Teresa W., 69-letnia lekarka, została uznana za winną nieumyślnego spowodowania śmierci noworodka. Sąd w Łodzi skazał ją na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Oprócz tego, kobieta nie może przez trzy lata wykonywać zawodu i musi zapłacić nawiązkę dla matki zmarłego dziecka.
Wyrok został odczytany w piątek w Sądzie Rejonowym w Łodzi.
- Skazana wykazała się dużym niedbalstwem przy pełnieniu obowiązków. Oprócz tego, chciała wszystkich obarczyć winą, tylko nie siebie - uzasadniał wyrok sędzia Jan Kłosowski z Sądu Rejonowego w Łodzi.
Teresa W. będzie musiała zapłacić 30 tys. złotych Barbarze Zajcewej, matce zmarłego dziecka. Na skazaną spadną też wszystkie koszty sądowe.
Lekarka nie chciała komentować wyroku. Szybko opuściła gmach sądu. Na razie nie wiadomo, czy jej obrońca wniesie apelację do wyroku.
"Teraz już pyta pacjentki"
Sędzia Jan Kłosowski podczas uzasadnienia dodał, że Teresa W. wygłosiła deklarację, że "od momentu zeszłorocznego dramatu dokładnie wypytuje o wszystko pacjentki".
- Pozwala to na zadanie pytania: jak w takim wypadku skazana leczyła pacjentów wcześniej? - mówił sędzia.
Podczas wyroku sędzia odniósł się też do wywiadu, który Teresa W. udzieliła Piotrowi Borowskiemu, reporterowi TVN24. - Skazana przed kamerami przyznała, że nie zapoznała się z historią leczenia pacjentki. Później jednak zmieniała te zeznania - przypominał sędzia Kłosowski.
Rodzina: wyrok sprawiedliwy
- Mam pretensję do lekarki, ale też do siebie, że za bardzo jej zaufałam - komentowała po wyroku Barbara Zajcewa, matka zmarłego noworodka.
Kobieta podkreśliła, że "żaden wyrok nie cofnie życia jej dziecku", ale wysokość kary jest "zgodna z jej oczekiwaniami".
Śmierć noworodka
Do śmierci noworodka doszło w marcu 2012 roku. Wtedy do szpitala Rydygiera w Łodzi zgłosiła się pacjentka w 29 tygodniu ciąży z bólem brzucha. Lekarka - zdaniem prokuratury - postawiła błędną diagnozę, stwierdzając, że ból brzucha wynika z problemów żołądkowych i odesłała pacjentkę do domu. W nocy u tej samej pacjentki pojawiło się krwawienie. Wezwane na miejsce pogotowie odwiozło kobietę do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, tam odbył się poród przez cesarskie cięcie.
Lekarze próbowali ratować dziecko przy użyciu specjalistycznej aparatury, ale nie przyniosło to rezultatu. Dziecko zmarło tego samego dnia w szpitalu.
Jak ustalono w czasie śledztwa - dziecko urodziło się niedotlenione, co było konsekwencją odklejenia się łożyska. Kluczowe dowody w tej sprawie to wyniki sądowo-lekarskiej sekcji zwłok i opinie biegłych w tym zakresie, zeznania lekarzy oraz opinia z Zakładu Medycyny Sądowej w Białymstoku.
Ustalono, że dziecko w okresie płodowym rozwijało się prawidłowo. Z opinii biegłych wynika, że gdyby urodziło się bez cech niedotlenienia okołoporodowego, miałoby szanse przeżycia. Zdaniem śledczych, lekarka odpowiada za niedokładne przeprowadzenie wywiadu lekarskiego i w konsekwencji złą ocenę sytuacji.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/kv / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź