Dwa i trzy miesiące pozbawienia wolności - to wyrok w sprawie 20-letniego mężczyzny i jego o rok młodszej partnerki, którzy pobili w ubiegłym roku niewidomego w autobusie. Para wychowuje dziecko, dlatego prokurator wnosił o wyrok w zawieszeniu. Sąd jednak stwierdził, że oskarżeni zasłużyli na surowsze konsekwencje.
20-letni Piotr J. ma spędzić w więzieniu dwa miesiące. Jego o rok młodsza partnerka spędzi za kratkami miesiąc więcej.
- Oskarżeni nie widzieli nic nagannego w swoim zachowaniu - podkreślała w uzasadnieniu wyroku sędzia Ewa Jaworska Głosek z Sądu Rejonowego dla Łodzi-Śródmieścia.
Oprócz tego 20-latek będzie musiał przez 10 miesięcy wykonywać prace społeczne. W każdym miesiącu przepracuje po 30 godzin. Podobnie zresztą, jak Patrycja P. Z tym, że ona będzie pracować przez rok i dwa miesiące.
Oprócz tego skazani będą muszą zapłacić po 150 złotych nawiązki i pisemnie przeprosić niewidomego, którego zaatakowali w maju ubiegłego roku.
Wyrok nie jest prawomocny.
Sąd surowszy niż prokuratura
Przewód sądowy w tej sprawie zakończył się 11 grudnia. Wyrok, który został ogłoszony jest surowszy niż żądali śledczy. Prokurator w swojej mowie końcowej wnosiła o skazanie oskarżonych na karę roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata.
Jeszcze na etapie śledztwa prokuratorzy zaznaczali, że występek chuligański, o który oskarżeni są młodzi ludzie zazwyczaj kończy się karą bezwzględnego pozbawienia wolności. Do zawieszenia kary może dojść, jak mówił wcześniej Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury "tylko w wyjątkowych okolicznościach".
W tym przypadku tą "wyjątkową okolicznością" miał być fakt, że para od 10 miesięcy wychowuje wspólnie dziecko.
Atak na niewidomego
Skazana para weszła do autobusu linii 57 razem z trojgiem znajomych (14, 16 i 19 lat). Młodzi ludzie zaczęli zachowywać się wulgarnie i niszczyć elementy wyposażenia autobusu. Dlaczego? Jak później ustalili śledczy, pijana, 19-letnia Patrycja P. chciała skorzystać z toalety. Ponieważ autobus nie zatrzymał się "na żądanie", dziewczyna wpadła w furię, którą podchwycili jej znajomi.
Skandalicznie zachowującym się nastolatkom zwrócił uwagę 36-letni Marcin Kaczorowski, niewidomy. To rozsierdziło młodych ludzi, którzy najpierw zwyzywali mężczyznę, a potem zaczęli go bić. Całe zajście zarejestrowały kamery zainstalowane w miejskim autobusie.
"Towarzystwo szemranych kolegów"
Dwoma młodszymi sprawcami, 15-letnim Kacprem M. i 18-letnią Pauliną J. zajmuje się sąd rodzinny. Nieletni również atakowali niewidomego i również byli nietrzeźwi. Młodszy ze sprawców był podopiecznym jednego z łódzkich klubów sztuk walki.
- To trudny chłopak. Miał swój potencjał, ale wolał towarzystwo szemranych kolegów. Był u nas od dwóch lat, kilka miesięcy temu przestaliśmy nad nim pracować - mówi tvn24.pl Jarosław Olczyk, jeden z trenerów 15-letniego napastnika.
Z agresywną grupą, feralnego dnia podróżował 20-letni znajomy chuliganów. Początkowo chłopak usłyszał identyczne zarzuty jak Piotr J. i Patrycja P. Dopiero później śledztwo wykazało, że jako jedyny był trzeźwy.
- Dodatkowo ustaliliśmy, że starał się powstrzymywać znajomych. Śledztwo w jego sprawie zostało umorzone - informuje prokurator Kopania.
Niewidomy: nie żałuję
Zaatakowany w zeszłym roku Marcin Kaczorowski ma 37 lat. Od niemal dwudziestu jest niewidomy.
- Zostałem pobity, ale na pewno nie żałuję swojego zachowania. Mam wartości, które są dla mnie niezwykle ważne - mówi reporterowi TVN24 po zdarzeniu.
Jak można zobaczyć na nagraniu z kamer zainstalowanych w autobusie, wokół niepełnosprawnego było wielu pasażerów. Nikt mu nie pomógł. Trzeba jednak dodać, że jeden ze współpasażerów poszkodowanego podsłuchał, gdzie udają się napastnicy. Dzięki temu policji łatwiej było ich zatrzymać.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: bż/kv / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź