Ma dwanaście lat. Od kilku tygodni musiała być głodzona. Strażnicy miejscy z Łodzi odebrali skrajnie zaniedbaną suczkę od opiekującej się nią łodzianki. Kobiecie może grozić nawet pięć lat więzienia.
Suczka ciągle jest ufna dla ludzi, chociaż przeżyła piekło.
- Jest ufna i spokojna, daje się głaskać. Kiedy zobaczyła miskę, to nawet merdała ogonem - opowiada Marta Olesińska z łódzkiego schroniska.
Luna, bo tak wabi się suczka w typie amstaffa, ma dwanaście lat. Waży dziesięć kilogramów, czyli blisko połowę tego, co powinna.
Oprócz tego weterynarze stwierdzili u niej zapalenie płuc oraz poważny uraz przedniej łapy. Pozostałość po nieleczonym złamaniu.
- Luna jest obserwowana, diagnozowana i dożywiana - mówi Marta Olesińska.
"Opieka"
Funkcjonariusze straży miejskiej już kilka dni temu otrzymali informacje o tym, że w mieszkaniu na łódzkim Widzewie może rozgrywać się dramat zwierzęcia.
W zeszłą sobotę udało się wreszcie zastać właścicielkę w mieszkaniu. Strażnicy zastali Lunę leżącą w wannie.
- Była skulona, cierpiąca, bez dostępu do wody i karmy. Jakby ktoś naciągnął skórę na szkielet - opowiadają funkcjonariusze "Animal Patrolu" straży miejskiej.
Strażnicy dowiedzieli się, że sunia była pod opieką kobiety wskazanej przez właściciela. Sprawa została już przekazana do prokuratury. Za znęcanie się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem grozi do pięciu lat więzienia.
Luna - kiedy wydobrzeje - będzie szukała nowego domu.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Animal Patrol Straży Miejskiej w Łodzi