"Krzyczał, że mam za swoje". Wyszedł z więzienia, próbował podpalić córkę

Podejrzanemu grozi dożywocie
Podejrzanemu grozi dożywocie
Źródło: TVN24 Łódź

Dożywocie grozi 64-latkowi z Łodzi, podejrzanemu o usiłowanie zabójstwa 38-letniej córki. Mężczyzna podpalił jej dom i próbował podpalić też ją samą. Kilka miesięcy temu wyszedł z więzienia, gdzie odsiadywał wyrok za znęcanie się nad rodziną.

Do dramatu doszło w miniony czwartek przy ul. Okólnej w Łodzi. Było po godz. 21, kiedy 64-letni mężczyzna przyszedł do domu, w którym mieszkała jego żona i 38-letnia córka.

- Mężczyzna w październiku zeszłego roku wyszedł z zakładu karnego, w którym odsiadywał karę za znęcanie się nad rodziną - informuje Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.

Dodaje, że od momentu wyjścia na wolność był bezdomny - w rodzinnym domu pojawiał się średnio raz w miesiącu, kiedy przychodził po swoje rzeczy.

- Krytycznego dnia w domu znajdowała się tylko jego córka. Kobieta otworzyła drzwi i zauważyła, że ojciec za plecami chowa słoik z cieczą - opowiada prokurator.

Jak się później okazało, była to ropa. 64-latek oblał nią twarz córki. Część rozlała się też po podłodze i drzwiach. Wtedy wystraszona kobieta zaczęła je zamykać.

- Jednocześnie zobaczyła, że napastnik trzyma w rękach zapalniczkę. Mężczyzna podpalił drzwi i podłogę - opowiada Kopania.

W płomieniach

Kobieta została poparzona w nogę. Na szczęście ogniem nie zajęła się substancja, którą miała na twarzy.

- Ogień rozprzestrzenił się na ściany. Przedpokój płonął - relacjonuje Krzysztof Kopania.

38-latka próbowała ratować się ucieczką przez okno. Kiedy je otworzyła, podbiegł do niej ojciec, który był przed domem.

"Wylał na mnie resztę tej cieczy. Krzyczał, że mam za swoje" - powiedziała 38-latka prokuratorom.

Napastnik znowu chciał ją podpalić za pomocą zapalniczki, którą trzymał w ręku. Córka zdążyła jednak zamknąć okno i zaczęła wzywać pomoc. Jej ojciec uciekł.

- Dopiero wtedy kobieta mogła wydostać się z płonącego domu - wyjaśnia prokurator.

Zemsta?

Niedługo potem na miejscu działała już straż pożarna. Żywioł zniszczył jedno z pomieszczeń.

- Następnego dnia, około godz. 13 sprawca został zatrzymany - opowiada mł. insp. Joanna Kącka z łódzkiej policji.

Mężczyzna był nietrzeźwy, miał w organizmie 1,5 promila alkoholu. Po wytrzeźwieniu usłyszał zarzuty usiłowania zabójstwa córki.

- Grozi mu kara dożywotniego pozbawienia wolności - wyjaśnia Krzysztof Kopania.

64-latek trafił już do aresztu. Z ustaleń śledczych wynika, że motywem jego działania mogła być zemsta.

- Ustaliliśmy, że w zeszłym miesiącu 64-latek pojawił się w domu po kurtkę. Nie został jednak wpuszczony do domu, bo zachowywał się agresywnie - tłumaczy Kopania.

Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź

Czytaj także: