Wyrok za koszmar Luny. "Jakby ktoś naciągnął skórę na szkielet"

Zapadł wyrok za znęcanie się nad Luną (wideo z początku procesu)
Proces ruszył w Łodzi
Źródło: TVN24 Łódź

Łódzki sąd skazał dwie osoby za znęcanie się nad 12-letnią suką, Luną. Wyrok usłyszała 27-letnia kobieta i jej starszy o rok partner. Obojgu groziło do pięciu lat więzienia, ale uniknęli kary bezwzględnego pozbawienia wolności.

O dramacie Luny na tvn24.pl pisaliśmy wielokrotnie. Za znęcanie się nad nią ze szczególnym okrucieństwem, sąd rejonowy dla Łodzi-Widzewa skazał 27-letnią Sandrę K. i 28-letniego Macieja P.

Oboje zostali skazani na karę dwóch lat ograniczenia wolności, które polegać ma na wykonywaniu nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 40 godzin miesięcznie.

Kobieta i jej partner mają też zapłacić po 2 tys. zł nawiązki na rzecz Schroniska dla Zwierząt w Łodzi. Oboje dostali też pięcioletni zakaz posiadania zwierząt.

Wyrok nie jest prawomocny. Apelację zapowiedziała już prokuratura.

- Orzeczenie sądu wyraźnie odbiega od przedstawionych przez nas wniosków co do kary zasadniczej. Prokurator żądał rok pozbawienia wolności dla kobiety i pół roku dla mężczyzny - informuje Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.

Śledczy wystąpili już o pisemne uzasadnienie wyroku.

"Nie mieliśmy pieniędzy"

Para odpowiadała z wolnej stopy. W czasie procesu oskarżeni nie przyznali się do winy.

- Pies tęsknił do właścicielki. A my nie mieliśmy pieniędzy (żeby - red.) się nim zajmować. Szukaliśmy pomocy w różnych instytucjach - przekonywała na początku procesu Sandra K.

Luna, dwunastoletnia suczka, należała do matki oskarżonej. W listopadzie ubiegłego roku właścicielka wyjechała z kraju i zwierzę przekazała córce. Na początku marca suczka została odebrana parze przez strażników miejskich, którzy zaalarmowali prokuraturę.

Śledczy w akcie oskarżenia podkreślali, że pies był skrajnie zaniedbany.

- Zwierzę było wychudzone i niezdolne do poruszania się o własnych siłach. Było pozbawione dostępu do wody i pokarmu. Na jednej z łap widoczny był stary, nieleczony uraz - podkreślał po zakończeniu śledztwa Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.

Luna nie żyje

Zwierzę po odebraniu od "opiekunów" trafiło do kliniki weterynaryjnej, gdzie rozpoczęto intensywne leczenie. Prokuratura informowała, że - według lekarzy - zaniedbania miały charakter długotrwały.

- Wyglądała tak, jakby ktoś naciągnął skórę na szkielet - mówiła Marta Olesińska, dyrektor łódzkiego schroniska, do którego trafiło zwierzę.

Luna zdechła kilka tygodni temu.

Skazani przez łódzki sąd opiekunowie na początku śledztwa - zaraz po przedstawieniu zarzutów - trafili do aresztu. Początkowo sąd zgodził się na to, aby byli w nim przez trzy miesiące, ale później areszt skrócono o miesiąc i wdrożono policyjny dozór.

Autor: bż/ks / Źródło: TVN24 Łódź/PAP

Czytaj także: