- Miał kilkaset metrów do domu, to go wziąłem - tłumaczył kierowca, który dostał mandat za nieprzepisowe przewożenie kolegi. Nieprzepisowe, bo pasażer siedział w bagażniku - wciśnięty między mięso mielone a czosnek. I tak został zauważony przez policjantów z drogówki.
Miejscówkę kolega miał niezbyt niewygodną, a i kierowca zapewniał mu sporo wrażeń. Dynamicznie pokonał rondo w pobliżu węzła Pabianice Północ (woj. łódzkie) i jechał dalej w centrum miasta.
Za samochodem, w którym jechały w sumie trzy osoby - kierowca, jego pasażerka i mężczyzna w bagażniku - ruszył radiowóz. Na pierwszej bocznej uliczce auto zostało zatrzymane do kontroli.
Byliśmy świadkami interwencji.
- Panie kierowco, gdzie pan pasażera wozi? Dokumenty proszę przygotować. Dowód rejestracyjny, prawo jazdy, ubezpieczenie - mówił policjant do zmartwionego kierowcy.
W tym czasie klapę bagażnika otworzył mężczyzna podróżujący w bagażniku. Co nie było wcale łatwe, bo najpierw musiał zrzucić z siebie tacki z mielonym mięsem i pęczki czosnku.
- Pan nie filmuje. Nie życzymy sobie - powiedział, kiedy był już poza samochodem.
Po chwili emocje zaczęły opadać.
- Wziąłem go do bagażnika. Raptem 300 metrów mieliśmy przejechać. Głupio wyszło - tłumaczył się kierowca.
Mandat i spacer
Policjanci z pabianickiej drogówki mówili, że wcale nie wyszło głupio.
- Jedna kolizja i ten chłopak by nie żył. Nawet w czasie nagłego hamowania mógłby wpaść na osoby jadące z przodu i zrobić im krzywdę - komentował policjant.
Niedługo potem funkcjonariusze wręczyli kierowcy stuzłotowy mandat.
- A pan niech dalej pójdzie pieszo - poinstruowali pasażera.
Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź