Filip nie mógł się uspokoić, ból był zbyt duży. Jego 19-letnia matka zadzwoniła na pogotowie. Niedługo potem dziecko było już badane przez lekarzy. Stwierdzili złamanie nóżki i liczne zasinienia na twarzy.
- Szybko jasne dla nich się stało, że o sprawie trzeba poinformować organy ścigania. Bo chłopiec miał ślady wskazujące na to, że był ofiarą przemocy - mówi tvn24.pl Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Po tym, jak swoje zeznania złożyła matka Filipa, śledczy zdecydowali się przedstawić zarzuty jej 20-letniemu konkubentowi.
- Mężczyzna usłyszał w piątek wieczorem zarzuty znęcania się nad chłopcem. Nie przyznał się do winy, złożył wyjaśnienia wymagające weryfikacji - mówi prokurator.
Łódzki sąd przychylił się do wniosku o tymczasowy areszt wobec podejrzanego.
Dramat dziecka
Jak wynika z prokuratorskich ustaleń, podejrzany z dużą siłą uciskał ręce i nogi dziecka. Rzucał też nim do łóżeczka.
- Wszystko wskazuje na to, że podczas ściskania mogło dojść do złamania jednej z kończyn - tłumaczy Kopania.
Podejrzanemu grozi do 5 lat więzienia. Prokuratorzy nie wykluczają, że stawiane 20-latkowi zarzuty mogą ulec zmianie.
Autor: bż/r / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź