Około 30 firm chce założyć formalne stowarzyszenie i zbiorowo pozwać miasto za "nieudolny" remont ul. Piotrkowskiej. - Przez nieodpowiedzialność i brak wyobraźni musimy zwalniać ludzi, ledwo utrzymujemy interes - mówi Eryk Rawicki, właściciel sklepu przy Piotrkowskiej 9.
- Odcinek 130 metrów ul. Piotrkowskiej, przy którym prowadzę sklep, remontowano osiem miesięcy! Tymczasem przed remontem informowano mnie, że to potrwa o połowę krócej - denerwuje się Rawicki.
Przedsiębiorcy z głównej łódzkiej ulicy są w trakcie pisania statutu stowarzyszenia. Deklarują, że potem pozwą miasto do sądu.
- Nie mamy wyjścia, dziesiątki przedsiębiorców są na skraju wypłacalności. Przez remont straciliśmy od 50% do 70% utargu. To my utrzymujemy Piotrkowską przy życiu, a miasto w ogóle nie dba o nasz los - podkreśla Eryk Rawicki.
Opóźnienie jest, ale...
Marcin Masłowski, rzecznik prezydent Hanny Zdanowskiej przyznaje, że odcinki oddawane są później niż deklarowano przed remontem. Mówi też, że umowa została niefortunnie podpisana.
- Wykonawca odpowiada tylko za ukończenie całości inwestycji. Nie musi natomiast tłumaczyć się z niedotrzymywania obietnicy ukończenia konkretnych odcinków - przyznaje Masłowski. - Umowa została podpisana niefortunnie, szkoda, że nie zawarto w niej zapisów zobowiązujących do oddawania poszczególnych odcinków w terminie - podsumowuje.
Umowę z wykonawcą remontu podpisywał Zarząd Dróg i Transportu. W ZDiT tłumaczą, że umowa musiała wyglądać tak, a nie inaczej z uwagi na inne remonty prowadzone w mieście.
- Dzięki zrezygnowaniu z terminów oddania poszczególnych odcinków możemy plastycznie dostosowywać postęp remontu do prac w innych częściach miasta - tłumaczy Wojciech Kubik z łódzkiego ZDiT. - To o tyle istotne, bo możemy wpływać na to, które strategiczne dla ruchu odcinki zostaną ukończone przed innymi. Dzięki temu miasto nie stanie w gigantycznym korku - dodaje Kubik.
Zabrakło bruku?
Kubik przyznaje, że jeden z odcinków faktycznie został oddany później niż zakładano, ale mówi, że to nie wina wykonawcy.
- Granit, który jest kładziony na Piotrkowskiej pochodzi z jednej kopalni w Polsce. Były problemy z dostępem do materiału. Nie mogliśmy zmienić dostawcy z uwagi na odcień granitu - tłumaczy wykonawcę Kubik. - W remoncie przeszkadzały też warunki atmosferyczne - dodaje.
Nerwy przedsiębiorców
- Jak słyszę takie bzdurne tłumaczenie to mi ręce opadają. Miasto traktuje nas jak stado ciemnych baranów. Magistrat nie zadbał o odpowiednią kontrolę prowadzenia prac, co jest dużą nieodpowiedzialnością. Za tą nieodpowiedzialność wszyscy płacimy - denerwuje się Rawicki.
Marcin Masłowski z łódzkiego magistratu przekonuje, że rozumie zdenerwowanie przedsiębiorców, ale jego zdaniem remont w ostatecznym rozrachunku przyniesie wiele korzyści.
- Nagrodą za niedogodności będzie piękna ulica Piotrkowska, która z pewnością będzie przyciągać dużo więcej klientów niż przed remontem – mówi Masłowski.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź