Siedzieli w mieszkaniu z dwójką dzieci, pili alkohol. Wtedy zmarła ich trzymiesięczna córka, Patrycja. Co się stało? Wyjaśnia to prokuratura. Wiadomo, że rodzice byli kompletnie pijani i że w lokalu doszło do awantury, a pogotowie do nieoddychającego już dziecka wezwał wujek zmarłej, który w pewnym momencie pojawił się w lokalu.
Służby zostały wezwane we wtorek po południu. Do jednego z mieszkań w Opocznie (woj. łódzkie) szybko przyjechali ratownicy, którzy jednak nic już nie mogli zrobić.
Niedługo potem w lokalu była już policja.
- Dziecko było martwe. Niewykluczone, że do zgonu przyczyniły się osoby trzecie - informuje st. asp. Barbara Stępień z policji w Opocznie.
Tuż po tragedii, policja informowała, że czteroosobowa rodzina (rodzice z trzymiesięczną córką i ośmioletnim synem) przyszła wraz z dziećmi w odwiedziny.
Teraz jednak wiadomo, że wszystko wydarzyło się w lokalu po zmarłej babci dzieci. Nie wiadomo, od kiedy tam byli. Według informacji pomocy społecznej, z pewnością nie mieszkali tam na stałe.
Rodzice pili alkohol. W pewnym momencie w lokalu pojawiło się dwóch mężczyzn - brat i kolega ojca.
W czasie spotkania miało dojść do kłótni. Co dokładnie się wydarzyło? Na razie prokuratura zajmująca się sprawą nie chce ujawniać. Wiadomo, że pogotowie nie zostało wezwane przez rodziców, tylko przez wujka zmarłej Patrycji.
- W momencie pojawienia się funkcjonariuszy policji w lokalu nie było już ojca nieżyjącego niemowlęcia - informuje Barbara Stępień.
Trzeźwieją i czekają na przesłuchanie
Matka zmarłego dziecka została zatrzymana przez policję. Godzinę później na jednej z ulic Opoczna funkcjonariusze zatrzymali też jej męża. Oboje byli pijani.
- Para trzeźwieje. Kobieta w momencie zatrzymania miała w organizmie ponad 2,5 promila alkoholu. Jej partner jeszcze więcej. Czynności procesowe najprawdopodobniej będą możliwe dopiero w czwartek - opowiada Sławomir Kierski z Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim.
Dodaje, że kluczowe do wyjaśnienia sprawy będą wyniki sekcji zwłok trzymiesięcznej Patrycji.
- Lekarz w trakcie oględzin zwłok nie był w stanie stwierdzić, jaka mogła być przyczyna zgonu - wyjaśnia. Przerażony całą sytuacją ośmioletni syn zatrzymanej pary trafił do pogotowia opiekuńczego.
Policja zatrzymała też trzecią osobę - kolegę ojca. Mężczyzna był nietrzeźwy i miał być agresywny wobec policjantów.
"W ciągu alkoholowym"
Rodzina była pod opieką pomocy społecznej od 2015 roku, kiedy okazało się, że para nadużywa alkoholu. Wtedy też rozpoczęła się procedura odebrania małżeństwu prawa do opieki nad synem. Ostatecznie rodzinie został przyznany asystent rodziny.
Kilka miesięcy później, w lutym 2016 roku, rodzina miała już niebieską kartę.
- Było to związane z faktem, że ojciec bywał agresywny, kiedy był pijany albo kiedy akurat trzeźwiał - opowiada Maria Barbara Chomicz, dyrektor Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Opocznie.
Dodaje, że rodzina utrzymywała się głównie z prac dorywczych ojca.
- Matka nie miała tak dużego problemu z alkoholem, jak jej mąż. W czasie ciąży i połogu rodzina była wielokrotnie kontrolowana przez pracowników społecznych. Zawsze była trzeźwa - mówi dyrektor Chomicz.
Dodaje, że do pomocy społecznej ostatnio dotarły informacje, że ojciec dwójki dzieci wpadł w ciąg alkoholowy. Trzykrotnie nie udało się pracownikom społecznym zastać go w domu.
- Mężczyzna w styczniu został skierowany do Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Niestety, do udziału w zajęciach nie można nikogo zmusić. Mężczyzna kłamał, że uczęszcza na spotkania - kończy Maria Barbara Chomicz.
Autor: bż/i/jb / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź