Zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem usłyszał 33-latek, który miał podpalić mężczyznę na przystanku tramwajowym przy ulicy Pomorskiej w Łodzi. Mężczyzna nie przyznał się do winy. Powiedział, że był na miejscu, ale to nie on podpalił. Grozi mu kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności.
Podejrzany o podpalenie mężczyzny 33-latek został zatrzymany w środę (20 marca) około godziny 21 przy ulicy Wyszyńskiego w Łodzi, był pijany - miał blisko 1,7 promila alkoholu w organizmie. Dzisiaj rano został doprowadzony do Prokuratury Rejonowej Łódź-Śródmieście, gdzie usłyszał zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem.
- Podczas przesłuchania nie przyznał się do winy. W wyjaśnieniach potwierdził jedynie, że był na miejscu zdarzenia, zaprzeczył natomiast stanowczo, by to on podpalił pokrzywdzonego. Nie był w stanie logicznie wytłumaczyć, dlaczego nie udzielał pomocy i nie podjął działań, które miałyby na celu ratowanie podpalonego - poinformował rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania.
33-latek będzie poddany badaniom sądowo-psychiatrycznym. Sąd uwzględnił wniosek prokuratury i tymczasowo aresztował 33 latka na trzy miesiące.
Nadal nie ustalono tożsamości zmarłego mężczyzny.
Doszło do podpalenia zarostu
Rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania poinformował także, że znane są wyniki sekcji zwłok podpalonego mężczyzny.
- Ustalenia posekcyjne potwierdziły opinię wydaną przez biegłego po przeprowadzeniu oględzin zwłok na miejscu zdarzenia, a więc, że mężczyzna zmarł śmiercią gwałtowną na skutek działania wysokiej temperatury i płomieni. Jednocześnie na ciele zmarłego nie ujawniono innych obrażeń, które byłyby efektem działania osób trzecich - przekazał prokurator.
I dodał: - Wszystko wskazuje na to, że doszło do podpalenia zarostu mężczyzny, następnie ogień zaczął się rozprzestrzeniać na odzież.
Tragiczna śmierć na przystanku tramwajowym
Do zdarzenia doszło około 1 w nocy z wtorku na środę w okolicach przystanku tramwajowego przy ulicy Pomorskiej w Łodzi.
- Kilka minut przed godziną 21 podejrzany został zatrzymany przez funkcjonariuszy w okolicach ulicy Wyszyńskiego w Łodzi. W chwili zatrzymania miał 1,7 promila alkoholu w organizmie. Zachowywał się agresywnie, został jednak szybko obezwładniony przez policjantów. O dalszym jego losie, a w szczególności o zarzutach, zadecyduje teraz Prokuratura Rejonowa Łódź-Śródmieście - przekazała w czwartek komisarz Aneta Sobieraj.
- Szczególnie bulwersowało zachowanie sprawcy po zdarzeniu, gdyż, jak się okazało, obserwował on z dość bliska akcję gaśniczą, po czym spokojnie odjechał komunikacją miejską - dodała.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24