Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński na wniosek Agnieszki Wojciechowskiej Van-Heukelom, która pełni funkcję prezesa łódzkich struktur partii, zawiesił w prawach członkowskich dwóch łódzkich radnych - Radosława Marca i Krzysztofa Stasiaka. - To są wewnętrzne sprawy partii, zgodnie z zapisami statutu i sprawowanych funkcji nie wypełniali ani tych zapisów, ani nie wywiązywali się z tego, co do nich należy - dlatego zostali zawieszeni - przekazała posłanka PiS.
- Panowie zostali zawieszeni zgodnie z prawem, zgodnie ze statutem, doskonale wiedzą, za co zostali zawieszeni. Zostali zawieszeni przez pana prezesa na mój wniosek, dlatego, że się nie wywiązywali z pewnych rzeczy (...) jest to rozwiązanie dycyplinujące - poinformowała w rozmowie z tvn24.pl. I dodała: - Nie ma żadnej wewnętrznej wojny w Prawie i Sprawiedliwości, z wielką radością wszyscy przystępują do działań, myślę, że panowie mogą być zawsze odwieszeni, tylko muszą się ogarnąć, nie możemy sobie pozwolić na tego typu destrukcyjne działania, każdy wie co do niego należy, w ramach sprawowanych funkcji.
Radosław Marzec: nic o tym nie wiem
Nasz dziennikarz zadzwonił do radnego Radosława Marca z pytaniem o to czy został zawieszony w prawach członka PiS. Był zaskoczony. - Nie, skąd taka informacja? Nie dostałem takiego pisma, nie mam takiej wiedzy, nie mam takiej informacji, że zostałem zawieszony, nie dostałem żadnego pisma. Nie spodziewałem się takiej informacji od pana - skomentował radny Marzec.
"Nie będę komentował wewnętrznych spraw partii. Powiem tylko jedno. Od 18 lat będąc w strukturach Prawa i Sprawiedliwości, nie złamałem statutu partii ani nie uchylałem się od obowiązków wynikających z tego dokumentu" - napisał później w przesłanej wiadomości.
Jednak Agnieszka Wojciechowska Van Heukelom, mówiła, że zarówno Radosław Marzec jak i Krzysztof Stasiak doskonale wiedzą o decyzji prezesa partii. Radny Krzysztof Stasiak nie odebrał od nas telefonu.
Wybory na szefa PiS w Łodzi odwołane
Jak informowaliśmy na tvn24.pl w listopadzie, w Łodzi w ostatniej chwili odwołano wybory na prezesa lokalnych struktur PiS. Centrala na to stanowisko wyznaczyła posłankę Agnieszkę Wojciechowską van Heukelom, która formalnie do partii Jarosława Kaczyńskiego przystąpiła dwa miesiące wcześniej. Wybory na stanowisko szefa partii w tym okręgu mają być zorganizowane, ale dopiero na wiosnę. Decyzja o odwołaniu wyborów na prezesa okręgu i wyznaczenie Wojciechowskiej van Heukelom na pełnomocnika nie wszystkim się w partii spodobała. - Narzucili nam ją, bo przy Nowogrodzkiej dobrze wiedzieli, że Agnieszka Wojciechowska van Heukelom by nie miała najmniejszych szans. Lokalni działacze jej po prostu nie chcą. Problem w tym, że wespół ze Zbigniewem Rauem (szefem polskiej dyplomacji w rządzie Mateusza Morawieckiego - red.) przekonała prezesa, że w Łodzi panuje marazm i trzeba z nami iść na wojnę - mówił nam jeden z naszych rozmówców. - Dlaczego nie miałaby szans? - pytaliśmy. - Z bardzo wielu powodów. Pani poseł ma konfrontacyjny styl bycia. Lubi dominować, pokazywać swoją wyższość. Poza tym - jest polityczną chorągiewką. Z PiS została wyrzucona, zakładała PJN (Polska Jest Najważniejsza - red.), potem sprzyjała politycznie Kukizowi i Korwinowi. Jak z kimś takim zbudować cokolwiek trwałego? - słyszeliśmy w odpowiedzi.
Czytaj też: Narasta bunt w lokalnych strukturach PiS. "Jarosław Kaczyński wskazuje, a partia mówi: nie, dziękuję"
Podobne komentarze usłyszeliśmy od kilku innych, wysoko postawionych działaczy partii w Łodzi. Wszyscy prosili o anonimowość. - Rozumiem rozczarowanie kilku kolegów, którzy chcieli tkwić w stagnacji i dalej niewiele zrobić, ale czas się wziąć do pracy - mówiła przed miesiącem nowa szefowa łódzkich struktur PiS.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24