Uszkodzona osłona silnika i zniszczone nadkole - to uszkodzenia w samochodzie pana Dawida, które powstały po wjechaniu w nieoznaczoną studzienkę. - Wszystko było przykryte wodą, to po prostu pułapka - opowiada.
Informacje o zdarzeniu oraz zdjęcia otrzymaliśmy na Kontakt24.
- Żona próbowała wyjechać z parkingu. Nagle wpadła tak, że przednie lewe koło niemal utonęło - mówi Dawid Teczkowski, właściciel uszkodzonego samochodu.
Jest zdenerwowany na drogowców, którzy wykonują remont ulicy Grota Roweckiego w Łodzi, gdzie doszło do zdarzenia.
- Wszystko jest rozkopane od października. Pominę jednak to, ile trwają prace. Nie mogę zrozumieć, czemu wykonawca naraża na niebezpieczeństwo osoby postronne - podkreśla.
Naszemu rozmówcy - jak tłumaczy - nie chodzi tylko o to, że studzienka była zupełnie niewidoczna i nieoznakowana.
- Studzienka, w którą wjechała moja żona zakryta jest tylko deskami. A przecież w pobliżu jest przedszkole i szkoła podstawowa. Kto odpowiadałby, gdyby ktoś wpadł do środka? To skrajna nieodpowiedzialność - ocenia.
Auto, które wpadło do dziury, udało się wyciągnąć dopiero po kilku godzinach. Okazało się, że uszkodzona jest osłona silnika. Urwało się też nadkole.
Po ubezpieczenie
Remont ul. Grota Roweckiego zamówił Zarząd Dróg i Transportu w Łodzi. Jego rzecznik, Tomasz Andrzejewski informuje, że panu Dawidowi należy się odszkodowanie.
- Powinien się do nas zgłosić. Wszystko wskazuje na to, że doszło do zawinienia ze strony wykonawcy, którego wynagrodzenie będzie pomniejszone o odszkodowanie - mówi Andrzejewski.
Tłumaczy, że już wcześniej do ZDiT wpływały informacje, że inwestycja nie jest odpowiednio zabezpieczona.
- Zadbamy o to, żeby w przyszłości nie dochodziło do podobnych zdarzeń - kończy rozmówca tvn24.pl.
Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt24