Konrad miał 27 lat, niecałe dwa miesiące temu ożenił się. W niedzielę wybrał się na przejażdżkę motocyklem - do żony już nie wrócił. Czołowo zderzył się z kolegą, 25-letnim Tomkiem. Prokuratura sprawdza, ile w tej tragedii przypadku, a ile brawury.
Konrad swój motocykl trzymał w garażu rodziców. W domu rodzinnym zostawił żonę i teściową, a sam pojechał. Pojeździć. Po kilku godzinach zaniepokojeni jego przedłużającą się nieobecnością bliscy zaczęli wydzwaniać do 27-latka. Jego telefon uparcie milczał.
- Potem wydzwaniali, gdzie tylko mogli. W końcu dowiedzieli się na policji, że Konrad miał wypadek. Że czołowo zderzył się z innym motocyklistą - mówi tvn24.pl znajomy rodziny, który prosi o zachowanie anonimowości.
Policja potwierdza: motocykle zderzyły się w środku dnia, przy doskonałej widoczności. Przed godziną 15 w miejscowości Dębina na ulicy Milenijnej, w gminie Kleszczów w Łódzkiem.
Jak mówi tvn24.pl, nadkomisarz Iwona Kaszewska z bełchatowskiej policji, siła uderzenia była na tyle duża, że jeden z motocykli stanął w płomieniach, drugi został rozbity na drobne części. Jadący na nich mężczyźni nie mieli szans.
"To się nie dzieje"
Do wypadku doszło na łuku drogi.
- W środowisku takie historie szybko się rozchodzą. Zadzwonił do mnie znajomy - opowiada Arkadiusz, członek grupy zrzeszających motocyklistów z woj. śląskiego.
Osobiście znał 25-letniego Tomka.
- Rozgarnięty, rozsądny chłopak. Jak usłyszałem, że miał czołówkę z innym motocyklem, to pomyślałem, że to jakaś pomyłka. Takie rzeczy się nie dzieją - opowiada.
Przekonuje, że Tomek znał swój motocykl jak mało kto.
- Potrafił go złożyć do części pierwszych i poskładać. Potrafił też świetnie panować nad motocyklem. To u niego było rodzinne, w motocyklach kocha się też starszy brat i ojciec - opowiada.
"Ćwiczenia"?
Okoliczności tragedii wyjaśnia bełchatowska prokuratura.
Jedną z wersji badanych przez śledczych jest taka, że Konrad i Tomek czynnie uczestniczyli w nieformalnym zlocie miłośników jednośladów. Trasa pod Kleszczowem niemal w każdy weekend cieszy się dużą popularnością wśród motocyklistów.
- Jest tam świetna nawierzchnia i fajnie wyprofilowane zakręty. Idealne, żeby ćwiczyć składanie się do zakrętów - mówi nam jeden ze znajomych Tomka.
Pytanie, czy Konrad i Tomek też "ćwiczyli".
- Na razie zbyt wcześnie, żeby mówić o konkretnych ustaleniach. Możemy mówić co najwyżej o różnych hipotezach, które obecnie są weryfikowane - ucina Piotr Grochulski, prokurator rejonowy.
Policja podkreśla, że dwa tygodnie wcześniej niemal w tym samym miejscu zginął inny motocyklista.
- Zginął wtedy 25-letni mężczyzna, który uderzył swoim pojazdem w bok zawracającego samochodu - opowiada nadkom. Iwona Kaszewska z bełchatowskiej policji.
Koszmar rodziny
Konrad pochodził z gminy Lipie na Śląsku. Młodszy o dwa lata Tomek pochodził z sąsiedniej gminy Opatów. Oba samorządy zaproponowały pomoc psychologiczną dla rodzin ofiar wypadku.
- Kiedyś uczyłam Konrada matematyki. To był chłopiec, który od najmłodszych lat kochał motocykle. Był rezolutny i pełen energii - mówi Bożena Wieloch, wójt gminy Lipie.
Podkreśla, że 27-latek wychował się w dobrej, kochającej się i ciężko pracującej rodzinie.
- W głowie mi się nie mieści, dlaczego to nas wszystkich spotkało - załamuje ręce.
***
Konrad miał ślub pod koniec kwietnia. Tomek nie zdążył założyć rodziny.
Autor: Bartosz Żurawicz/i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Policja Bełchatów