Leczony na anginę, zmarł na COVID-19? "Lekarz mówił, że życie Piotrka ratowało wiele osób przez jedną, bardzo dramatyczną godzinę"

Źródło:
tvn24.pl
Był leczony na anginę, zmarł na COVID-19?
Był leczony na anginę, zmarł na COVID-19?TVN24 Łódź
wideo 2/3
Był leczony na anginę, zmarł na COVID-19?TVN24 Łódź

Była 3:25 w nocy, kiedy Piotr zrobił selfie. Leżał pod tlenem w szpitalu zakaźnym w Zgierzu (woj. łódzkie). Zdjęcie wysłał żonie, żeby wiedziała, że po kilku dniach rozpaczliwych starań wreszcie jest pod fachową opieką. Po kilku godzinach żona dostała telefon ze szpitala z informacją, że Piotr zmarł. Rodzina najpewniej nigdy nie dowie się, czy to przez koronawiusa. Oni też są zakażeni.

KORONAWIRUS W POLSCE. RAPORT TVN24.PL

Anna jest siostrą zmarłego. To ona - w imieniu rodziny - zgodziła się opowiedzieć naszemu reporterowi o swoim dramacie. Bratowa nie może. Razem z dwoma nastoletnimi synami jest zamknięta w izolatce szpitala zakaźnego im. Biegańskiego w Łodzi. Wszyscy są zakażeni koronawirusem.

>>OGLĄDAJ REPORTAŻ DARIUSZA KUBIKA W TVN24 GO<<<

Czy Piotr też miał COVID-19? Lekarze mieli mówić rodzinie, że wszystko na to wskazuje. Pewności jednak mogą nie mieć już nigdy.

W oficjalnych statystykach śmierci na COVID-19 Piotra nie ma. Chociaż według zaleceń Światowej Organizacji Zdrowia, powinien być (polskie wytyczne zliczają tylko zgony pacjentów, u których potwierdzono zakażenie koronawirusem. Według wytycznych WHO, w statystykach powinni być też ci zmarli, których wynik testu na koronawirusa jest niepewny lub niedostępny - czytaj więcej na stronach Konkret24).

- Opowiadanie o tym koszmarze to ostatnie, na co mam siłę i ochotę. Ale muszę to zrobić. Może to pozwoli nam poznać prawdę. I przy okazji uświadomi innym, że koronawirus to nie jest błaha sprawa. Piotrek miał ostatnio robione okresowe badania i nie miał takich chorób, jak nadciśnienie czy cukrzyca. Był w zasadzie zdrowym człowiekiem, a dziś nie żyje - mówi Anna w rozmowie z Dariuszem Kubikiem, reporterem TVN24.

Opowiada, że sekwencja zdarzeń, która skończyła się tragedią w zgierskim szpitalu, zaczęła się trzy tygodnie temu. To wersja niemal w całości oparta na jej relacji. Poszczególne placówki medyczne, które zajmowały się 45-latkiem, nie chcą odpowiadać na pytania o szczegóły sprawy. Twierdzą, że w ten sposób chronią "dane wrażliwe swoich pacjentów". Z tego samego powodu milczy też sanepid.

12 MARCA, CZWARTEK

Piotr zgłasza się do lekarza w prywatnej, łódzkiej przychodni. Lekarzowi opowiada, że czuje nieprzyjemne drapanie w gardle. Jest też lekko osłabiony.

W dniu, w którym przyszedł, w Polsce było 51 przypadków zachorowania na koronawirusa - z czego dwa w Łodzi.

Lekarz zaleca Piotrowi lek wzmacniający odporność, dostępny bez recepty.

14 MARCA, SOBOTA

Pojawia się gorączka. Wysoka, przekraczająca 39 stopni Celsjusza.

- Do brata, na wizytę domową, przyjechał lekarz. Stwierdził anginę i przepisał antybiotyk - opowiada Anna.

18 MARCA, ŚRODA

Antybiotyk nie pomaga. Piotr czuje się coraz gorzej. Do gorączki dochodzi suchy kaszel.

- Piotrek chciał się umówić na kolejną wizytę, ale usłyszał, że zamiast tego będzie rozmawiał z lekarzem poprzez internetowy czat. Lekarz napisał, że trzeba poczekać, aż antybiotyk zadziała - opowiada nam Anna.

Lekarz zapisuje choremu inhalacje i lek wykrztuśny. Prosi też, żeby skontaktował się kolejnego dnia.

19 MARCA, CZWARTEK

Lekarz z prywatnej przychodni (znowu poprzez internetowy czat) podejrzewa, że Piotr może być zakażony koronawirusem.

- Zalecił kontakt z sanepidem albo szpitalem zakaźnym imienia Biegańskiego. Powiedział, żeby w razie odmowy pomocy ponownie skontaktował się z prywatną przychodnią - mówi Anna.

Potem - jak twierdzi siostra zmarłego - były dziesiątki telefonów do sanepidu. W końcu ktoś odebrał. Piotr był pytany, czy miał kontakt z osobą, która jest zakażona albo wróciła niedawno z zagranicy.

Nie miał.

- Bratu odmówiono wykonania testu. Dlatego zadzwonił do szpitala zakaźnego imienia Biegańskiego - relacjonuje Anna.

Tam testu też nikt nie zaproponował. Zamiast tego zalecono ponowną konsultację z lekarzem. "Pewnie źle dobrano panu antybiotyk" - usłyszał.

Znowu próba kontaktu z lekarzem z prywatnej przychodni. Tym razem rodzina nie chce już rozmawiać przez internetowy czat. Zamawia wizytę domową.

- Lekarz zadzwonił i poinformował, że nie przyjedzie, bo się boi. Zamiast tego telefonicznie zmienił antybiotyk. Potem jeszcze jeden lekarz z przychodni podtrzymał zalecenia poprzednika - mówi Anna.

Anna: lekarze mówili, że test mojego brata wyszedł "wątpliwy"TVN24 Łódź

20 MARCA, PIĄTEK

Nowy antybiotyk nie pomaga. Po południu poważnie wystraszona rodzina dzwoni do lekarza. Ten znowu nie chce przyjechać.

- Pyta o stan Piotra i prosi jego żonę, żeby sprawdziła, czy węzły chłonne są powiększone. Pyta też, czy pojawiła się wysypka - opowiada Anna.

Żona sprawdza jak umie. Mówi, że węzły chyba nie są powiększone. Wysypki nie widzi.

21 MARCA, SOBOTA

Stan Piotra jest coraz gorszy. Pojawia się biegunka i - co przeraża całą rodzinę - krótki oddech. Około godziny 7 rano żona dzwoni na pogotowie.

- Dyspozytor mówi, że krótki oddech pewnie pojawił się na tle nerwowym. Moja bratowa miała złapać Piotra za ręce i próbować uspokoić oddech - relacjonuje Anna.

Rady nie pomagają. Około godziny 8 rodzina znowu dzwoni na pogotowie.

- Bratowa usłyszała, że do gorączki nie jeżdzą. Mówią, że Piotr powinien pojechać do szpitala w Brzezinach (tam znajduje się najbliższa przychodnia działająca w ramach nocnej i świątecznej pomocy medycznej - red.) - mówi Anna.

Przed wyjazdem żona Piotra dzwoni do szpitala w Brzezinach. Personel - jak twierdzi Anna - stara się zniechęcić do przyjazdu. Mówią, że do środka będzie mógł wejść tylko chory, bez osób towarzyszących.

- Pojechali. Piotr wszedł sam i bardzo szybko wyszedł. Żonie powiedział, że lekarz zbadał mu gardło, osłuchał płuca i nie stwierdził żadnych zmian. Wyszedł bez żadnych dodatkowych zaleceń, oprócz tego, żeby nie wychodził z domu - mówi Anna.

Piotr wraca do domu. Wieczorem jego rodzina znowu szuka pomocy.

Kilka telefonów do szpitala zakaźnego im. Biegańskiego - nikt nie odbiera.

Telefon na pogotowie. Dokładnie o 23:23 dyspozytorzy podchodzą do sprawy zupełnie inaczej niż rano.

Do domu Piotra wchodzą ratownicy medyczni - w maseczkach, kombinezonach i rękawicach ochronnych. Wiozą 45-latka do szpitala w Zgierzu, który na czas pandemii COVID-19 został zmieniony w szpital zakaźny. Tam pobierają mu próbkę do testu na zakażenie koronawirusem.

22 MARCA, NIEDZIELA

Piotr jest na sali szpitalnej. Pod tlenem. O 3:25 wysyła żonie zdjęcie. To ich ostatni kontakt.

Około godziny 8 jego żona dostaje telefon ze zgierskiego szpitala.

- Usłyszała, że przyczyną zgonu była choroba zakaźna i dramatyczny przebieg ostatnich godzin życia wskazywałby na koronawirusa. Lekarz mówił, że życie Piotrka ratowało wiele osób przez jedną, bardzo dramatyczną godzinę - relacjonuje Anna.

Jeszcze tego samego dnia żona Piotra i ich synowie zostają objęci przez sanepid ścisłą kwarantanną.

Bez odpowiedzi

Cała rodzina Piotra - jak wykazały testy próbek pobranych dzień po jego śmierci - jest zakażona koronawirusem. Żona i synowie trafiają do izolacji w niewielkiej sali szpitalnej w szpitalu im. Biegańskiego w Łodzi. Do placówki jadą swoim samochodem, bo na karetkę musieliby długo czekać.

- Jakiś czas później (bratowa) dostała informację, że ten wynik (testu na COVID-19 Piotra - red.) wyszedł mu wątpliwy – mówi Anna.

Co to znaczy wątpliwy? – dopytujemy.

Anna: Nie umiem odpowiedzieć, co to znaczy. Sama zadaję sobie to pytanie.

I dodaje: Powinno się powtórzyć badanie, ale już tego nie zrobiono. Wynik przyszedł po zgonie.

Niedługo potem ciało 45-latka zostało poddane kremacji. Rodzina twierdzi, że najprawdopodobniej nie wykonano sekcji zwłok - przynajmniej nic o tym nie wiedzą. Nie wiadomo też, czy zachowała się próbka z jego wymazem, więc kolejne potwierdzenie, czy miał koronawirusa, może być już niemożliwe.

- Nie mogłam się z nim pożegnać. Jego żona i dzieci też nie, bo są w izolacji. O ile stan moich bratanków jest stabilny, o tyle bratowej się pogarsza - opowiada naszemu reporterowi Anna.

Rodzina wciąż - jak twierdzi - nie zna oficjalnej przyczyny śmierci Piotra.

Po kilku godzinach żona dostała telefon ze szpitala z informacją, że Piotr zmarł
Po kilku godzinach żona dostała telefon ze szpitala z informacją, że Piotr zmarł03.04. | Była 3:25 w nocy, kiedy Piotr zrobił selfie. Leżał pod tlenem w szpitalu zakaźnym w Zgierzu (woj. łódzkie). Zdjęcie wysłał żonie, żeby wiedziała, że po kilku dniach rozpaczliwych starań wreszcie jest pod fachową opieką. Po kilku godzinach żona dostała telefon ze szpitala z informacją, że Piotr zmarł. Rodzina najpewniej nigdy nie dowie się, czy to przez koronawiusa. Oni też są zakażeni.TVN24 Łódź

- Oficjalnie nie wiemy, co znalazło się w karcie jego zgonu. Upoważniona do odbioru dokumentu jest tylko bratowa, a ona jest w ścisłej izolacji. Nie może nawet dać upoważnienia, bo na kartce też może być wirus. Wiemy tylko tyle, że lekarze przez telefon stwierdzili, że Piotr zmarł przez "chorobę zakaźną" - mówi Anna.

Dlatego też - jak mówi - sprawa jest w zawieszeniu. Rodzina nie może załatwić spraw związanych z należnymi im świadczeniami w ZUS; nie mogą - chociaż planują - zawiadomić prokuratury.

- Pogrzeb Piotra odbędzie się, jak wyzdrowieją. Są załamani, chorzy i zamknięci na kilku metrach kwadratowych. Boję się myśleć, przez co przechodzą. Bratowa skorzystała z pomocy psychologa. W całym tym koszmarze jeden z bratanków próbuje przygotowywać się do egzaminu ośmioklasisty - opowiada Anna.

***

O to, co podczas poszukiwania pomocy spotkało Piotra zapytaliśmy wszystkie placówki medyczne, które konsultowały 45-latka.

Przedstawiciele placówki w Brzeinach potwierdzają, że 21 marca faktycznie pojawił się Piotr, który zgłosił się do gabinetu Nocnej i Świątecznej Opieki Ambulatoryjnej.

- Pacjent został poddany wywiadowi epidemiologicznemu w strefie izolacyjnej Szpitala. W związku ze stwierdzonymi objawami: kaszlem i gorączką, został zatrzymany w strefie izolacji - informuje w stanowisku przesłanym do naszej redakcji Agata Janus z brzezińskiego szpitala.

Twierdzi, że pacjent przekazał, że wcześniej był diagnozowany w szpitalu zakaźnym w Zgierzu (z relacji bliskich Piotra wynika, że kontakt był z przedstawicielami innego szpitala zakaźnego – im. Biegańskiego w Łodzi – red.).

- W związku z tym, że nie wystąpiły żadne nowe objawy, lekarz Nocnej i Świątecznej Pomocy Ambulatoryjnej podjął decyzję o utrzymaniu dotychczasowego leczenia. Stan Pacjenta nie był ciężki, nie było przesłanek wskazujących na zagrożenie życia - podkreśla Agata Janus.

Dodaje, że bezpośrednie ryzyko zakażenia od Piotra miał jedynie lekarz, który go badał. Po śmierci Piotra został on objęty kwarantanną.

Szpital w Zgierzu odmówił komentarza. Otrzymaliśmy jedynie informację, że 22 marca w placówce nie zmarł żaden pacjent, u którego potwierdzono COVID-19.

Lakoniczny komunikat dostaliśmy też od przedstawicieli łódzkiego pogotowia. Jego rzecznik, Adam Stępka potwierdza, że o 6:53 rodzina faktycznie skontaktowała się z dyspozytorem.

- W chwili wezwania zebrany wywiad dyspozytorski nie wskazywał, aby mężczyzna znajdował się w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego, w rozumieniu ustawy z dnia 8 września 2008 roku o Państwowym Ratownictwie Medycznym, polecono kontakt z lekarzem Nocnej i Świątecznej Pomocy Lekarskiej – informuje Stępka.

Redakcji tvn24.pl udało się jednak dotrzeć do pracowników pogotowia, którzy – jak zapewniają – mieli sposobność zapoznać się z treścią rozmów pomiędzy rodziną Piotra a dyspozytorami pogotowia.

- Tamtego dnia rodzina faktycznie kontaktowała się trzykrotnie. Za pierwszym razem opowiedzili całą historię kontaktów z podmiotami medycznymi. Alarmowali, że chory mężczyzna jest już bardzo zdenerwowany i szybko oddycha. Dypozytor rozmawiał z nim i stwierdził, że to może mieć tło nerwowe – mówi nasz rozmówca, który prosi o anonimowość.

Kolejny telefon – tak, jak przekazywała rodzina – był godzinę później.

- Dyspozytor usłyszał, że pojawiła się gorączka. Ponieważ mężczyzna był wcześniej pod opieką medyczną i stan nie wskazywał, że jest ryzyko dla jego życia, rodzina została poinstruowana, żeby skontaktować się z nocną i świąteczną pomocą medyczną, bo tylko to mógł zrobić – dodaje.

Co się zatem zmieniło, że po trzecim telefonie została wysłana karetka?

- Treść zgłoszenia była zupełnie inna. Wcześniej nikt nie mówił o dusznościach i problemach z zaczerpnięciem powietrza. A w sobotę wieczorem komunikat był już bardzo niepokojący. Chory z wysoką gorączką, dusznościami i kłopotami z oddechem. To był jednoznaczny sygnał, że trzeba wysłać odpowiednio wyposażony zespół ratownictwa – kończy nasz informator.

Szczegółowe pytania wysłaliśmy też do łódzkiego sanepidu. Sanepid odpowiedział jedynie, że działał zgodnie z procedurami.

Dwa dni po śmierci Piotra ten sam sanepid objął ścisłą kwarantanną 10 pracowników prywatnej przychodni, do której chory zgłosił się z pierwszymi objawami choroby. Przedstawiciel przychodni informują, że sanpeid przekazał im informację o tym, iż ich pacjent miał podejrzenie COVID-19 i zmarł.

Przedstawiciele przychodni - tłumacząc się dobrem praw pacjentów - nie chcieli odpowiadać na nasze pytania dotyczące sposobu leczenia Piotra.

Żona Piotra i jego synowie trafili do szpitala zakaźnego im. Biegańskiego w ŁodziTVN24 Łódź

***

Wszystkie instytucje, z którymi kontaktował się Piotr i jego rodzina, realizowały obowiązujące ich wytyczne. A te jasno wskazywały, że bez wskazania kontaktu z osobą już zakażoną nie ma podstaw do wykonania testów.

Sposób organizacji systemu służby zdrowia został zmieniony niedługo po śmierci 45-latka. Obecnie Inspektor Sanitarny wskazuje, że do wykonania testu kwalifikują objawy zakażenia koronawirusem. Już nie trzeba udowadniać kontaktu z osobą zakażoną.

Anna:

- Na tym etapie nie chcę wyciągać pochopnych wniosków. Wierzę jednak, że gdyby Piotrowi wcześniej wykonano badania, to miałby zupełnie inne szanse na przeżycie.

***

Według oficjalnych danych przekazywanych przez Urząd Wojewódzki w Łodzi na COVID-19 w łódzkiem zmarła jedna osoba - chodzi o 75-latkę, której zgon stwierdzono w tym tygodniu.

Infolinia NFZ dotycząca koronawirusaKancelaria Prezesa Rady Ministrów

Autorka/Autor: Bartosz Żurawicz, współpraca Dariusz Kubik TVN24/i

Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź

Tagi:
Raporty:
Pozostałe wiadomości

Na Kontakt24 otrzymaliśmy nagrania od internautów, na których uchwycili kierowcę jadącego pod prąd autostradą. Twierdzą, że działo się to na A2 w okolicy Wiskitek, gdzie w sobotę doszło do wypadku. - To była noc, świeciły reflektory innego samochodu i w pewnej chwili samochód wyłonił się zza łuku drogi, a kierowca przed nami zaczął hamować. Żona odbiła w prawo, natychmiast zaczęła hamować i jakimś cudem uniknęliśmy tego zderzenia - relacjonował jeden z mężczyzn.

"Samochód wyłonił się zza łuku drogi. Żona odbiła w prawo i jakimś cudem uniknęliśmy"

"Samochód wyłonił się zza łuku drogi. Żona odbiła w prawo i jakimś cudem uniknęliśmy"

Źródło:
Kontakt24, TVN24

Na autostradzie A2 zderzyły się dwa samochody osobowe. Dwie osoby nie żyją, a jedna przebywa w szpitalu. Policja potwierdziła wstępnie, że jeden z kierowców jechał pod prąd i doprowadził do czołowego zderzenia.

Wypadek na A2. Nie żyją dwie osoby. Służby: kierowca jechał pod prąd

Wypadek na A2. Nie żyją dwie osoby. Służby: kierowca jechał pod prąd

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl, TVN24, Kontakt24

- Oliwia mnie stymuluje. Jak zapowiada, że przyjdzie do mnie, to ja od razu wykonuję kilka telefonów więcej, załatwiam sprawy, aby móc zdać raport szefowej - mówi w rozmowie z biznesową redakcją tvn24.pl 77-letni prof. dr hab. Marian Surowiec, współzałożyciel Bee Healthy Honey. Z wnuczką stworzył emiter, rozwiązanie dla pszczelarzy, którzy walczą w swoich ulach z inwazją pasożytów. Po fali sukcesów, zaczęli jednak dostawać groźby. - Pierwszy raz w życiu czegoś takiego doświadczyłem, bo spadła na nas lawina hejtu - dodaje.

Dziadek i wnuczka założyli start-up. "Spadła na nas lawina hejtu"

Dziadek i wnuczka założyli start-up. "Spadła na nas lawina hejtu"

Źródło:
tvn24.pl

Dwa projekty ustaw, dwie daty zakończenia procesu zmian i dwa zupełnie różne pomysły na to, jak rozwiązać problem wadliwych powołań sędziowskich w polskim wymiarze sprawiedliwości. Sprawa dotyczy 3250 sędziów, a rząd w najbliższych tygodniach ma wybrać ostateczny scenariusz. Jakie warianty są w grze?

Wrócą skąd przyszli, czyli co dalej z neosędziami?

Wrócą skąd przyszli, czyli co dalej z neosędziami?

Źródło:
TVN24

We Włoszech anulowano wyniki egzaminu po tym, jak profesorowie odkryli, że wielu zdających odpowiadając na pytania wykorzystało sztuczną inteligencję. Egzamin na uniwersytecie w mieście Ferrara musi powtórzyć 362 studentów psychologii.

Wysokie wyniki wzbudziły podejrzenia. Studenci korzystali ze sztucznej inteligencji, egzamin anulowany

Wysokie wyniki wzbudziły podejrzenia. Studenci korzystali ze sztucznej inteligencji, egzamin anulowany

Źródło:
PAP

Na krajowej "ósemce" w pobliżu miejscowości Brody (Podlaskie) autobus zderzył się z osobową toyotą. Autem podróżował 18-latek, który zginął na miejscu.

Auto wbiło się w autobus. Nie żyje 18-letni kierowca

Auto wbiło się w autobus. Nie żyje 18-letni kierowca

Źródło:
TVN24

Donald Trump podpisał rozporządzenie nakładające wysokie cła na import towarów z Kanady, Meksyku i Chin. Władze Kanady i Meksyku już zapowiedziały cła odwetowe. Chińskie ministerstwo handlu zapowiedziało złożenie skargi do Światowej Organizacji Handlu.

Trump nałożył cła. Błyskawiczne zapowiedzi odwetu

Trump nałożył cła. Błyskawiczne zapowiedzi odwetu

Aktualizacja:
Źródło:
PAP

Mam apel do koleżanek i kolegów z rządu, żeby byli bardziej Eugeniuszami Kwiatkowskimi, niż Elonami Maskami. Więcej pracy, realizacji projektów, a mniej aktywności na portalu X - tak senator Krzysztof Kwiatkowski odniósł się w "Faktach po Faktach" do dyskusji pomiędzy minister Katarzyną Pełczyńską-Nałęcz i ministrem Krzysztofem Paszykiem na portalu X na temat finansowania budownictwa społecznego w Polsce. 

"To dosyć gorszący spór". Dyskusja ministrów w mediach społecznościowych

"To dosyć gorszący spór". Dyskusja ministrów w mediach społecznościowych

Źródło:
tvn24.pl

W Filadelfii rozbił się samolot pogotowia lotniczego. Zmarł pianista i kompozytor Wojciech Trzciński. Na A2 doszło do tragicznego wypadku. Donald Trump nałożył wysokie cła na import towarów z Kanady, Meksyku i Chin. Oto pięć rzeczy, które warto wiedzieć w niedzielę 2 lutego.

Katastrofa w Filadelfii, wypadek na autostradzie, nie żyje wybitny kompozytor

Katastrofa w Filadelfii, wypadek na autostradzie, nie żyje wybitny kompozytor

Źródło:
PAP, TVN24, tvn24.pl
"Kiedy wreszcie nie będzie partii ani żadnych innych warjatów". Tajemnica Matejki 57

"Kiedy wreszcie nie będzie partii ani żadnych innych warjatów". Tajemnica Matejki 57

Źródło:
tvn24.pl
Premium

W sobotnim losowaniu Lotto po raz kolejny została trafiona szóstka. Szczęśliwy zwycięzca wygrał 2 miliony złotych. To trzecie losowanie z rzędu, w którym ktoś poprawnie wytypował wszystkie 6 liczb.

Trzecie losowanie w tym tygodniu z szóstką w Lotto

Trzecie losowanie w tym tygodniu z szóstką w Lotto

Źródło:
tvn24.pl

Pod dużym znakiem zapytania stanęła budowa drugiego etapu Europejskiego Centrum Filmowego Camerimage w Toruniu. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które w znacznym stopniu współfinansuje wartą około sześćset milionów inwestycję, ma wątpliwości co do dalszego wydatkowania środków. Sama inwestycja wzbudza dyskusje. Jej przeciwnicy twierdzą, że jest projektem stricte politycznym, z kolei zwolennicy widzą w niej szansę na rozwój miasta i regionu.

Inwestycja za 600 milionów złotych stanęła pod znakiem zapytania. "Wzbudza szerokie dyskusje"

Inwestycja za 600 milionów złotych stanęła pod znakiem zapytania. "Wzbudza szerokie dyskusje"

Źródło:
tvn24.pl, PAP

Do tragicznego wypadku doszło na drodze krajowej numer 22 w pobliżu miejscowości Krasowiec niedaleko Gorzowa Wielkopolskiego. Samochód osobowy zderzył się z koparką. Nie żyje jedna osoba.

Samochód zderzył się z koparką. Nie żyje jedna osoba

Samochód zderzył się z koparką. Nie żyje jedna osoba

Źródło:
tvn24.pl

Sztab Generalny Ukrainy przekazał, że Rosjanie umyślnie przeprowadzili atak rakietowy na internat w mieście Sudża w obwodzie kurskim, które kontrolowane jest przez wojska ukraińskie. Napisano, że "rosyjska armia teraz zaczęła celowo zabijać własnych cywilów". Rzecznik ukraińskiej armii w tym regionie poinformował, że pod gruzami budynku znalazło się 95 ludzi. Co najmniej cztery osoby nie żyją. Ministerstwo obrony Rosji oskarżyło z kolei Ukrainę o atak na internat.

Rosjanie "zaczęli celowo zabijać własnych cywilów". Ukraińskie wojsko: mamy niepodważalne dowody

Rosjanie "zaczęli celowo zabijać własnych cywilów". Ukraińskie wojsko: mamy niepodważalne dowody

Aktualizacja:
Źródło:
PAP

Zbigniew Ziobro opowiada o okolicznościach swojego powrotu do Polski na krótko zanim został zatrzymany w piątek przez policję. - Zauważyłem, że jest za mną ogon w Brukseli. Mam podejrzenia, że to mogły być polskie służby - powiedział. Przyznał, że chodziło o to, "by wszyscy myśleli, że leci do Polski samolotem". Na pytanie, czy jego celem było zmylenie służb, odparł, że w przeszłości był krótko funkcjonariuszem operacyjnym. - Pewne doświadczenia się przydają - dodał.

Ziobro: byłem kiedyś funkcjonariuszem operacyjnym, doświadczenia się przydają

Ziobro: byłem kiedyś funkcjonariuszem operacyjnym, doświadczenia się przydają

Źródło:
tvn24.pl, RMF FM

W listopadzie 2024 roku samolot z Katowic do niemieckiego Dortmundu odleciał bez 42 pasażerów. Nie poczekał na osoby, które utknęły w kolejce do kontroli bezpieczeństwa. Do tej pory żaden z pasażerów nie otrzymał odszkodowania za stracony lot. - Nie ponosimy odpowiedzialności, nie możemy wypłacić odszkodowań - informuje lotnisko. Kto w takim razie odpowiedzialność ponosi?

Samolot odleciał bez 42 pasażerów. "Nie możemy wypłacić odszkodowań"

Samolot odleciał bez 42 pasażerów. "Nie możemy wypłacić odszkodowań"

Źródło:
tvn24.pl

Raz na cztery lata Jezioro Maltańskie w Poznaniu zmienia w się w "suchy krater". To czas na usunięcie mułu i zalegających śmieci. Za każdym razem, gdy ten popularny zbiornik staje się zupełnie pusty, pojawiają się pytania o "znaleziska". Lista nietypowych rzeczy już jest.

Jezioro Maltańskie bez wody. Co znaleźli na dnie?

Jezioro Maltańskie bez wody. Co znaleźli na dnie?

Źródło:
TVN24

Australijski stan Queensland mierzy się z powodziami. Gwałtowna pogoda pozbawiła życia co najmniej jedną osobę. - Słuchajcie ostrzeżeń, reagujcie, pomagajcie przyjaciołom i rodzinie - apelował do mieszkańców premier stanu David Crisafulli.

W ciągu doby spadło tam 300 litrów deszczu. Zginęła co najmniej jedna osoba

W ciągu doby spadło tam 300 litrów deszczu. Zginęła co najmniej jedna osoba

Źródło:
Reuters
Jak idzie rozliczenie willi plus? "To ośmiesza instytucje publiczne"

Jak idzie rozliczenie willi plus? "To ośmiesza instytucje publiczne"

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Przewodniczący Rady Europejskiej Antonio Costa był gościem podcastu "Szczyt Europy". W rozmowie z dziennikarzami TVN24 i Polskiego Radia mówił między innymi o kwestiach związanych z obronnością Europy, o współpracy ze Stanami Zjednoczonymi oraz o wojnie w Ukrainie. Podkreślił również kluczowe znaczenie Polski w kontekście ochrony unijnych granic.

Szef Rady Europejskiej: Potrzebujemy trwałego pokoju. Musimy zrobić więcej, działać lepiej i szybciej

Szef Rady Europejskiej: Potrzebujemy trwałego pokoju. Musimy zrobić więcej, działać lepiej i szybciej

Źródło:
TVN24

Po emisji filmu Wojciecha Szumowskiego "Rozproszona zagłada" rozmawiali o nim zaproszeni do studia "Superwizjera" goście. Blogerka i nauczycielka historii dr Agnieszka Jankowiak-Maik mówiła między innymi o tym, jak o Holokauście uczy się w polskich szkołach. - Jest pytanie, jak to dobrze robić, by dzieci i młodzieży nie straumatyzować - powiedziała. Autor reportażu stwierdził, że "jesteśmy na początku drogi z pracą, którą należy wykonać". - My żyjemy w tej przestrzeni, która jest naznaczona zagładą i jako społeczeństwo musimy sobie jakoś z tym poradzić - podkreśliła profesor Magdalena Saryusz-Wolska.

"Żyjemy w przestrzeni naznaczonej zagładą. Musimy sobie jakoś z tym poradzić"

"Żyjemy w przestrzeni naznaczonej zagładą. Musimy sobie jakoś z tym poradzić"

Źródło:
TVN24

W najnowszym "Kadrze na kino" Ewelina Witenberg podsumowała najważniejsze wydarzenia ze świata filmu i muzyki w mijającym tygodniu. W programie między innymi o filmie "Brutalista", serialu "Przesmyk" i fali hejtu po emocjonalnym nagraniu Seleny Gomez.

"Brutalista" w kinach, sensacyjny "Przesmyk" i płacz Seleny Gomes

"Brutalista" w kinach, sensacyjny "Przesmyk" i płacz Seleny Gomes

Źródło:
tvn24.pl