Bogata gmina, nowe miejsca pracy, a w perspektywie - atrakcje turystyczne na światowym poziomie. Taką drogę ma za sobą Kleszczów, miejscowość w łódzkiem nazywana polskim Kuwejtem. - Chcemy, żeby kolejna kopalnia odkrywkowa powstała w Złoczewie - apelują posłowie z utworzonego właśnie zespołu parlamentarnego.
Na początku trudno wyobrazić sobie, żeby ktoś chciał u siebie mieć kopalnię odkrywkową. Wymaga ona przesiedlania mieszkańców, wykopania gigantycznej dziury w ziemi i usypania zwałowiska.
W Złoczewie (woj. łódzkie) mieszkańcy i samorządowcy są za. Dlaczego? Bo obserwują od lat sukces gminy Kleszczów - najbogatszej w Polsce. Jej mieszkańcy mogą liczyć m.in. na 4 tys. złotych becikowego, dofinansowania do wakacji czy darmowe wejścia na basen (Czytaj więcej o życiu w „polskim Kuwejcie”).
- Wpływy dla gminy pochodzą głównie z podatków za kopalnię odkrywkową - tłumaczy Dariusz Kubiak, poseł PiS i przewodniczący nowego zespołu parlamentarnego - ds. stworzenia odkrywki w Złoczewie. Jego członkami są wyłącznie posłowie PiS, a wśród nich m.in. szef MON, Antoni Macierewicz. (Pełna nazwa zespołu to: Parlamentarny Zespół ds. inwestycji "Złoczew - eksploatacja złoża węgla brunatnego jako element bezpieczeństwa energetycznego kraju").
Nowa odkrywka miałaby zapełnić lukę w dostawach do elektrowni po kopalni w Kleszczowie, w której węgiel ma skończyć się już za cztery lata. W ten sposób wydłużony miałby zostać czas pracy elektrowni, a w Złoczewie pojawiłoby się kilka tysięcy etatów.
Złoczew to obecnie mała, licząca ledwie 7,5 tys. mieszkańców gmina. W dodatku dość uboga. W opublikowanym w 2014 roku rankingu zajęła 1881 miejsce ze wszystkich 2479 gmin. W tym samym zestawieniu - jak zawsze od lat - znalazł się Kleszczów.
Najpierw węgiel, potem woda
Zanim w Złoczewie zacznie się kopanie dziury w ziemi, koncesję na rozpoczęcie prac musi wydać ministerstwo środowiska.
- Liczymy, że koncesję uda się zdobyć jeszcze w tym roku - mówi poseł Kubiak.
Potem grupa kapitałowa PGE będzie mogła podjąć decyzję o rozpoczęciu eksploatacji złoża. Jest ono mniejsze niż to w Kleszczowie. Zasoby - według wyliczeń przedstawianych przez parlamentarzystów z nowopowstałego zespołu - są określane na poziomie 450 mln ton, co oznacza 20 - 22 lata eksploatacji ma wystarczyć na 20 lat.
Co potem? Złoczew będzie mógł dalej korzystać z doświadczenia Kleszczowa. Tu już są wstępne plany tego, co zrobić z olbrzymią dziurą w ziemi - długą na 8, szeroką na 3 kilometry.
Wykop głęboki na 300 metrów ma zostać spłycony o sto metrów, (a i tak to na tyle głęboko, że w środku zmieściłoby się większość warszawskich wieżowców). Potem całość ma być zalana wodą. W ten sposób ma powstać jedno z największych polskich jezior - głębsze dwukrotnie od tego najgłębszego w kraju - Hańczy.
Obok nowego jeziora mają powstać piaszczyste plaże. A oprócz tego - stadnina koni, przystań jachtowa i tor wyścigowy. Na dnie liczącego 20 kilometrów kwadratowych zbiornika ma zostać zatopiona maszyna kopalniana - gratka dla nurków.
Na to, żeby księżycowy krajobraz w Kleszczowie się zmienił trzeba będzie jednak sporo poczekać. Według planów PGE, zbiornik ma zostać zapełniony dopiero w 2060 roku.
Na razie gotowe jest zaplecze dla turystów, którzy przyjeżdżają zimą. Tuż obok odkrywki usypano stok narciarski - jeden z najpopularniejszych sztucznych obiektów w kraju.
Kurort zamiast dziury w ziemi? Zobacz wizję artystów (materiał Faktów TVN):
Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź