"Klaudia, powiedz, że ja w tym szpitalu nie umrę". Wycięli trzustkę zamiast guza, rodzina w szoku

Rodzina opłakuje zmarłą
Rodzina opłakuje zmarłą
Źródło: TVN24 Łódź

- Pamiętam jej ostanie słowa. Powiedziała, że mnie kocha - mówi zapłakana, 15-letnia Klaudia. Lekarze w łódzkim szpitalu wycięli jej mamie fragment zdrowej trzustki zamiast nowotworu. Kobieta zmarła w minioną sobotę.

- Mama bardzo bała się tej operacji, leżała i mówiła "Klaudia, powiedz, że ja w tym szpitalu nie umrę" - mówi zapłakana dziewczyna.

Mama Klaudii, 36-letnia Katarzyna Chlebowska przeszła pod koniec stycznia operację wycięcia guza z lewego nadnercza. Zamiast nowotworu, lekarze wycięli fragment zdrowej trzustki. Kobieta zmarła kilka tygodni później, po trzech operacjach "naprawczych".

"Jakby ktoś jej ogień w brzuchu rozpalał"

Po śmierci żony nie może się też otrząsnąć Dariusz Chlebowski. Cały czas wspomina spotkanie z żoną tuż po feralnej operacji. Chirurg miał wyciąć jej guza i przywrócić jej zdrowie. Niestety, wtedy rozpoczął się koszmar.

- Żona strasznie krzyczała z bólu. Mówiła, że to było uczucie takie, jakby jej ktoś ogień w brzuchu rozpalał - wspomina zrozpaczony mężczyzna. Dodaje, że żonie nie pomagały znieczulenia.

Godziny cierpienia

Dariusz Chlebowski nie może zrozumieć, dlaczego lekarze nie zdecydowali się od razu na naprawienie błędu.

- Kiedy byłem przy żonie, przyszedł do nas lekarz, który ją operował. Na moich oczach się wystraszył. Zbladł, kucnął do drenu i powiedział, że to była ciężka operacja. Tyle go widzieliśmy - mówi z żalem mąż zmarłej.

- Wycięli jej 9 centymetrów zdrowej trzustki. Żółć zalewała jej organy, uszkodziła śledzionę. Mimo to, "operację naprawczą" przeprowadzono dopiero następnego dnia wieczorem - ociera łzę mężczyzna.

Tragiczna pomyłka?

Szpital im. Kopernika, gdzie pani Katarzyna była operowana przyznaje, że chirurg wyciął fragment trzustki zamiast guza.

- To była skomplikowana laparoskopowa operacja. Pacjentka była poinformowana, że operacja jest ryzykowna. Doszło do zdarzenia medycznego, ciężkiego powikłania - podkreśla dr Przemysław Biliński, dyrektor ds. Medycznych łódzkiego szpitala.

Lekarz, który przeprowadzał operację to doświadczony chirurg z 25-letnim stażem. Po feralnej operacji został odsunięty od przeprowadzania operacji laparoskopowych. Później szpital zadecydował o rozwiązaniu umowy z lekarzem. W szpitalu został powołany wewnętrzny zespół, który ma sprawdzić, czy doszło do "błędu lekarskiego, czy ciężkiego powikłania". W skład tego zespołu wchodzą m.in. chirurdzy, prawnik, rzecznik praw pacjenta i psycholog. Oprócz tego, szpital wystąpił do wojewódzkiego konsultanta w dziedzinie chirurgii o przeprowadzenie kontroli części diagnostyczno - klinicznej łódzkiego szpitala.

- Dodatkowo poprosimy inne specjalistyczne ośrodki w kraju, które zajmują się leczeniem nowotworów, o ocenę prawidłowości techniki leczenia naszej pacjentki - kończy Billiński.

Trzy główne pytania

W poniedziałek śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci kobiety wszczęła łódzka prokuratura.

- Chcemy odpowiedzieć na trzy pytania: czy doszło do błędu lekarskiego, jaki to był błąd i czy istnieje związek pomiędzy ewentualnym błędem a zgonem - wylicza Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.

W czwartek rano ma odbyć się sekcja zwłok kobiety. Śledczy już zabezpieczyli dokumentację medyczną i zapowiadają powołanie specjalnego zespołu biegłych lekarzy, którzy ocenią pracę łódzkiego szpitala.

W sprawie nikt na razie nie usłyszał zarzutów.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.

Mapy dostarcza Targeo.pl

Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź

Czytaj także: