- Nie możemy dowieźć opału do domu, a noce są coraz zimniejsze - denerwuje się Artur Mazur, mieszkaniec kamienicy przy ul. Narutowicza w Łodzi. Do budynku nie można dojechać z powodu prowadzonego remontu. Mieszkańcy martwią się, jak dojedzie do nich straż pożarna czy karetka. Straty liczą też przedsiębiorcy, którzy mają sklepy w pechowej kamienicy.
- Dojazd do budynku jest praktycznie zerowy. Dom ogrzewam węglem, ale nie mam co wrzucić do pieca, bo węgla mi tutaj nikt nie dowiezie. Sytuacja z dnia na dzień jest coraz gorsza, bo ceny opału rosną, a czas oczekiwania się wydłuża - martwi się Artur Mazur.
Do budynku w samym centrum miasta nie ma dojazdu, bo od wakacji jezdnia, przy której stoi kamienica, jest remontowana. Drogowcy zmieniają organizację ruchu w pobliżu powstającego dworca Łódź Fabryczna.
- Remont nie został dobrze przygotowany. Prace miały zakończyć się pod koniec września. Mamy końcówkę października, i utrudnienia wciąż występują - mówi Joanna Kopcińska, Przewodnicząca Rady Miejskiej w Łodzi.
"Dojazd jest, ale..."
- Pani przewodnicząca wprowadza mieszkańców i innych odbiorców w błąd. Do końca września miała zakończyć się wymiana torowiska tramwajowego. Drogowcy będą prowadzić prace na Narutowicza do końca roku - mówi Wojciech Kubik z Zarządu Dróg i Transportu w Łodzi.
Zdaniem Kubika nie oznacza to jednak, że sytuacja nie poprawić się do końca roku.
- Do posesji można dojechać. Trzeba w tym celu poprosić kierownika budowy, żeby umożliwił dojazd. Mieszkańcy muszą zgłaszać potrzebę dowiezienia np. węgla. Zgody będą wydawane zgodnie z potrzebami - zapowiada Kubik.
- Nie wyobrażam sobie, jakim cudem samochód miałby pokonać wertepy na budowie - ripostuje Artur Mazur.
ZDIT zapowiada, że w nocy z poniedziałku na wtorek otwarty zostanie przejazd ul. Narutowicza jedną nitką. Niestety dla mieszkańców pechowej kamienicy, nie będzie to nitka przebiegająca przy ich budynku.
Wynoszenie chorych
W zeszłym tygodnia jedna z lokatorek musiała być doniesiona do ambulansu przez ratownikow.
- Strach pomyśleć, co będzie, jeżeli ktoś będzie potrzebował pomocy w swoim mieszkaniu. Zamiast ratować ludzi, ratownicy będą przedzierać się przez plac budowy - mówi Artur Mazur.
Mieszkańcy boją się też wieczorami wychodzić na ulicę, bo na czas remontu wyłączono na ulicy monitoring i oświetlenie uliczne.
Liczenie strat
Na parterze kamienicy przy Narutowicza znajdują się liczne sklepy.
- Bywa tak, że przychodzę do pracy na wiele godzin, żeby wieczorem zamknąć bez żadnego utargu - użala się Ewa Piotrowska, właścicielka sklepu.
Podobne spostrzeżenia ma Katarzyna Trzebińska, która również prowadzi w tym miejscu swój biznes.
- Remont zupełnie wymiótł ludzi z ulicy. Ruch jest dramatycznie mały - dodaje Trzebińska.
Autor: bż//ec / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź