Był pijany - w momencie zatrzymania przez policję miał w organizmie półtora promila alkoholu. Zanim jednak znalazł się w radiowozie, zdewastował klatkę schodową, wybił szybę w samochodzie nauki jazdy i skakał po dachu auta, które zatrzymało się na czerwonym świetle. 29-latkowi z łódzkich Bałut grozi teraz siedem i pół roku więzienia.
Na ulicę wyszedł w krótkich spodniach i bez koszulki. Komisarz Marcin Fiedukowicz z łódzkiej komendy miejskiej opowiada, że 29-latek rozpoczął swój wieczorny "spacer" od zdewastowania klatki schodowej bloku przy ulicy Sojczyńskiego.
- Mężczyzna na ulicę wyszedł w sobotę, około 22:30 - opowiada Fiedukowicz.
Przy ulicy Marynarskiej zobaczył zaparkowane auto nauki jazdy.
- Wybił w nim szybę, a potem mocno pobudzony biegał po ulicy Łagiewnickiej - relacjonuje policjant.
Tam, przy jednym ze skrzyżowań podbiegł do auta, które zatrzymało się na czerwonym świetle. Kamera miejskiego monitoringu nagrała, jak mężczyzna wskakuje na dach auta, potem zeskakuje i podbiega do kierowcy, któremu grozi pięściami.
Zatrzymany
Niedługo potem na miejscu była już policja.
- Mężczyzna próbował uciec na widok radiowozu, ale został szybko zatrzymany - mówi Marcin Fiedukowicz.
Dodaje, że zatrzymany łodzianin zachowywał się agresywnie i czuć było od niego silną woń alkoholu.
- Późniejsze badanie wykazało ponad półtora promila w organizmie - dodaje komisarz Fiedukowicz.
Mężczyzna był już wcześniej wielokrotnie notowany.
- Za ostatnie wyczyny usłyszał trzy zarzuty uszkodzenia mienia. Ponieważ działał w warunkach recydywy, grozi mu do siedmiu i pół roku pozbawienia wolności - kończy Marcin Fiedukowicz.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Policja w Łodzi