Oblała synka gorącą herbatą, leczyła po swojemu. "Życie dziecka było zagrożone"

Podejrzana przyznała się do winy
Podejrzana przyznała się do winy
Źródło: TVN24 Łódź

Prokuratorom mówiła, że przypadkiem wylała wrzątek na nóżkę 13-miesięcznego syna. Ranę leczyła tak, że - według biegłych - mogło skończyć się tragedią.

O tym, że w jednym z łódzkich mieszkań dzieje się źle, pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej dowiedzieli się podczas kontroli. W jej trakcie pracownice społeczne stwierdziły, że 11-miesięczny syn młodej kobiety jest nie tylko brudny, zaniedbany i zakatarzony, ale też ma na lewej nóżce zaniedbaną ranę oparzeniową.

- Pracownice MOPS wezwały policję oraz pogotowie, które przewiozło chłopca do szpitala - opowiada Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.

Lekarze stwierdzili, że rana wymaga ingerencji chirurgicznej.

- Była zabrudzona, doszło do częściowej martwicy i jej zakażenia - mówi Kopania.

Powołany przez śledczych biegły stwierdził, że zaniedbania ze strony matki były zagrożeniem dla zdrowia, a nawet życia chłopca

- Istniało zagrożenie zakażeniem, amputacją, a nawet śmiercią - dodaje prokurator.

Narkotyki i herbata

Policja zatrzymała 20-letnią matkę. W jej organizmie stwierdzono obecność narkotyków. Kobieta jest podejrzana o nieumyślne spowodowanie obrażeń nóżki u syna oraz o narażenie go na bezpośrednie ryzyko utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Za te przestępstwa grozi jej do 5 lat więzienia.

- Kobieta przyznała się do popełnienia zarzucanych przestępstw. Wyjaśniła, iż przed kilkoma dniami przypadkowo, gorącą herbatą polała nóżkę syna - relacjonuje Krzysztof Kopania.

Matka nie poszła do lekarza. Jak twierdzi - co dwa dni zmieniała chłopcu opatrunek. Opowiadała też, że w dniu kontroli miała iść do lekarza.

- Po przesłuchaniu poddano ją dozorowi – zobowiązując do stawiennictwa we właściwej jednostce policji trzy razy w tygodniu - informuje Kopania.

Przyszłość dwóch synów

W czasie kontroli pracowników MOPS, w lokalu obecny był ojciec poparzonego chłopca. Okazało się, że nie mieszka na stałe z 20-letnią matką. Od kilku dni przebywał w szpitalu.

- W trosce o chłopca sygnalizował opiekunce społecznej potrzebę kontroli - wcześniej odbywały się one regularnie - kończy Kopania.

W sądzie toczy się postępowanie dotyczące władzy rodzicielskiej pary i jej partnera nad 13-miesięcznym chłopcem. Sąd ma też rozstrzygnąć, czy będą mogli też opiekować się ich starszym, 2,5-letnim dzieckiem.

Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź

Czytaj także: