Makabryczna śmierć noworodka. "Alibi koleżanki matki się nie potwierdza. Wnioskujemy o areszt"

Wszystkim podejrzanym grozi dożywocie
Wszystkim podejrzanym grozi dożywocie
Źródło: TVN24 Łódź

Przez cały wtorek prokuratorzy konfrontowali wersję trzech osób podejrzanych o zabójstwo noworodka. To 30-letnia matka, mężczyzna u którego mieszkała i jej 26-letnia koleżanka. Wszystkim grozi dożywocie. Matka i 61-latek trafili do aresztu. Dzisiaj do sądu wysłany został wniosek o aresztowanie trzeciej podejrzanej.

Śledczy nie chcą na razie informować o szczegółach swoich ustaleń. Wiadomo, że w zeszłym tygodniu 30-letnia Lidia M. urodziła dziecko. Potem zostało ono zakopane w zaroślach, kilkadziesiąt metrów od domu 61-letniego Jerzego G., u którego ostatnio mieszkała kobieta.

Od poniedziałku są oni podejrzani o zabójstwo i grozi im dożywocie. Za zbrodnią, zdaniem śledczych, ma też stać 26-letnia koleżanka ze szkoły Lidii M., która "aktywnie współdziałała popełnieniu zabójstwa".

- W środę od rana weryfikowaliśmy alibi 26-letniej podejrzanej. Nie znalazło ono potwierdzenia w faktach. Z uwagi na grożącą jej karę i ryzyko matactwa wystąpiliśmy do sądu o aresztowanie kobiety - mówi tvn24.pl Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.

"Dziecko żyło"

Policja w sobotę dostała anonimowe zgłoszenie o tym, że 30-latka nagle przestała być w ciąży, ale nie ma z nią dziecka.

Ktoś połączył fakty - w lesie widział dół, a przed altaną, w której ostatnio mieszkała 30-latka stał ubłocony szpadel. Funkcjonariusze po kilku godzinach poszukiwań znaleźli świeżo wykopany dół, znajdujący się kilkadziesiąt metrów od domu Jerzego G. Zakopane w nim był noworodek.

- Wyniki sekcji zwłok wskazują, że dziecko żyło po narodzinach - podkreśla Krzysztof Kopania.

Jaką rolę, według ustaleń śledczych, odegrali poszczególni zatrzymani? Tego na razie prokuratura nie chce ujawniać.

We wtorek śmierć, w piątek dyskoteka

Lidia M. nie miała stałego miejsca pobytu. W ostatnim czasie, jak mówią nam sąsiedzi, została przygarnięta do domu 61-latka.

- Lubili sobie wypić. To takie towarzystwo nienajlepsze - kręci głową Helena Kuchta, mieszkająca obok podejrzanych o morderstwo.

Do porodu i morderstwa - jak informują śledczy - doszło najprawdopodobniej we wtorek. Już w piątek wieczorem Lidia M. była widziana na jednej z dyskotek niedaleko Łodzi. Zdaniem śledczych, 61-latek nie jest ojcem dziecka.

Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź

Czytaj także: