Dziewięcioletnia Nela trafiła do szpitala po zabawie na siłowni plenerowej, przylegającej do placu zabaw na terenie Parku Podolskiego w Łodzi. Dziewczynka musiała mieć założone szwy na palec uszkodzony przez jedno z urządzeń. Dwa lata wcześniej doszło do podobnego wypadku, wtedy sprzęt zmiażdżył dłoń siedmioletniej Weroniki. Urzędnicy podkreślają, że siłownia jest dostępna dla osób powyżej 13. roku życia, ale ta argumentacja oburza część rodziców. Ci domagają się usunięcia niebezpiecznego sprzętu.
Nieogrodzona siłownia plenerowa znajduje się tuż obok placu zabaw, dlatego co chwila wokół i na sprzętach do ćwiczeń pojawiają się dzieci. O tym, że miejsce jest przeznaczone dla osób starszych - niż tych mających 13 lat i więcej - przypomina tablica z regulaminem. Ta jednak ustawiona jest tyłem do wejścia. Na jedynym z urządzeń - służącym do ćwiczenia wyrzutów nóg na boki - poważną krzywdę zrobiły sobie dwie dziewczynki: obie włożyły dłonie w miejsce oddzielające metalową konstrukcję od ruchomej platformy na nogi.
Dwa wypadki
- Córka bawiła się z innymi dziećmi, nagle usłyszałem krzyk. Skończyło się tak, że na palcu dziecka jest pięć szwów, a opuszek palca jest poważnie uszkodzony - opowiada ojciec dziewięcioletniej Neli, która kilka dni temu miała tu wypadek.
Do zdarzenia doszło - jak opowiada ojciec - kiedy dziecko próbowało zejść z urządzenia. Dwa lata wcześniej doszło do podobnego wypadku, wtedy ucierpiała siedmioletnia wówczas Weronika. Jej ojciec Radosław Banaszczyk podkreśla, że jego dziecko musiało przejść rekonstrukcję palców i długą rehabilitację.
Mężczyzna zaznacza, że siłownia znajduje się tuż obok placu zabaw i dzieci traktują ją jako jego część.
- Rodzice wychodzą z założenia, że skoro to są ogólnodostępne urządzenia, to nie mogą być niebezpieczne - podkreśla mężczyzna.
Urzędnicy: złe użytkowanie
Po wypadku Neli urządzenie do ćwiczeń zostało oznaczone żółto-czarną taśmą. Przyklejono też ostrzeżenie, że przy nieodpowiednim użytkowaniu może dojść do przycięcia palców. Jak jednak sprawdziła Katarzyna Pasikowska-Poczopko, reporterka TVN24 zajmująca się sprawą, ostrzegająca o tym naklejka ledwie trzyma się urządzenia.
Tak należy użytkować sprzęt:
Jan Maśliński z Zarządu Zieleni Miejskiej w Łodzi przekazuje, że do wypadków doszło, bo urządzenie do ćwiczeń było źle użytkowane. - To urządzenie nie jest wadliwe, ono przy niewłaściwym użytkowaniu może zrobić krzywdę - stwierdził Maśliński. Podkreślił też, że sprzęt miał być usunięty z terenu siłowni, ale zaprotestowali mieszkańcy, którzy z niego korzystają.
- Nie wykluczamy, że siłownia zostanie ogrodzona. Być może uda się też wymienić sprzęt na nowocześniejszy - mówi urzędnik.
Potrzeba opieki
Dramat Neli i Weroniki pokazuje też, jak zaznacza Zarząd Zieleni Miejskiej w Łodzi, że opiekunowie muszą sprawdzać, gdzie bawią się ich dzieci i z jakich sprzętów korzystają. Na takie uwagi rodzice Neli i Weroniki reagują nerwowo. Wskazują, że to na zarządcy spoczywa odpowiedzialność za stan techniczny urządzeń dostępnych w parku.
- Moja córka jest dzieckiem rozważnym, które nigdy niepotrzebnie nie ryzykowało. Do wypadku nie doszło na skutek brawury - podkreślał ojciec Weroniki, który ciągle rozważa kroki prawne przeciwko zarządcy parku.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź