W Łodzi rozpoczął się proces 25-letniego Dawida Ł., oskarżonego o udział w organizacji terrorystycznej i udział w wojnie na terenie Syrii. Oskarżonym w tej sprawie jest też 47-letni Marcin C. Zdaniem prokuratury jest on dobrym znajomym Dawida Ł. i innych "polskich dżihadystów" ściganych przez Interpol.
O tym, jak 25-latek z Radomia miał stać się szkolonym do zabijania niewiernych brata Dawooda Hadada pisaliśmy w Magazynie TVN24. Mężczyźnie oskarżonemu o udział w zorganizowanej grupie, której celem był terroryzm, grozi do 8 lat więzienia.
Dawid Ł. został przywieziony do łódzkiego sądu okręgowego z aresztu w Piotrkowie Trybunalskim. W tym samym procesie odpowiada też pochodzący z Sopotu, a na stałe mieszkający w stolicy Marcin C. 47-letni mężczyzna przeszedł na islam w 2011 roku i - jak twierdzą śledczy w akcie oskarżenia - dobrze wiedział o tym, że Dawid Ł. stał się członkiem grupy Hakarat Fajr Szam al-Islamija - jednej ze zbrojnych grup dżihadystów walczących w syryjskiej wojnie domowej.
Marcin C. miał też być w kontakcie z Jakubem Jakusem (formalnie wciąż jest poszukiwany przez Interpol, ale według źródeł arabskich wysadził się w tym roku w samobójczym zamachu) oraz Karimem Labidi - Tunezyjczykiem z polskim paszportem, który też jest ścigany przez Interpol za terroryzm.
- Miał on cenną dla wymiaru sprawiedliwości wiedzę, a mimo to milczał. Jego proces ma być jasnym sygnałem, że tak istotnych dla bezpieczeństwa informacji nie można zatajać - mówią nam nieoficjalnie prokuratorzy.
"Odmawiam odpowiedzi"
Proces rozpoczął się od wniosków obrońców oskarżonych, którzy wnieśli o wyłączenie jawności procesu.
- W aktach sprawy zawarte są bardzo osobiste i wrażliwe detale z życia mojego klienta. Chodzi między innymi o jego życie religijne. Trudno o takich sprawach mówić na forum publicznym - apelował obrońca Dawida Ł., mecenas Mikołaj Pietrzak.
Podobnie argumentowała pełnomocniczka Marcina C.
Za jawnym procesem opowiedziała się z kolei prokuratura. Sąd ostatecznie oddalił wnioski obrońców i dziennikarze mogli pozostać na sali.
Potem sędzia pytał oskarżonego o jego dane. Dawid Ł. potwierdził tylko jak się nazywa i przyznał, że jest obywatelem Polski. Kiedy sędzia zapytał o stan cywilny, 25-latek zamilkł.
- Odmawiam odpowiedzi na to pytanie - odparł. Z ustaleń tvn24.pl wynika, że mężczyzna ma żonę w obrządku muzułmańskim.
Oskarżony nie odpowiedział też, jakie jest jego wykształcenie, zawód czy dochody.
- Nie przyznaję się do winy. Obecnie nie będę składał wyjaśnień. Jednocześnie zaznaczam, że pod koniec procesu złożę obszerne wyjaśnienia - powiedział w końcu oskarżony.
- Czy oskarżony wie, że wydłuży to proces? - pytał sędzia.
- Tak. Jestem tego świadomy - odparł 25-latek.
Zeznawać przed sądem nie chciał też drugi z oskarżonych.
Przełomowy proces
Prokuratorzy nieoficjalnie przyznają, że ten proces będzie przełomowy dla polskiego wymiaru sprawiedliwości.
- Sprawa Dawida Ł. pokaże, czy w Polsce można kogoś skutecznie ścigać i ukarać za terroryzm - tłumaczą.
Dawid Ł. został zatrzymany w listopadzie 2015 roku na lotnisku Chopina w Warszawie. Został przewieziony do Łodzi, gdzie usłyszał zarzut uczestnictwa w związku przestępczym, którego celem były ataki terrorystyczne. Jako pierwszy o sprawie informował dziennikarz śledczy tvn24.pl oraz Superwizjera, Maciej Duda.
Dżihad z miłości
Rodzina Dawida Ł. przeniosła się dziesięć lat temu do Norwegii. Ojciec oskarżonego tłumaczy w rozmowie z tvn24.pl, że to tam syn przeszedł na islam.
- Zakochał się w muzułmance. Rodzina dziewczyny jednak była przeciwna związkowi, bo Dawid nie był wyznawcą ich religii - opowiada.
Wtedy Polak pochodzący z Radomia zaczął studiować koran i uczyć się arabskiego.
- Mimo to został odrzucony - twierdzi ojciec.
Ł. miał jednak pozostać przy nowej religii i szybko się radykalizować. Zdaniem śledczych w 2014 roku wyjechał do Turcji, a stamtąd przedostał się do Syrii. Jeszcze w Norwegii miał być przeszkolony przez islamskich ekstremistów jak przekraczać granice międzypaństwowe.
W Syrii miał brać udział w szkoleniach bojowych i uczestniczyć w uzbrojonych patrolach pieszych na zajętych przez fundamentalistów terenach.
Dawid Ł. nie przyznaje się do winy.
Autor: bż/mś / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: | Bartosz Żurawicz/tvn24.pl