić starosta. Oczywiście właściciele o to nie zadbali - mówi nasz rozmówca.

Charty również były w bardzo złym stanie.

- Wszystkie psy trafiły pod opiekę weterynarzy. Ci podkreślali, że gdyby interwencja odbyła się kilkanaście godzin później, to kilka zwierząt już mogłoby nie żyć - dodaje Grzegorz Bielawski.

"Pogotowie Dla Zwierząt" zabezpieczyło też dziewięć koni.

- Te zwierzęta były poranione, odwodnione. Z pokrzywionymi kopytami, które wyglądały jak narty. Konie miesiącami stały w chlewie i wzajemnie się tratowały i raniły - wyjaśnia Bielawski.

Właścicielka gospodarstwa tłumaczyła, że zwierzęta zwoził mąż.

- Teraz mi się dostanie za jego czyny - wzruszała ramionami.

Życie po życiu

Pracownicy "Pogotowia Dla Zwierząt" apelują o kontakt osób zainteresowanych adopcją odebranych psów.

- Apelujemy też o wsparcie finansowe. Na leczenie psów i ich transport spod Kutna potrzebne są środki finansowe. Przy tak dużej liczbie psów i koni koszty te będą znaczne - wyjaśnia Bielawski.

W sprawie adopcji chętni mogą pisać na adres: adopcja@pogotowidlazwierzat.pl.

Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź

Czytaj także: