"To co robi pani Joanna i jej koledzy to kur***wo polityczne"- napisał na popularnym portalu społecznościowym łódzki radny Platformy Obywatelskiej. Zaatakował w ten sposób Joannę Kopcińską, która z ramienia PiS ubiega się o fotel prezydenta Łodzi, a jeszcze rok temu była w PO. I chociaż polityk już przeprosił, to lokalna sprawa urosła do skali ogólnopolskiej, w której głos zabrało szefostwo PiS.
- To był impuls, wybuch emocji - tak w rozmowie z tvn24.pl tłumaczy swój sobotni wpis na portalu Jan Mędrzak, łódzki działacz Platformy Obywatelskiej.
Chodzi o wpis jaki pojawił się na profilu Joanny Kopcińskiej, która ubiega się o fotel prezydenta z ramienia Prawa i Sprawiedliwości. Kopcińska jeszcze rok temu była politykiem PO i tego wybaczyć jej nie może Mędrzak.
"To co robi pani Joanna i jej koledzy to kur***wo polityczne. Dlaczego zapisali się kilka lat temu do PO? Z powodów ideowych, czy dlatego, że to była partia władzy? Szybko zaczęli zdradzać, knuć z opozycją. Chciałbym poznać powody. Jeśli nie po drodze im było z PO to mogli wystąpić z partii. Proste i uczciwe rozwiązanie. No, ale trzeba mieć kręgosłup i wartości, które są wyznacznikiem podejmowanych decyzji. A jak się ich nie ma to się człowiek szmaci! Mam nadzieję, że łodzianie to rozumieją" - napisał w sobotę wieczorem Mędrzak.
"Emocjonalne uniesienie"
Kontrowersyjny wpis pojawił się pod informacją o inauguracji kampanii przed wyborami samorządowymi.
- Opozycja bezpardonowo atakowała premier Ewę Kopacz, która nawet nie zdążyła rozpocząć swojej misji. Przelało to u mnie czarę goryczy - tłumaczy Mędrzak i dodaje, że jego sobotni wpis powstał w "emocjonalnym uniesieniu".
W poniedziałek Mędrzak przeprosił na swoim facebookowym profilu za "słowa, które nie powinny paść". Mimo to sprawa zaczęła się robić coraz głośniejsza.
- To słowa niedopuszczalne, nie będziemy ich tolerować - skomentował w poniedziałek szef klubu PiS Mariusz Błaszczak i zwrócił się do premier Ewy Kopacz o usunięcie z PO i list wyborczych tej partii łódzkiego radnego.
"Jedyną możliwą karą za takie haniebne słowa, zwłaszcza że były skierowane do kobiety, jest usunięcie pana Mędrzaka z partii i list wyborczych PO. Jeśli pani tego nie uczyni, to będzie oznaczało, że akceptuje pani taki agresywny i wulgarny sposób prowadzenia dyskusji. Co więcej, uzasadnione będzie przypuszczenie, że dzieje się to za pani zgodą i aprobatą" - czytamy w liście, który PiS wysłał do Ewy Kopacz.
"To prawdziwy język Platformy"
Co o zamieszaniu sądzi zaatakowana we wpisie Joanna Kopcińska? Mówi, że "jest jej przykro, ale nie oczekuje przeprosin".
- Liczyłam, że po aferze taśmowej politycy PO zmienią swój język. Niestety, wpis Mędrzaka pokazuje, że nic się nie zmieniło. Spodziewam się, że brudne chwyty będą nam towarzyszyć w tej kampanii - twierdzi kandydatka na fotel prezydenta Łodzi z ramienia PiS.
Przypomnijmy: Joanna Kopcińska została wyrzucona z PO w ubiegłym roku za brak dyscypliny partyjnej. Taki sam los spotkał 7 innych samorządowców. Powodem wykluczenia było złamanie partyjnej dyscypliny nad głosowaniem jednego z punktów porządku obrad rady miasta w Łodzi, chodziło o wybór jej przewodniczącego. Platforma straciła wtedy większość w radzie, a wyrzuceni radni założyli swój klub radnych: Łódź 2020. Joanna Kopcińska została przewodniczącą rady miasta. W maju została namaszczona na fotel prezydenta Łodzi przez Jarosława Kaczyńskiego.
- Pani Kopcińska i jej koledzy po prostu szli tam, gdzie była większa szansa na dobry stołek - atakuje Mędrzak, który zaznacza, że żałuje "formy, a nie treści" swojego wpisu.
"Chamstwo" czy "brak wiedzy"?
- To, co zrobił łódzki działacz, to po prostu chamstwo. Mam nadzieję, że ten grubiański incydent nie będzie wyznacznikiem tego, na jakim poziomie będzie prowadzona kampania wyborcza - kwituje dr Jacek Reginia-Zacharski, politolog.
Dr Tomasz Płudowski, specjalista ds. marketingu politycznego twierdzi z kolei, że łódzki działacz jest dowodem na to, że nie wszyscy doceniają znaczenie portali społecznościowych.
- Nie wszyscy jeszcze się nauczyli, że jest to wypowiedź publiczna, podobnie jak w telewizji czy radiu - mówi Płudowski.
I podkreśla, że "w internecie łatwiej o szczerość, bo droga od impulsu do publikacji jest znacznie krótsza niż w innych mediach".
- Czasami zanim polityk zdąży pomyśleć co napisał, sprawa staje się już głośna. Myślę, że to będzie dobra lekcja dla innych - kwituje specjalista ds. marketingu politycznego.
Bez konsekwencji w PO
-Polityk dostał reprymendę i przeprosił. Innych konsekwencji nie przewidujemy - mówi tvn24.pl rzecznik łódzkiej PO Bartosz Domaszewicz.
Domaszewicz przypomina, że jeden z polityków PiS, Marek Michalik w ubiegłym roku nazwał "prostytucją polityczną" przechodzenie radnych PiS do PO.
- Politycy z drugiej strony politycznej do dziś nas nie potrafili przeprosić. To jest różnica w poziomie naszym i naszych rywali - kwituje Domaszewicz.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/ec / Źródło: TVN24 Łódź/PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź/facebook