Boimy się o swoich ludzi, dlatego nie pracujemy już po nocach. A i tak regularnie ktoś w nas wjeżdża - alarmują w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Od lutego tylko w województwie łódzkim rozpędzone samochody wbijały się w pojazdy drogowców pięciokrotnie.
- Patrz pan. Dzień jak co dzień - mówi Maciej Zalewski, rzecznik GDDKiA. Pokazuje zdjęcie rozbitego samochodu, na którym zainstalowane było oznakowanie ostrzegające kierowców o pracach prowadzonych na autostradzie.
W pojazd uderzył z dużą siłą samochód na niemieckich tablicach rejestracyjnych.
- Wszystko wydarzyło się w czwartek na drodze ekspresowej S8. Kierowca z sobie tylko wiadomych powodów minął najpierw dwa znaczniki nakazujące jazdę z prawej strony znaku. Przed trzecim znakiem skręcił w lewo i chciał go ominąć - opowiada Zalewski.
Pole minowe
Od początku roku na terenie województwa łódzkiego było jeszcze pięć podobnych przypadków.
- Za każdym razem dochodziło do wypadku w miejscu, które było prawidłowo oznakowane - opowiada Zalewski.
Prawidłowo, czyli zgodnie z porozumieniem zawartym pomiędzy zarządcą autostrady a policją. Przepisy jasno wskazują, że przed przystąpieniem do prac na autostradzie drogowcy muszą wystawić na autostradzie następujące znaki:
* 400 metrów przed miejscem, gdzie pracują ludzie mają pojawić się znaki ostrzegające o robotach drogowych. Znak ten jest połączony z ograniczeniem prędkości do 110 km/h;
* 400 metrów dalej ma znaleźć się duża tablica świetlna informująca, którym pasem będzie obywał się ruch. W tym miejscu ograniczenie prędkości ma wynosić już 80 km/h;
* około 20 metrów za miejscem prowadzenia prac ruch ograniczenie ma być odwołane.
- Właśnie w takich okolicznościach ostatnio niemal doszło do tragedii. Kierowca tira minął wszystkie znaki i zaczął przeglądać dokumenty przewozowe w czasie jazdy. Nie zauważył naszego samochodu stojącego na wyłączonym pasie. Na szczęście wszyscy nasi ludzie z powodu gorąca byli poza pojazdem, bo nie mieliby szans na przeżycie - opowiada nam jeden z pracowników GDDKiA, którzy pracują na autostradzie.
Nocą? Nie da się
W ubiegłym tygodniu informowaliśmy na tvn24.pl o pracach na A2 w środku dnia. Tworzyły się wielokilometrowe korki, dlatego też wielu kierowców krytykowało GDDKiA, że prace nie są przeprowadzane w nocy.
Zarządca tłumaczył, że lepiej spowodować korki niż ryzykować ludzkim życiem.
- W czasie dnia regularnie dochodzi do wypadków. Boję się pomyśleć, co by było nocą. Ruch jest bardzo duży, a kierowcy jeszcze mniej uważni - opowiada Zalewski.
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad chciała nawet zademonstrować, jak niebezpiecznie jest nocą na autostradzie. Redakcja tvn24.pl została zaproszona w ubiegłym tygodniu na nocną wizytę na A2. W jej trakcie zarządca chciał wystawić niezbędne oznakowanie i wyłączyć kontrolnie jeden z pasów. Ostatecznie jednak cała akcja została odwołana przez organizatora...
- Okazało się, że nie mamy procedur, które pozwoliłyby na przeprowadzenie tego typu przedsięwzięcia - tłumaczy Maciej Zalewski z GDDKiA.
Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź