Strażacy z województwa łódzkiego pomagali 25-letniemu kierowcy, który nie zapanował nad swoim autem i wpadł do przydrożnego stawu. Akcja wyciągania porsche cayenne z lodowatej wody trwała kilka godzin. Kierowcy nic się nie stało.
Do zdarzenia doszło przed godziną 23 między miejscowościami Lisiewice Duże i Guźnia. Jak informują ratownicy na facebookowym profilu "Alarmowy Łowicz", 25-letni kierowca porsche, z nieustalonych przyczyn, stracił panowanie nad autem, zjechał z drogi i wpadł wprost do zamarzniętego stawu. "Na szczęście kierowca zdołał o własnych siłach szybko opuścić auto, wydostać się na brzeg i wezwać pomoc" – informuje "Alarmowy Łowicz". OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W INTERNECIE >>>
Akcja trwała kilka godzin
25-latek był trzeźwy. Nie odniósł obrażeń, ale był przemarznięty i przemoknięty. Na miejscu pojawili się strażacy z Łowicza i ochotnicy z Rogóźna. "Ratownicy w kombinezonach weszli do skutej lodem wody, by zaczepić linę i wyciągnąć pojazd" – relacjonuje "Alarmowy Łowicz". Jednak ratownikom przeszkodziła wysoka skarpa i warunki pogodowe. Auto z wody udało się wyciągnąć dopiero po kilku godzinach i przy wsparciu strażaków ze Strykowa, którzy użyli do akcji ciężkiego samochodu ratownictwa technicznego.
Źródło: TVN24/Alarmowy Łowicz (facebook.com)
Źródło zdjęcia głównego: Alarmowy Łowicz