Pilnowało go dwoje policjantów, na rękach miał kajdanki. Mimo to 17-latek im uciekł. Jak to możliwe? Łódzki komendant miejski wszczął czynności wyjaśniające. Uciekinier został zatrzymany w czwartek wieczorem.
Chłopak uciekł kilka dni wcześniej z domu dziecka. Policja znalazła go w środę po południu w domu jego znajomego. - Nie stawiał oporu. Wydawało się, że będzie współpracował - opowiada policjant.
17-latek współpracował, jednak tylko do czasu. Został przewieziony na komendę policji przy ul. Ciesielskiej w Łodzi.
- Niezbędne było załatwienie paru czynności administracyjnych - tłumaczy nadkomisarz Marcin Fiedukowicz.
Kiedy było po wszystkim, chłopak w towarzystwie dwojga policjantów wyszedł na zewnątrz. Miał wsiąść do radiowozu. Nie wsiadł.
- Nastolatek zaczął uciekać. Policjanci podjęli pościg, niestety nieskuteczny - mówi funkcjonariusz.
Postępowanie wewnętrzne
Za ten nieskuteczny pościg odpowiadają - jak informuje Fiedukowicz - "doświadczeni funkcjonariusze", którzy na co dzień zajmują się sprawami nieletnich.
Policja robiła, co w jej mocy, żeby jak najszybciej ująć zbiega. Patrole w całym mieście otrzymały informacje o wyglądzie nastolatka. Cecha charakterystyczna? Kajdanki na rękach.
- Niestety, chłopak w dalszym ciągu nie został ujęty - przyznaje Marcin Fiedukowicz.
Uspokaja, że chłopak nie jest niebezpiecznym przestępcą.
- Decyzją sądu miał trafić do Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego. Nie miał na swoim koncie poważnych konfliktów z prawem - podkreśla.
Komendant miejski policji wszczął czynności wyjaśniające w sprawie ucieczki nastolatka. Policjanci nieoficjalnie mówią, że "to zawsze nieprzyjemna sprawa".
- Wie pan, może zjadła ich rutyna? W końcu nic nie wskazywało na to, że to zdarzenie przyniesie tyle zamieszania - komentują anonimowo.
W czwartek policjanci przekonywali, że zatrzymanie 17-latka jest tylko "kwestią czasu". Tak też się stało. Wieczorem poinformowali nas, że mężczyzna został zatrzymany.
- Niezależnie od tego zdarzenia w najbliższym czasie odbędą się szkolenia dla policjantów, które mają im jeszcze raz przypomnieć o zachowaniu wyjątkowej uwagi i czujności podczas konwojowania zatrzymanych - kończy nadkomisarz Marcin Fiedukowicz.
Autor: bż//ec / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Google Street View